Tym razem nie będzie latania z obiektywem po połowie mieszkania, dziś tylko jeden przedmiot... ale za to z historią i do tego moje małe DIY - a w tej kwestii trochę muszę zacząć tu nadrabiać, bo zauważyłam właśnie, że od pewnego czasu im więcej się w tym temacie u nas działo, tym mniej tu różnych przeróbek pokazywałam :) No to jedziemy!
Nie będzie to post o krześle, ale właśnie o krzesełku. Dziecięcym.
W czasach tak dawnych, że ho ho, pewna babcia podarowała je swojemu malutkiemu wnusiowi. Krzesełko było bardzo przez owego wnusia lubiane i wiernie mu służyło, choć dotknęło je kilka katastrof - i nie zawsze perfekcyjnych napraw w ich następstwie... Później wnusio podrósł, dorósł, wyprowadził się, a krzesełko stało sobie w kącie i nadal wiernie czekało... Aż na świat przyszła A., córka owego wnusia. Od razu było wiadomo, że krzesełko musi teraz przejść w jej posiadanie, nie odpuściłabym przecież takiego skarbu :) Rzecz jasna wymagało ono nieco odświeżenia...
Jak widać kolorystyka i stan tapicerki nie były zbyt zachęcające. Od razu wiedziałam jaki chciałabym kolor i wzór nowej tkaniny, szczęśliwie teraz wybór materiałów jest już coraz lepszy, więc nie miałam problemu z zakupem. Ponieważ sama konstrukcja była bardzo stabilna, postanowiłam nie odnawiać ramy, zachować ślady dawnych napraw i zabaw. Starą tapicerkę zerwałam, stare gąbki wyrzuciłam, docięłam nowe i zasiadłam do maszyny do szycia - a tkanina tak ładnie współpracowała, że poszło migiem. Potem tylko jeszcze przytakerowałam nowy pokrowiec i... Przemiana krzesełka zakończona, te-dę:
I jak Wam się podoba metamorfoza krzesełka? Ja przyznam nieskromnie jestem zachwycona, podobnie A. oraz M., jego poprzedni właściciel :) W dodatku bardzo ładnie pasuje do czegoś, co... pokażę innym razem, muszę troszkę dozować Wam moje dzieła, he he. W zamian za to krzesełko pozuje dziś w towarzystwie konika, który jakoś latem wypatrzyłyśmy z A. na starociach - oryginalny konik Dala i to za całe 10zł :)
I na tym dzisiejszy post pierwotnie miał się zakończyć... ale kilka dni temu dostałam maila z przemiłą wiadomością!
Jak może pamiętacie, mój blog kończy niebawem 6 lat, całkiem niezły kawałek czasu! Prawda jest jednak taka, że kiedyś blogowałam o wiele częściej, a w ostatnich latach publikuję posty bardzo rzadko. Za rzadko! Niejeden bloger, o o wiele krótszym stażu, ma na swoim koncie o wiele więcej postów, niż ja przez tak długi czas. Hmmm, dwa dni zastanawiałam się, czy powinnam tu pisać o tym, co teraz przeczytacie... Długie okresy całkowitego milczenia, rzadkie odwiedziny na innych blogach, choć często niezależne ode mnie to jednak robiły swoje i każdy kolejny powrót do pisania był trudniejszy. I był moment, kiedy zaczęłam rozważać, czy chcę to dalej ciągnąć? Żałowałam też, że przez moje nieobecności ominęło mnie wiele ciekawych spotkań, znajomości... Ale popukałam się w głowę i przypomniałam sobie samej, że z jednej strony przecież lubię pisać, lubię robić fotki, a blog nadaje temu jakiś sens... a z drugiej statystyki pokazywały - i wciąż pokazują - że lubicie do mnie zaglądać! I nie mogę odejść - ot, tak sobie :) A ostatnio na dokładkę dostałam jeszcze :) Naprawdę zrobiło mi się bardzo miło, gdy Magda z
www.wnetrzazewnetrza.pl napisała mi, że
mój blog znalazł się w pierwszej 10 najbardziej polecanych przez Was blogów wnetrzarskich! Kochani - dziękuję, po prostu! Cieszę się, że lubicie tu zaglądać i cieszę się, że uważacie, że warto! Wieeeelki buziak dla Was!!! Obiecuję Wam niniejszym solennie, że się poprawię, będę pokazywać więcej i częściej, i nadrobię wszystkie zaległości :)
Ściskam Was serdecznie, życzę udanego wieczoru i do przeczytania w kolejnym poście... urodzinowym! :))
ushii