Mam nadzieję, ze dla wszystkich zaglądających do mnie osób te Święta
były udane i spędziliście je tak, jak lubicie :) U nas było spokojnie i
słodko... i zorientowałam się, że jeszcze nie wpisywałam tu przepisów na
słodkości, które są u nas zawsze na Wielkanoc (choć piekę je cały rok a nie tylko
na te święta, bo wszyscy za nimi przepadają). Słodkości było więcej, ale
tylko dwie udało się przechycić i cyknąć nim zniknęły... cóż,
pozostałe będą innym razem :)
Babka drożdżowa
Bardzo
ją polecam - szybka i prościuteńka w produkcji, a pyszna, puszysta,
wilgotna i wyjątkowo długo świeża - nie wiem nawet czy na drugi dzień
nie lepsza, a to u drożdżowców rzadkość :) Ma w sobie dużo żółtek, fakt,
można co prawda ograniczyć ich ilość nawet o połowę - ale naprawdę
warto dorzucić ich aż tyle, babka odwdzięczy się boskim smakiem. Przepis
kiedyś podała Limba na GP, dobrze jest też oczywiście znany na Cinie.
- 0,5 kg mąki (wg przepisu tortowej - ale ja daję często zwykłą i też jest dobrze)
- 3 dkg drożdży
- 7 -10 żółtek (im więcej tym lepiej)
- 1/4 l mleka
- 10 dkg sklarowanego masła
- 1/4 szkl. oleju słonecznikowego
- 2 małe ugotowane ziemniaki
- niepełne 3/4 szkl. cukru pudru
- mozna dodać np. startą skórkę pomarańczową / cytrynową, rodzynki, albo kieliszek alkoholu - ja daję jedynie nieco ekstraktu waniliowego
1. Z drożdży, części mleka (ciepłego) oraz odrobiny cukru i mąki
przygotować rozczyn - odstawić na 10 minut. Utrzeć żółtka z reszta
cukru pudru. Ziemniaki ugnieść i przetrzeć przez sitko do mąki. Do mąki
dodać kolejno: rozczyn, utarte żółtka, mleko - a masło i olej na końcu,
jak w każdym drożdżowym. Wyrobić gładkie ciasto.
2. Foremkę
wysmarować masłem i przelać do niej ciasto - najlepiej ciut mniej niż do
połowy formy (ta ilość cista wystarcza mi na jedną dużą formę albo na
jedną małą i 12 malutkich babek - i zostaje jeszcze odrobina w sam raz
na małą tortownicę - o czym niżej :) Odstawić do wyrośnięcia - ciasto
powinno siegac nie wyżej niż do brzegu foremki. Piec w 160C przez ok. 40
min do suchego patyczka.
4. Po ostygnięciu można polukrować lub
posmarować roztopionym masłem i oprószyć cukrem pudrem - ale minimalnie,
bo babka już jest słodka.
Z resztki ciasta we
wspomnianej małej tortownicy (a w lecie często z całości ciasta na dużej
blasze) piekę jeszcze placek - na ciasto sypię owoce, przykrywam je
kruszonką... i po kilku minutach pracy mam placek, o który się wszyscy
biją :)
Druga słodkość to też klasyk... nie ma
Wielkanocy bez sernika :) Przepis pochodzi z ksiązki "Desery" Pierra
Herme, cukierniczego guru, ale identyczne proporcje można znaleźć w
wielu miejscach. Lubię eksperymentować z nowymi przepisami na serniki,
ale na święta nie kombinuję, stawiam na doskonałość :)
Sernik krakowski
Ciasto
- 250 g mąki
- 125 g masła o temp. pokojowej
- 125 g cukru pudru
- 1 jajko
- cukier waniliowy lub ziarenka ze strąka wanilii
Masa serowa
- 1 kg twarogu tłustego mielonego
- 8 jajek (oddzielnie żółtka i białka)
- 100 g miękkiego masła
- 250 g cukru
- 3 łyżki cukru waniliowego
- 3 łyżki mąki ziemniaczanej
- żółtko roztrzepane (białko można wykorzystać do lukru)
Lukier
- odrobina soku z cytryny - albo odrobina wrzątku
- cukier puder
1. Mąkę rozetrzeć palcami z masłem, dodać jajko i krótko
zagnieść ciasto aż będzie gładkie, wstawić do lodówki na min. godzinę
(czasem oszukuję i chwilę trzymam w zamrażarce, wtedy krócej schładzam w
lodówce :). 2/3 ciasta wyłożyć dno i boki formy (35 x 25 cm),
ponakłuwać widelcem i podpiec w temperaturze 160°C przez 15 minut,
(resztę ciasta schować z powrotem do lodówki).
2. Masło, 200 g
cukru i cukier waniliowy utrzeć na krem. Nadal ucierając, dodawać
stopniowo po 1 żółtku i po trochu twarogu. Ucierać, aż składniki się
połączą i masa będzie puszysta. Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec
dodając pozostały cukier. Pianę delikatnie wmieszać do masy serowej
razem z mąką ziemniaczaną - najlepiej w dwóch etapach (wtedy mniej ją
zniszczymy).
3. Na podpieczony spód wyłożyć masę serową. Pozostałe
cisto cienko rozwałkować i radełkiem pokroić na 1 cm paski. Ułożyć z
nich na serniku kratkę, posmarować ją żółtkiem. Piec ok. 50 - 60 minut w
temperaturze 170°C.
4. Po ostygnięciu polukrować - albo lukrem utartym z białka, soku i cukru albo po prostu z cukru i odrobiny gorącej wody.
Dopiero
teraz mam czas na blogowanie i dopiero teraz mam okazję podziękować Wam
za życzenia - żałuję, że ja nie zdążyłam do Was wszystkich zajrzeć -
ale bardzo dziękuję i przesyłam moc serdeczności! Chciałam podziękować
również za te życzenia bardziej tradycyjne, kartkowe - kochana Elle i
Dag-eSz - dziękuję ogromnie za śliczne kartki! I za super gazetkową
niespodziankę jeszcze Dagmarko dziękuję :))
Nie
miałam jeszcze też okazji pochwalić się innymi prezentami
przedświątecznymi... już wspominałam o spotkaniu z pewną bloggerką -
otóż miałam przyjemność osobiście poznać Kaprysa :) Spotkanie było
bardzo miłe, a na dokładkę dostałam przeróżne śliczności :) Nie tylko
moją wygraną w jej candy - cudne klucze do tajemniczego ogrodu, ale
jeszcze dodatkowo zostałam obdarowana ślicznymi pisankami jej
autorstwa... ale tych nie mam sposobności Wam pokazać, bo prędziutko
przechwyciła je moja Mama :)) i jakoś nie miałam okazji ich
sfotografować - ale kto zna prace Kaprysa ten wie, a kto jeszcze nie,
tego zachęcam do wizyty na jej blogu, niech sam się przekona :)
Jakoś
tak niespostrzeżenie przemknął ten tydzień - i znów mamy wolne dni... i
ja znów miałam w planach pokazać tu różne różności i znów nie zdążyłam.
I nie miałam też możliwości odpisać na wszystkie maile, za co
przepraszam - niestety mój komputer z wolna dogorywa i miałam ostatnio
już trzy akcje reanimacyjne :( No nic, może teraz się uda :D Jeśli jednak nie - życzę Wam udanego wypoczynku i pięknej pogody - cieszmy się wiosną!
Pozdrawiam,
ushii
PS.
Ponieważ
są problemy ze stroną, na której umieszczony jest mój kursik, a
dostałam o niego parę pytań - dołączyłam go do posta, w którym
pokazywałam moje jajo (tutaj - klik)- chociaż wiem, że to już troszkę po czasie, ale przecież tą metodę można wykorzystać do ozdób w dowolnym kształcie :)