... czyli czasem fajnie być dorosłym ;) A zatem znów lody. No, ale w taką pogodę maszynka do lodów chodzi na okrągło - wszystkich smaków oczywiście nie uwieczniałam, ale jeszcze jedne pokażę :)
Już nie raz pisałam, że kawy nie pijam - ma cudowny aromat, do którego żadną miarą nie pasuje mi jej smak :( i w życiu nie wypiłam nawet jednego jej kubka - takie ze mnie dziwadło. Wyjątek robię dla frapuccino (z mnóstwem lodów oczywiście i śladową ilością kawy :), a od pewnego czasu także dla lodów kawowych - ale wyłącznie własnej produkcji.
Lody mocca
- składniki takie jak na lody śmietankowe
- 1,5 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
- kilka kostek czekolady
1. Mleko zagrzać na małym ogniu z cukrem jak w przepisie podstawowym, nie zdejmując z kuchenki dosypać kawę i zamieszać aż się rozpuści. Czekoladę drobno posiekać, dosypać do mleka i znów króciutko mieszać aż się rozpuści; zdjąć z ognia. Ja przecedzam jeszcze to mleko do innego naczynka, żeby nie było grudek, ale nie jest to konieczne.
2. Dodać śmietankę, schłodzić.
3. Przelać masę do maszynki do lodów i ukręcić lody. Można też oczywiście zrobić lody metodą sorbetową bez maszynki - wlać masę do pojemnika, nieco zamrozić (ma za każdym razem zgęstnieć, ale musi się dać wymieszać), zmiksować (lub przemieszać widelcem), znów trochę zamrozić i zmiksować - trzeba to powtórzyć kilkakrotnie, minimum 3 razy.
No tak, tylko "Lody dla ochłody" są akurat dziś chyba nie całkiem trafnym hasłem - chociaż moje okolice jak dotąd burze omijają szerokim łukiem. Ale ja się cieszę, że się ochłodziło na kilka dni, bo w końcu jestem w stanie coś upiec :D Zaczęłam od pizzy!
Przepis idealny poznałam 5 lat temu, za sprawa cudownego
Cincina i nieocenionej Małgosimi, a jego autorem jest Peter Reinhart... i nigdy nie szukałam już lepszego, bo taki nie istnieje! Pizza z tego przepisu jest dokładnie taka, jaką pamiętam z Włoch - cienkie ciasto delikatne w środku i z chrupiące z wierzchu, a jaki ma smak! A przy tym robi się ja błyskawicznie - czegóż chcieć więcej? W dodatku wraz z przepisem na ciasto Małgosia zapodała przepis na sos pomidorowy, też tego samego autora... i w tej kwestii moje poszukiwania również się wówczas zakończyły, żaden inny się do niego nie umywa :) Jednym słowem: pizza I-DE-AL-NA!
Chociaż ma jedna wadę, nigdy nie mogę jej zrobić dobrego zdjęcia, bo mi zawsze znika sprzed obiektywu :P więc na urodę fotki proszę nie narzekać, bo dobrze, że w ogóle się udało ;)
Pizza Napoletana by Peter Reinhart
ciasto na pizzę:
- 2,5 szkl. mąki
- 1 szkl. wody letniej
- 1 czubata łyżeczka soli
- 3/4 łyżeczki drożdży instant (np. Oetker)
- odrobina oliwy do nasmarowania miski
1. Wymieszać sypkie składniki, dodać wodę, wyrabiać (kiedyś wyrabiałam ręcznie teraz KA na najniższym biegu, hakiem) przez 4 minuty. Ciasto tylko chwile jest lepkie, szybko tworzy sprężystą kulę i pięknie zbierze każdą odrobinę mąki z miski.
2. Odstawić na 5 minut.
3. Wyrabiać jeszcze 2 minuty. Włożyć do miski nasmarowanej oliwą, odstawić pod przykryciem na 0,5 godziny, wstawić do lodówki na noc.
4. Wyjąć ok. 3 godzin przed pieczeniem, jeśli robimy dwie mniejsze pizze, podzielić ciasto, przykryć i odstawić.
5. Rozciągnąć ciasto, posmarować sosem pomidorowym i nałożyć wybrany wierzch ( u mnie najczęściej mozzarella, suszone pomidory, pieczarki, kapary, listki bazylii lub mozzarella i oscypek albo odrobina gorgonzoli - może to nieortodoksyjnie tak, ale tak lubię :).
6. Piec ok 8-10 minut w dobrze nagrzanym piekarniku w min. 230C.
7. Po wyjęciu odstawić na chwile na kratkę żeby odparowała i spód nie zrobił się miękki ( to jest problem, bo czasem trzeba stać i piłować i odganiać różnych takich z miotłą ;) .
8. Serwować i zbierać pochwały :)
sos pomidorowy:
- 1 puszka pomidorów (i tu polecę konkretną markę - Mutti - zawsze dojrzałe, aromatyczne i w gęstej pulpie a nie rzadkim soczku)
- 1-2 ząbki czosnku (wg upodobań)
- 1 łyżeczka octu balsamicznego (koniecznie!)
- 0,5 - 1 łyżeczka suszonego oregano
- 0,5 łyżeczki suszonej bazylii
- 0,5 łyżeczki soli
- ja dodaję jeszcze odrobinę suszonego tymianku i szczyptę cukru
Czosnek utrzeć na pastę z odrobinka soli, pomidory zmiksować z pozostałymi składnikami.
Nie podgrzewać. Można przechowywać kilka dni w lodówce. Clou stanowi ocet balsamiczny - nie radzę go pomijać, bo to właśnie dzięki niemu ten sos nie ma sobie równych :)
Pomyślałam sobie, że pokazując pizzę, pokażę też fantastycznego kuchennego przydasia, który jej pieczenie przenosi na wyższy poziom jakości. A potem pomyślałam, że może warto pokazać jeszcze kilka innych takich pomocników? Bo często dostaję różne maile z prośbą o poradę - dlatego dziś inauguracja nowego cyklu - będę prezentować rożne sprawdzone przeze mnie rozwiązania i narzędzia przydatne w kuchni (a może nie tylko kuchni? jeszcze nie wiem). Nie jestem oczywiście żadnym guru, ale pamiętam jak sama kompletowałam wyposażenie i nie wiedziałam co jeszcze naprawdę warto sobie kupić i ile czasu zajęło mi wybór tych najtrafniejszych rozwiązań, by uniknąć bezsensownych wydatków; dlatego może moje rady komuś się przydadzą?
Kamień do pizzy
Już od kilku lat nie wyobrażam sobie kuchni bez niego - do tej pory używałam okrągłego, ostatnio wymieniłam go na prostokątny, idealnie pasujący do piekarnika. Jeśli lubicie piec pizze i pieczywo - bardzo polecam taki zakup! Dzięki niemu pizza i chleb są o wiele lepsze, mają fantastyczną skórkę, której nie ma szans uzyskać używając zwykłych blach. I co ciekawe zmienia się też smak wypieków - nie smakują już jak z piekarnika, ale bardziej jak z pieca :)
W miarę używania kamień nie wygląda już tak ładnie jak na fotce, zostają na nim ślady po sosach itp, których nie da się zmyć (kamień można myć tylko czystą wodą bez detergentów), ale to nic nie szkodzi - bo później oddają one aromat kolejnym wypiekom.
Łopata do pizzy
Zrobiłam ją sama, z kawałka sklejki gr. 4mm, o wymiarach ok 43 x 33cm. Wystarczyło wyciąć z jednej strony rączkę (ok 10cm), zaokrąglić narożniki i zaokrąglić brzegi, a brzeg przeciwny do rączki zeszlifować pod kątem. Na koniec zabezpieczyłam olejem (takim jak do olejowania blatów), ale nie jest to konieczne.
Bardzo ułatwia wkładanie pizzy i pieczywa do piekarnika - najlepiej wysypać ją cieniutko krupczatką lub semoliną przed położeniem na niej ciasta - dzięki temu pizza łatwo się z niej zsuwa.
Tyle na dziś, niestety kiedy będzie kolejny wpis, a przede wszystkim nowe fotki - nie wiem... upadł mi dziś aparat i prawdopodobnie definitywnie zakończył swój żywot :(( Nie zrobię zdjęć różnym nowym drobiazgom, nie sfocę swoich nowych pomysłów... mam jeszcze co nieco w zanadrzu od pokazania, ale nowe fotki będą nieprędko (np. zdjęcie lodów już komórką musiałam robić i wygląda jak wygląda)...ehhh, płakać się chce :(
Zaczęło tez powstawać menu widoczne pod nagłówkiem bloga - myślę, ze niebawem łatwiej będzie można wędrować po moim blogu... Pracuję nad jeszcze kilkoma zakładkami, ale jeśli macie jakieś propozycje chętnie je poznam :)
Spokojnej nocy życzę,
ushii