Witajcie Moi Mili :)
Dziś będzie zupełnie nieświątecznie, za to bardzo kolorowo. I... konkursowo! Ale o tym - za chwilkę :)
Bo dziś chciałbym wreszcie Wam pokazać coś, co już straaaasznie długo czeka na swoją tu premierę. Zeszłoroczny jeszcze prezent A. Jej kuchnię!
Po przejrzeniu oferty w sklepach doszłam oczywiście do wniosku, że kuchenkę dla A. muszę zrobić sama, bo nic z tego co jest dostępne mi nie pasuje, bo albo plastikowe (a ja chciałam koniecznie drewnianą), albo bardzo drogie, albo zwyczajnie mi się nie podoba. Zastanawiałam
się nad zbudowaniem jej samodzielnie, albo przerobieniem jakieś szafki w tym celu - ale jej nie miałam. I wówczas, jak na zawołanie, trafiłam na... kuchenkę :) Drewnianą, już gotową, chociaż brzydką moim zdaniem... Ale za to w okazyjnej cenie, mimo że nowa była, i z dużym potencjałem! Czyli - znalazłam dokładnie to czego potrzebowałam, niezłą bazę do własnej twórczości :) O taką:
Było trochę cięcia, klejenia... Musieliśmy dorobić kilka elementów, np szufladę, półeczki, wieszak na ściereczki czy stolik, kilka innych usunąć, np mikrofalówkę i ozdobny łuczek u góry... Przerobiliśmy i zmniejszyliśmy nieco lodówkę i piekarnik, by powstało nieco wolnego blatu i było widać co się piecze :) Oczywiście musiałam też pocudować nawet nad takimi drobiazgami jak pokrętła :) No i na koniec - malowanie oczywiście. I w efekcie wyszło... wyszło tak, TA-DAM:
Plecki wymalowałam w szachownicę, żeby było bardziej retro :) A do tego - odnowione przeze mnie
stare dziecinne krzesełko mojego M., które już kiedyś Wam pokazałam...
I bawimy się! Kuchenka zdała egzamin - wszystkim nam się podoba, cały czas wygląda świetnie, fajnie pasuje do innych mebli i sprzętów w okolicy. No i przede wszystkim - A. bardzo, bardzo ją lubi! :)
Niestety, jak wiecie, A. nie ma własnego pokoju, więc i miejsca nie mamy tak dużo, by kuchenka mogła zawsze stać na wierzchu... Ale to akurat żaden problem, bo wystarczy schować wszystkie akcesoria itp...
I hyc do schowka, który jest w ścianie za nią :) wiec operacja chowania/wyjmowania kuchenki trwa moment. I jak Wam się podoba nasza przeróbka??? Bardzo chętnie się dowiem, co myślicie:)
Zdjęciami troszkę dziś zasypałam, ale to jeszcze nie koniec! Bo przecież na samym początku obiecałam konkurs - to właśnie ta mala niespodzianka, o której pisałam ostatnio :) Bo skoro miałam niedawno urodziny, skoro Mikołajki, a i jeszcze Święta - to mamy bardzo dobry moment na małe rozdawnictwo...
Zwróciliście może w
ostatnim wpisie uwagę na doniczki, w których stoją cyprysiki? Jakiś czas temu wpadły mi w ręce i mnie zachwyciły! Bo nie dość, że w takie retro motywy, to jeszcze i kolorki fajne... No i w sympatycznej cenie na dokładkę. Nawet się nie zastanawiałam, czy biorę. Ale pomyślałam wtedy i o Was, Moi Kochani Czytelnicy. Bo przyjemnościami warto się dzielić, prawda?
Zatem - jeśli macie ochotę na uroczą retro doniczkę od Bloomingville - to zapraszam!
Co trzeba zrobić, by wziąć udział w konkursie?
1. Przede wszystkim - zostawić tutaj komentarz. Ale nie byle jaki, o nie :) Proszę o zdradzenie mi, jaki świąteczny prezent sprawił Wam najwięcej radości :)
2. Jeśli prowadzicie bloga macie konto na FB/fanpage itp, będzie mi milo, jeśli się linkiem do tego posta i jedna z tych dwóch fotek podzielicie :)
3. Można też zajrzeć na
fanpage Ushiilandii - wtedy... a nie zdradzę, zajrzyjcie koniecznie, he he! Jutro!!!
4. Polubienia, obserwowanie nie jest jak zawsze u mnie obowiązkowe - ale jeśli ktoś np właśnie tu trafił (lub też całkiem dawno, naturalnie :) i uzna, że warto, będzie miał na to ochotę - to jasne, że będzie mi miło :)
A wyniki ogłoszę w przyszłą sobotę, 19 grudnia - macie więc cały tydzień na zapisywanie się :) Zapraszam!
Pozdrawiam,
ushii