Wiem, że to tradycja zapożyczona. Ale w przeciwieństwie do helołynowych przebieranek bardzo mi się podoba i jestem za. Mowa o świecach adwentowych, zapalanych po jednej w każdą niedzielę. Czas na oddech i czas na myśli o tym co naprawdę ważne... Moje świece w tym roku są skromniutkie bardzo, chciałam inaczej, ale odpowiednich świec nie udało mi się kupić, więc ostatecznie wyglądają tak:
Ale nie tylko o świątecznych przygotowaniach dziś będzie :) Myszka zaprosiła mnie do sympatycznej zabawy w opowieść o swoich trzech marzeniach - bardzo dziękuję :) A zatem...
Marzy mi się:
1. ... żeby czas był na moje usługi i nie przeciekał niespostrzeżenie przez palce, bym potrafiła wszystko i wszędzie zdążyć, nigdy się nie śpieszyć, móc cieszyć się każdą chwilą i żadnej bezpowrotnie nie stracić...
2. ... stary dom z wielkim, wielkim ogrodzie pełnym pięknych drzew, mój własny kawałek raju :)
3. ... zdrowie - moje i najbliższych - bo przecież gdy jego brakuje brak czasem sił, by cieszyć się z życia i szukać szczęścia w codziennych drobiazgach...
Mam jeszcze dużo innych marzeń, tych malutkich kolorowych, tych bardziej materialnych (chociażby nowa maszyna - do szycia i haftu! och...) i kilka tych naprawdę dużych, sekretnych, które zna tylko mój największy przyjaciel, moje najwspanialsze spełnione marzenie, mój M. :)
No właśnie - spełnione marzenia. Myszka wymyśliła taką właśnie zabawę, czytając u innych dziewczyn o ich spełnionych marzeniach... i ja też chyba o tym napiszę, bo ostatnio spotkało mnie dużo dobrego :) O jednym takim marzeniu napiszę już w następnym poście - bo to cudo zasługuje na osobnego posta! A o drugim będzie teraz :)
Otóż jakiś czas temu pokazywałam anioła, którego sprezentowała mi właśnie Myszka :) Jest piękny i bardzo go polubiłam, ale chciałam bardzo mieć jeszcze jednego... Anioła cudów. I mam! Dostałam w prezencie urodzinowym :) Napatrzeć się na niego nie mogę...
Może napiszę, ze ten anioł ma w dłoniach maleńkiego wyklutego świeżo ptaszka, jeśli tego nie widać zbyt dobrze... bo M. jak go z daleka zobaczył to zapytał, czy on trzyma brukselkę ;D
A tu w miejscu gdzie na razie go ustawiłam, bo o ile pierwszego aniołka od razu wiedziałam gdzie ustawię, tak z tym chodzę po całym domu i jeszcze szukam tego miejsca idealnego :) ...BTW bardzo grudniowo kwitnie mi ta hortensja, prawda?
Ogromnie dziękuję za wszystkie życzenia urodzinowe, dzięki Wam ten dzień był jeszcze piękniejszy :)
Dziś wracam już do codziennego życia i postaram się odpowiedzieć na wszystkie maile, na które jeszcze nie odpisałam i dokończyć wszystkie obiecane drobiazgi :) Tylko wieczorem, bo teraz uciekam szykować ciasto dla pewnej jubilatki, nazbierało nam się tych świąt rodzinnych pod koniec roku :) Na zakończenie pokażę jeden drobiazg, który już skończyłam jakiś czas temu, dla pewnego chłopca, któremu życzę dużo, dużo zdrówka!
Pozdrawiam ciepło,
ushii