Zupełnie niewnętrzowo dziś, bo tylko
kilka drobiazgów które powstały ostatnio... oczywiście bez jakiekolwiek
chronologii i innych takich, bo blogger tak mi stroił fochy, że
nazbierało się tego od groma... więc i tak tylko część dziś pokażę, bo
całości nikt by nie miał siły oglądać na raz :) Mimo to - uprzedzam,
dziś dużo zdjęć! Ale obiecuję, że kolejne wpisy bardzo wnętrzowe będą - a
będą na pewno, bo już dawno czekają w zakładce "wersje robocze" :)
A zatem - najpierw mała forma z pudełka po zapałkach na wyzwanie C4Y... a konkretnie z 4 pudełek. Paryskie okienko.
I kolejna wyzwaniowa produkcja pod hasłem "Złoto" - czekoladownik, czyli kartka z czekoladą. W sumie właśnie dzięki niemu zdecydowałam, ze będę częściej brać udział w wyzwaniach - bo złotego koloru nie lubię i nie mam prawie żadnych materiałów w tym kolorze poza odrobiną pudru - więc doszłam do wniosku, że to rzeczywiście dobre dla mnie wyzwanie :) I zrobiłam sobie złocony papier z czekoladowej torebki prezentowej = jak na mnie to tu są góry złota :P W środku tag na życzenia, mocowany w specjalnej kieszonce.
Oraz ostatnia serii wyzwaniowej - zakładka. Powstały nawet cztery... się rozpędziłam :) Ale pokażę dziś tylko dwie, pozostałe innym razem. Pierwsza taka niby shabby, niby romantyczna...
A tak wygląda z tyłu oraz gdy siedzi w zamkniętej książce...
I drugi wariant oparty na tej samej zasadzie - motylowa. Narożnik kartki chowa się w największym motylu.
Kto
wytrwał do tego momentu i planuje czytać dalej? Bo dla takich osób mam
mały bonusik (nie, nie, to jeszcze nie to obiecane rozdawnictwo :) -
jedna z zakładek, które zaprezentowałam powyżej, są do zgarnięcia :)
Która - to będzie niespodzianka. Jeśli ktoś jest chętny proszę o
wpisanie się w komentarzu do niedzieli 14 sierpnia :)
Poczyniłam
też kilka wpisów do wędrujących artjournali - a ponieważ jeszcze
kilkanaście przede mną, więc jeszcze tu kilka fotek z tej serii będzie
:). Do Dryszkowego - czyli moje pierwsze próby zabawy w chlapanie i
mediowanie:
U Drugiej:16 - z ropuchem, który podobnie jak drzewo i elfowe skrzydła pięknie się mieni, ale po co ma to być widać na zdjęciu :D, prawda? Wrrrr... A cała scenka jest w takiej płytkiej wnęce jakby - też nie wiem czy to widać - ja widzę, bo o niej wiem :)
I oczywiście we własnym...
Ufff...
mam jeszcze kilka notesów i innych takich... ale na dziś starczy, nie
wiem, czy ktokolwiek do tego momentu dotrwał :) Ale bez obaw, nie bawię
się wyłącznie scrapowo, mam też całkiem sporo różnych podusi i innych
szytych gadżetów do pokazania... i mnóóóóóstwo zmian na naszym poddaszu,
więc skoro Blogger nareszcie łaskawie mi odpuścił, to będzie się tu
działo niebawem :)
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu!
ushii