Pierwsze grudniowe...

To prawdziwy niefart, ze w tym przedświątecznym czasie, gdy mam Wam tyyyyle do pokazania, niesprzyjające okoliczności przyrody sprawiają, że nie mogę pokazać nic... dopadły mnie paskudne choróbska, a jak już w ogóle wiem jak się nazywam -to jest akurat ciemno, buro, ponuro i mogę zapomnieć o robieniu fotek :( Uch... Ale ja się bez walki nie poddam!

Zatem na rozruszanie dziś kilka fotek, kilka tylko, ale zawsze :) Jednak obiecywałam Wam ostatnio małą niespodziankę? No to zaglądajcie do mnie w czwartek (no chyba, że będzie oberwanie chmury/gradobicie/zaćmienie totalne to jednak w piątek :) tutaj i na moją Fanpage :) Mam nadzieję, że uznacie, że było warto :) A dziś - wreszcie pierwsze świąteczne fotki (no... prawie pierwsze, bo już widzieliście nasz tegoroczny kalendarz adwentowy na przykład :). Ponieważ w Ushiilandii nie tylko panosza się choroby, ale i mamy gości, nastąpiły małe tymczasowe zmiany w umeblowaniu... i kanapa wylądowała pod oknem (tak gwoli wyjaśnienia, gdyby ktoś spośród moich spostrzegawczych czytelników się zdziwił :). A na kanapie... mój tegoroczny mikołajkowy upominek. Bo i ja na Wzorach byłam i ze śliczną poduchą wróciłam! Tą z pomponami oczywiście :)


W oknach oczywiście tak jak w zeszłym roku - moje śliczne gwiazdki. Plus świeczniki przestawione ze stolika, których chwilowo musiał zniknąć - bo przemeblowanie (ale udawajmy, ze ich nie widzieliście, bo o nich będzie innym razem, jak już je obrobię :). I cyprysiki... wyszło jak widać :)


A na stole kolory, które nawiązują do tego, co już Wam pokazywałam w poprzednich postach: biało, różowo, czerwono, kropelka miedzi... ino mięty czy błękitu zabrakło :) Oczywiście, znów zainwestowałam w te śliczne czerwone kuleczki (ktoś mi podpowie jak ta roślina się nazywa tak w ogóle?). Nie ma już dla mnie bez nich grudnia :) Te na zdjęciu to rzecz jasna utylizacja ścinków z dużych gałązek, które pokażę w następnej porcji grudniowych fotek. Ładnie się skomponowały z innymi resztkami, tym razem po urodzinowym bukieciku...


I dziś niestety tylko tyle... ale będzie więcej, obiecuję :) No i koniecznie zajrzyjcie w czwartek (chyba że w piątek, he he)!
Pozdrawiam,
ushii

PS
Aha! Wspominałam niedawno, że więcej wyprzedaży nie będę już robić w najbliższym czasie, ale Mikołaj sobie ze mną pewne sprawy omówił i... nastąpiły pewne malutkie zmiany, w wyniku czego kilka drobiazgów wylądowało jeszcze w moim kąciku wyprzedażowym - więc jeśli np ktoś ma w swoim otoczeniu scraperkę, która marzy o bindownicy na ten przykład, albo sam miałaby na takową chrapkę - to zapraszam :) tudzież kilka dekoracji światecznych tam dorzuciłam, na osłode dla tych co nie scrapują :)

Aaaaapsik!!!

7 komentarzy :

  1. Ślicznie i nadtrojowo.
    Ta poducha jest przecudna...

    No i świątecznie się robi u Ciebie...
    Pozdrawiam
    Martita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, świątecznie to już mam wszędzie, tylko nie mam jak tego tu pokazać niestety :/
      Nie wiem dlaczego, ale ze śnieżną zimą mi ta poducha się kojarzy :)

      Usuń
  2. A rzeczywiście, w tym roku bez mięty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie, nie, to było tylko à propos dekoracji na stole, mięta jest :)

      Usuń
  3. Ech, u Ciebie to zawsze ślicznie. Nawet jak Cię choróbsko dopada.
    Zdrówka życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ushii mogłabys mi podpowiedzieć na jakich ustawieniach robisz zdjęcia okna-drugie w kolejności, tak żeby było widać co jest za oknem , ale wnetrze też żeby było jasne...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarze!