Dziś będzie post bardzo na czasie - bo już za chwilę w wielu domach rozpocznie się wielkie pieczenie ciast wielkanocnych...
Rok temu, tuż przed Wielkanocą, czyli chyba na tak zwanego "zajączka", dostałam przesłodki upominek. W zasadzie nie do końca mi potrzebny, ale byłam - i jestem - nim zachwycona :) I, co najśmieszniejsze, pamiętam dobrze, że dzień wcześniej przeglądałam jakąś starą gazetę wnętrzarską - zobaczyłam tam jego zdjęcie i żałowałam, że nie pobiegłam wtedy kupić sobie takich cukiereczków, a teraz to już przepadło... a tu masz :))
Przesłodkie, prawda? Zestaw miarek kuchennych, w sam raz do takiej cukierkowej kuchni jak moja :)) I właśnie ten prezent natchnął mnie do napisania kolejnego posta o kuchennych pomocnikach - i z rocznym raptem poślizgiem udało się go opublikować :D O różnych niezbędnikach już było (tutaj
o formach do pieczenia, a tutaj
o wałkach i innych takich). Tym razem chciałam pokazać kilka drobnych gadżetów, przydatnych do pieczenia, ale nie tylko. Część bardzo pożyteczna na co dzień, inne może tylko okazjonalnie; większość da się bez problemu zastąpić tym co już mamy w kuchni, albo łatwo zrobić własnym sumptem - ale w końcu to cykl postów gadżeciarskich, więc... tym bardziej, ze każdy z nich kosztuje zwykle kilka - kilkanaście złotych, więc przesadne szaleństwo to to nie jest :)
Przede wszystkim -
miarki! Stalowe, ceramiczne (czyli takie jak na zdjęciu powyżej), szklane, plastikowe... przeróżne. Ja osobiście polecam stalowe, są najtrwalsze i najodporniejsze. Zwykle w zestawie są objętości od 1/4 do 1 szklanki (250ml). Mnie udało się jeszcze dodatkowo w Tesco dokupić zestaw w którym była 1/3 szklanki - i bardzo często się przydaje, nie muszę kombinować z niepełną 1/2, polecam :) Drugi komplet, to łyżkowe, od 1 łyżki stołowej do 1/4 łyżeczki herbacianej. Pewnie, że każdy ma w domu szklankę i łyżki, więc można się bez tego obejść, ale moim zdaniem te miarki są o wiele wygodniejsze i korzystam z nich bardzo często, zdecydowanie nie żałuję wydatku.
Często też korzystam z
ceramicznych fasolek. Przy wypiekach z kruchego ciasta niejednokrotnie trzeba podpiec lub upiec spód - dzięki tym maleństwom nie ma on szansy się wybrzuszyć i zdeformować, co ma znaczenie szczególnie w cienkich wypiekach, jak np. tarty. Można w tym samym celu używać ziaren grochu czy fasoli, ale po co je tak marnować? Ceramiczne fasolki się nie zużywają, są wieczne. Moje przyjechały co prawda ze Stanów, ale dziś są już dostępne w wielu polskich sklepach i nie kosztują dużo, więc polecam.
Na poniższej fotce widać też kilka innych przedmiotów. Na przykład dziwny biały
wałeczek. Tego typu zabawki służą do błyskawicznego wykonywania eleganckich ażurowych kratek i innych wzorków na cieście (sernikach, z owocami itp). Używa się tego bardzo prosto: na desce rozwałkowujemy prostokątny cienki placek, przejeżdżamy takim wałkiem po wierzchu i powoli zsuwamy placek na ciasto - wówczas krateczka sama się rozsunie. Efekt - jak na profesjonalnym ciastku z cukierni :)
Drobiazgi do cięcia i dekorowania biszkoptów i tym podobnych. Dzięki ustrojstwu widocznemu na fotce wyżej, nieco podobnemu do piły można szybko i równiuteńko przeciąć biszkopt na kilka blatów. Podobną czystość cięcia można uzyskać dzięki nici dentystycznej... ale mnie nie zawsze wychodziło to idealnie poziomo, przy cięciu nożem też nie - a czasem przy dekorowaniu ciast to bardzo ważne. A tu zawsze jest idealnie :) A wierzch i boki ciasta można bardzo łatwo udekorować korzystając z takich
szablonów - niektóre bywają naprawdę prześliczne... Jak widać poniżej są w różnych wielkościach - do ciast i do babeczek, muffinów (takie jak na fotce poniżej). W dodatku są też i takie, których można przy okazji używać jako takich jakby szerokich łopatek i przenosić blaty ciasta bez ryzyka ich uszkodzenia, więc mogą być całkiem przydatne. Foremki do odciskania wzorów w masie cukrowej czy marcepanowej da się też wykorzystać do ozdabiania kruchych ciasteczek itp.
A na prawie sam koniec - coś bez czego absolutnie obejść się nie mogę. Nie tylko przy produkcji ciast, ale przy robieniu np. klusek i kopytek (kroję tym wałeczek ciasta - o wiele lepiej niż nożem), przy przenoszeniu małych porcji rożnych pokrojonych rzeczy z deski, przy ozdabianiu brzegu tortu (ząbkowana krawędź), porcjowaniu ciasta (i surowego, ale i już upieczonego, w foremce - nie porysuje jej) - i wielu innych sytuacjach. Obok szczypiec i obieraczki to chyba jeden z ważniejszych gadżetów w mojej kuchni... Tak zwana
skrobka. Są stalowe i są plastikowe - choć zwykle nie lubię plastiku, to tym razem wybrałam te drugie i z całego serca je polecam. Kosztowały całe 3zł, ale zapracowały już na o wiele, wiele większą cenę :)
I wreszcie - coś już o wiele mniej przydatnego, ale...
Znacznik do kajzerek (plastikowy lub metalowy). Jeśli lubicie piec bułeczki na śniadanie to polecam taką zabaweczkę. Dzięki niej bułeczki będą wyglądały jak z prawdziwej piekarni, wystarczy tylko mocno go odcisnąć przed drugim wyrastaniem :)
Pozdrawiam i życzę udanych wypieków wielkanocnych! A ja jeszcze tu na chwilkę zajrzę w sobotę z małą jajeczną ciekawostką :)
ushii