Motylę jestę...

No wiem, wiem, mały poślizg nastąpił, wybaczcie :) Ale na koniec szalonego kwietnia fundnęliśmy jeszcze sobie, jakby na nam jeszcze było mało atrakcji ostatnio i czasu mielibyśmy za dużo, całościowy remont - więc netu brak. A remont, jak to remont - ciut się rozciągnął w czasie, wyskoczyły też inne mniej radosne kwiatki... No i tak o. Ale nie przedłużając:

Najwyższa pora ogłosić wyniki konkursu z Family Portraits! 
Najchętniej obdarowałabym Was wszystkich, ale niestety, musiałam wybrać...
A zatem, szczęśliwym zdobywcą nagrody zostaje... fanfary... Marta Wilak!
Masz rację, przeglądanie takich albumów, może czasem uświadomić nam coś czego w zwykłej codzienności często się nie dostrzega -  jak wiele szczęśliwych chwil przeżywamy :)
Moje gratulacje - i proszę o kontakt mailowy :)
 
A wszystkim pozostałym dziękuję za udział i... zdradzę, że to jeszcze wcale nie koniec tego typu atrakcji dla moich czytelników, wyglądajcie niebawem następnej, bo mam coś jeszcze w zanadrzu, hihi :)

A wracając do wspomnianego remontu, to uniemożliwia mi on chwilowo publikację kilku zaplanowanych postów... Bo, oczywiście, już po rozpoczęciu pakowania wszystkiego w kartony okazało się, że fotki nie wyszły jak chciałam. A możliwości ich powtórki chwilowo brak :/ No cóż. Mam jednak coś innego. Równie kolorowego jak nasze mieszkanie, ale papierowego :)

Gdy Ania poprosiła mnie o karteczkę dla nowo narodzonego maleństwa od razu w głowie zaświtał mi pewien pomysł... I co tam terminy, co tam inne kwietniowe super pilne sprawy, musiałam ją zrobić i już! I tak oto zamotylowałam Anię. A dziś zamotyluję też Was :)


Będę nieskromna, jestem z tej karteczki bardzo zadowolona, wyszła dokładnie tak, jak sobie umyśliłam :) Znacie ten typ kartek? To tzw pop up boxy - składają się na płasko do koperty, a po wyjęciu rozkładają jak pudełeczko pełne niespodzianek. Ja chyba wolę je od tzw exploding boxów...


Moja wersja jest wzbogacona o wewnętrzną kieszonkę na tylnej ściance, gdzie wkładam tag - miejsce na życzenia. A całość po złożeniu chowana jest w kopercie z nawiązująca do zawartości opaską.




I jeszcze - wyjątkowo - kilka dodatkowych zbliżeń, wybaczcie, no nie mogłam się powstrzymać :)



No :) Szczegóły techniczne kartki znajdziecie na blogu Na Strychu, a ja - zmykam z powrotem do wałka i pędzla. Do przeczytania niebawem, pozdrawiam!
ushii

PS
Następnym razem będzie wnętrzowo, słowo. I będzie malutka poremontowa wyprzedaż, więc zaglądajcie!