Dla małych księżniczek :)

Wiem, wiem, nie rozpieszczam Was postami w tym nowym roku :) Ale niestety, są trudności obiektywne, po sąsiedzku trwa gigantyczny remont, a to nie sprzyja aranżacjom wnętrz, raczej próbom z nich ucieczki :) No, ale ile mogę milczeć?! Dlatego dziś tu zaglądam z... pewnym drobiazgiem :) Poprzednio pokazywałam Wam lodowy pałac z Krainy Lodu, dziś pozwolę sobie pociągnąć jeszcze ten temat. I tym razem będzie równie królewsko :)

Chociaż moja córeczka bajki ogląda raczej rzadko, to jak wiecie szał na Krainę Lodu nas nie ominął :) I moja mała miłośniczka Elsy oczywiście też chciała wyglądać jak ta księżniczka... A co musi posiadać każda księżniczka? Koronę oczywiście :) Na szczęście moja córeczka bardzo też lubi, gdy wymyślam i tworzę dla niej różne drobiazgi. Dlatego postanowiłam odpowiednią koronę, kojarzącą się z ulubioną postacią, zrobić sama. Był tylko jeden problem... Od razu wiedziałam jak ma ta korona wyglądać - i na 100% wiedziałam też, że musi (musi!) być z miętowego filcu. Ale takich kolorów filcu to ze świecą szukać, tak naprawdę to marzyłam o takim kolorze od dawna i nigdzie nie mogłam znaleźć, albo był niezadowalającej mnie jakości...

I tu z pomocą przyszedł nieoceniony sklepik Na Strychu - który akurat wrzucił na swoje półki... miętowy filc! Aż oczy mi się zaświeciły ze szczęścia :) Ale gdy przyszła paczka i wzięłam go do ręki - to już w ogóle pełen zachwyt! Zwarty, a jednocześnie mięciutki i bardzo miły w dotyku - bo to wełna, a nie sztuczne włókno. Nie rozchodzi się pod palcami przy szyciu, a szwy są potem trwałe. No ale co najważniejsze - ten kolor! Piękny!!!

I cóż mogę dodać... Korona powstała błyskawicznie. A potem druga, dla jeszcze jednej księżniczki i miłośniczki Elsy, bo szycie tych ozdóbek było samą przyjemnością i nie miałam ochoty poprzestać na jednej :)


I jak Wam się podobają? Bo nowe właścicielki zadowolone :)
Pozdrawiam,
ushii

PS
A dla tych, co zmęczyli się już moimi szyciowymi, cukierkowymi postami, jakie tu ostatnio królują, mam dobrą wiadomość... na dniach wyglądajcie postu wnętrzarskiego, i to niejednego jeśli te okropne staccato za ścianą wreszcie umilknie :) I będzie też mała wyprzedaż!

F jak filc, F jak...

...Frozen :)

Witajcie moi Drodzy - przerwę świąteczno-noworoczną spędziłam wesoło, wyjazdowo i całkowicie offline, więc choć choinki można już w zasadzie rozbierać, ja nie zdążyłam Wam jeszcze pokazać moich świątecznych migawek... A i dziś tego nie zrobię - świąteczne fotki dopiero muszę przejrzeć i ogarnąć, więc chyba następnym razem zaserwuję Wam taki ciut spóźniony świąteczny post :)

A dziś coś co zmajstrowałam w tak zwanym międzyczasie... Skoro nowy rok przywitał mnie megamrozem i pięknymi lodowymi kobiercami - powstało coś rodem z Krainy Lodu :) Gdy w ręce wpadł mi wykrojnik od Rosy Owl na aniołka, nie pomyślałam wcale o aniołkach ani niczym takim. Bo od razu w mojej głowie powstał pomysł na... laleczki. I to bardzo konkretne laleczki, bo inspirowane głównymi bohaterkami ulubionej bajki mojej córki - Elsą i Anną. Przyznam się, że filcowych lalek nigdy w życiu nie próbowałam robić i choć pewnie nad rysami twarzy jeszcze muszę popracować, to ja jestem całkiem zadowolona, a córka - zachwycona :)


A do kompletu dostały też jak widać filcowy Lodowy Pałac :) Projekt własny, ale też oczywiście inspirowany bajką.


Brak mu tylko śnieżynki na drzwiach, ale skończył mi się ten "międzyczas". A w środku na wypasie: schody (tak, wiem, że nie całkiem poprawnie wyrysowane, ale takie poprawne nie wyglądały ciekawie i nie pasowały :), balkon, lodowy żyrandol nawet... I zabawa była na całego!



Pozdrawiam noworocznie - i dziękuję za wszystkie życzenia!!!
ushii