Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze, świadomość, ze komuś podoba się co robię motywuje do działania :) Dziś jeszcze trochę moich tworków na początek: kolejny z serii kuchennej - organizer, mam jeszcze trochę innych projektów w zanadrzu, ale jeszcze nie ukończone, więc chwilowo tylko on:
Oraz pierwszy z serii nieco słodszych, dziewczęcych drobiazgów, kolejne w przygotowaniu... jak Wam się to podoba?
I na koniec garść drobiazgu z gliny, tym razem maszyna miała wolne :)
Ja też postanowiłam dołączyć w końcu do grupki wypominających z rozrzewnieniem dziecięce lata :D Ochotę miałam, jak tylko zobaczyłam to na blogu Llooki - inicjatorki całego zamieszania , ale przyznam się, że całkiem nie wiedziałam jak... bo u wszystkich widzę ukochane misie, wytargane, z odpadniętym noskiem od niezliczonych godzin przytulania, całowania i kochania... bardzo fotogeniczne zwierzątka, trzeba przyznać. A ja co? Nie miałam misia!!! Nie było też żadnej lali, żadnego króliczka ani innego dziewczęcego przytulaska, który spałby ze mną i którego wyniosłabym z domu panieńskiego na pamiątkę... Pewnie - babcie, ciocie przy różnych okazjach próbowały wetknąć mi coś takiego, a jakże... ale bez powodzenia. Bo moją miłością były AUTKA!!!! Żaden pojazd nie był w moim towarzystwie bezpieczny, kochałam je przeogromnie!
A już jazda prawdziwym to było coś... a jak wdrapałam się na traktor i po raz pierwszy sama go odpaliłam... pełnia szczęścia! Fotka co prawda nie z samodzielnej jazdy, bo to było ciut później i bez czujnego oka Dziadka... (mało czujne miał oko, ale jak się dowiedział... miałam przerąbane :D )
Niestety... mając w rodzinie samych młodszych braci trudno było jakiekolwiek autko sobie zatrzymać, podobnie jak ukochane klocki... dopiero kilka lat temu, remontując Mamy balkon znalazłam jedno maleńkie, które wpadło niegdyś za załom balustrady i dzięki temu przetrwało... nie było to moje ulubione czerwone autko, widoczne zresztą na fotce wyżej, ale i tak bardzo się ucieszyłam!
Przeglądając blogi zobaczyłam komentarz Mili właśnie dotyczący naszych zabawek i nasunęło mi się pytanie: za, powiedzmy, 20-30 lat - co sobie mogłyby pokazywać na naszych miejscach dzisiejsze kilkulatki?
Będzie to gadanie starego ramola, ale... wiecie co? Ja się cieszę ze swojego wieku, bo dane mi było mieć dzieciństwo w tym podobno okropnym poprzednim ustroju! Bo nie było wyścigu szczurów, szkoły od nie wiem już nawet którego roku życia, mnóstwa dodatkowych zajęć, nie było komórek, komputerów - a było prawdziwe dzieciństwo, gdzie był czas na zabawę, spotkania z kolegami na trzepaku, a nie na gg, i z wakacjami na wsi, a dobranocka w telewizji była wyczekana i miała klimat, nie to co obecna ogłupiająca papka serwowana dzieciakom... wybaczcie, ale takie mam zdanie :)
A tak w ogóle to od wczoraj za oknem wróbelki ćwierkają jak opętane, a one zawsze mnie informują o rychłym końcu zimy! I ja im wierzę, mam nadzieję, że te mrozy już niedługo się skończą! Śnieg bardzo lubię, kuligi bardzo lubię, łyżwy bardzo lubię... ale sól i mróz to już niekoniecznie :(
Pozdrawiam,
ushii
Oraz pierwszy z serii nieco słodszych, dziewczęcych drobiazgów, kolejne w przygotowaniu... jak Wam się to podoba?
I na koniec garść drobiazgu z gliny, tym razem maszyna miała wolne :)
Ja też postanowiłam dołączyć w końcu do grupki wypominających z rozrzewnieniem dziecięce lata :D Ochotę miałam, jak tylko zobaczyłam to na blogu Llooki - inicjatorki całego zamieszania , ale przyznam się, że całkiem nie wiedziałam jak... bo u wszystkich widzę ukochane misie, wytargane, z odpadniętym noskiem od niezliczonych godzin przytulania, całowania i kochania... bardzo fotogeniczne zwierzątka, trzeba przyznać. A ja co? Nie miałam misia!!! Nie było też żadnej lali, żadnego króliczka ani innego dziewczęcego przytulaska, który spałby ze mną i którego wyniosłabym z domu panieńskiego na pamiątkę... Pewnie - babcie, ciocie przy różnych okazjach próbowały wetknąć mi coś takiego, a jakże... ale bez powodzenia. Bo moją miłością były AUTKA!!!! Żaden pojazd nie był w moim towarzystwie bezpieczny, kochałam je przeogromnie!
A już jazda prawdziwym to było coś... a jak wdrapałam się na traktor i po raz pierwszy sama go odpaliłam... pełnia szczęścia! Fotka co prawda nie z samodzielnej jazdy, bo to było ciut później i bez czujnego oka Dziadka... (mało czujne miał oko, ale jak się dowiedział... miałam przerąbane :D )
Niestety... mając w rodzinie samych młodszych braci trudno było jakiekolwiek autko sobie zatrzymać, podobnie jak ukochane klocki... dopiero kilka lat temu, remontując Mamy balkon znalazłam jedno maleńkie, które wpadło niegdyś za załom balustrady i dzięki temu przetrwało... nie było to moje ulubione czerwone autko, widoczne zresztą na fotce wyżej, ale i tak bardzo się ucieszyłam!
Przeglądając blogi zobaczyłam komentarz Mili właśnie dotyczący naszych zabawek i nasunęło mi się pytanie: za, powiedzmy, 20-30 lat - co sobie mogłyby pokazywać na naszych miejscach dzisiejsze kilkulatki?
Będzie to gadanie starego ramola, ale... wiecie co? Ja się cieszę ze swojego wieku, bo dane mi było mieć dzieciństwo w tym podobno okropnym poprzednim ustroju! Bo nie było wyścigu szczurów, szkoły od nie wiem już nawet którego roku życia, mnóstwa dodatkowych zajęć, nie było komórek, komputerów - a było prawdziwe dzieciństwo, gdzie był czas na zabawę, spotkania z kolegami na trzepaku, a nie na gg, i z wakacjami na wsi, a dobranocka w telewizji była wyczekana i miała klimat, nie to co obecna ogłupiająca papka serwowana dzieciakom... wybaczcie, ale takie mam zdanie :)
A tak w ogóle to od wczoraj za oknem wróbelki ćwierkają jak opętane, a one zawsze mnie informują o rychłym końcu zimy! I ja im wierzę, mam nadzieję, że te mrozy już niedługo się skończą! Śnieg bardzo lubię, kuligi bardzo lubię, łyżwy bardzo lubię... ale sól i mróz to już niekoniecznie :(
Pozdrawiam,
ushii
Bardzo podobają mi się Twoje gliniane robótki. Wspomnień czar też ciekawy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch Ushii, co ja bym za taki różowy woreczek dała! Przecudowny! Jak zresztą i inne cuda! Drobiazgi z gliny??? No to już poszłaś na całość!
OdpowiedzUsuńUleńko bardzo się cieszę, że przystąpiłaś do zabawy wspomnieniowej. Samochody, samochody...
Wiesz, wszedł teraz do kin taki polski film - "Wszystko, co kocham". Traktuje o młodzieży dorastającej w l. 80-tych. Jego reżyser J. Borcuch w jednym z wywiadów powiedział, że dla nas to były kolorowe i wspaniałe czasy, bo byliśmy dziećmi i nie musieliśmy zmagać się z problemami dorosłych. To chyba odpowiedź na Twoje "gadanie starego ramola";);)
Pozdrawiam Cię "stary ramolu"!!!
llooko - a jak chcesz, to proszę Cię bardzo, masz taki jak w banku :) wyglądaj listonosza :) a co do drugiej kwestii - pewnie, wiem, że nie było wcale tak różowo i tylko dlatego, ze wtedy byłam dzieckiem odbierałam to inaczej... ale niektórych rzeczy moim zdaniem szkoda - przede wszystkim czasu, który wtedy wszyscy bardziej mieli...
OdpowiedzUsuńWoreczek, faktycznie, prawdziwa landryneczka ! Chociaż organizer no, no ! Cudeńka wychodzą z Twoich rączat. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch,kolejne cuda nam zaserwowałaś,woreczek również skradł moje serce,idealny do przechowywania skarbów małej królewny :)
OdpowiedzUsuńCo do dzieciństwa,to zgadzam się z Tobą.Martwi mnie,że moja córka nie będzie spędzała wakacji pod namiotem z ferajną znajomych dzieciaków,bo kiedy przychodził czas urlopów wszyscy dorośli się umawiali na jeden termin i pół pola biwakowego było zajęte przez nas.Teraz każdy gdzieś goni a wakacje spędza na Teneryfie albo w równie urokliwych miejscach.
Pozdrawiam cieplutko.
Śliczności Uleńko, mój faworyt to... nie, chyba nie mam :)
OdpowiedzUsuńI wiesz, zgadzam się z Tobą, że dzisiaj dzieci maja jakieś takie smutne dzieciństwo. Ale najgorsze jest to, że wiele z tych teraźniejszych dzieci, kiedy opowiada się im o naszym dzieciństwie i o fajnych zabawach, kiedy próbuje się im zaproponować coś innego niż gry video, patrzy na nas jak na idiotów. Bo jak coś nie jest na baterie, to jak można się tym bawić? I jeszcze te pytania niedowierzające: "to ty nie miałaś PLAY STATION??? Ani komputera? To może chociaż DS?? Też nie?? Biedna..." Smutne to prawda?
Twoje dzieła to prawdziwa uczta dla oka :-) woreczek po prostu zwalil mnie z nóg a właściwie z krzesła :-) czy możesz zdradzić skąd masz tak przecudny motyw żyrandola? już od jakiegoś czasu poluję na taki motyw i nigdzie nie znalazłam a już jakiś czas temu skradł moje serce :-)
OdpowiedzUsuńOrganizer kuchenny! Niby prosta rzecz, ale wpaść na nią!
OdpowiedzUsuńGliniane cudeńka bardzo mi się podobają. Woreczek też oczywista. W ogóle lubię Twoje prace. Są oryginalne i dopieszczone na maxa.
Cudowny organizer, ale masz talet do szycia.Ja niestety dwie lewe rece !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Sylwia
wspaniałości i kolorki pastelowe...pięknie
OdpowiedzUsuńRety Uleńko,jakie cuda,a dlaczego tylko dla małej księżniczki?;P Dla większych też;P Naprawdę woreczek bardzo mi się podoba i jeszcze to serduszko ze skrzydłami idealny komplecik!
OdpowiedzUsuńA Twoje zdjęcie to pierwsze jest urocze,taka mała kokietka:D
Dla mnie moją ulubioną bajką był miś Uszatek,pamiętam jak zawsze go wyczekiwałam,a teraz co dzieci mają?Pokemony katastrofa
Alez z Ciebie PRACUŚ ;))
OdpowiedzUsuńTyle pięknych rzeczy wyczarowałaś!
A jak pięknie sfotografowane - na słodko :)))
Czy miłość do autek pozostała?
Nie przyłączam sie do utyskiwań na współczesne dzieciństwo, bo są cudowne przykłady wśród nas Rodziców przez wielkie "R" :))
Pierwszy z brzegu przyklad ... Llooka :)
Miś Uszatek nadal istnieje i dzieci go znają :)) A że nie wszystkie, to juz inna sprawa ;)
Pozdrawiam gorąco :)
PS. Wróbelki u mnie też ćwierkaja, bo im wysypuję na parapet ziarno słonecznika :)
Organizer i woreczek cudowny. Mam nadzieję, że kiedyś zbliżę się do Twojego poziomu w szyciu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak, tak Ula - zgadzam się w 100%. nasze dzieciństwo było bezpieczne, szalone, radosne, pełne pomysłów.
OdpowiedzUsuńA wytwory zrobiłaś CUDOWNE:) Tez ostatnio kupiłam glinę samoutwardzalną. I bardzo ciekawa jestem efektów.
serdeczności, Asia.
Wszytko takie piękne!!!! Oj masz talent i to wielki :) ten słodki woreczek mnei rozbroił ;) super po prostu! pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOrganizer - przepiękny. Już wiem czego brakuje w mojej kuchni:)
OdpowiedzUsuńGlinianki wykonane z największą precyzją, urocze i delikatne.
Co do dzieciństwa współczesnych dzieci, to rzeczywiście nie jest tak barwne jak nasze... wychowanie na Bolku i Lolku, ukochany Miś Uszatek, po zakończeniu którego płakałam, wakacje u cioci na wsi i ucieczką przed rozwścieczonym stadem gęsi.
To właśnie wywołuje u mnie uśmiech na twarzy i to właśnie jest prawdziwe dzieciństwo.
Pozdrawiam gorąco.
I szyjesz i lepisz rewelacyjnie!Najbardziej podobają mi się serca!!Cudne!
OdpowiedzUsuńŚliczny był z Ciebie bąbel!Ja akurat za samochodami to nigdy nie przepadałam.I tak mi zostało!
Pozdrawiam serdecznie
Hehe :) fajne zdjęcia z dzieciństwa :) ja swoje chyba też opchnę na blogu, a co tam ;) temat wspomnieniowy mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńNadajamy na tych samych falach ;) bo ja ostatnio też "glinianki" robiłam i chyba jutro pokaże na blogu :)
Cuda tworzysz :)))) piękne!
stempelki - trudno, a co do konika - jak sfocę wzór wyśle na mejla :)
Uściski :*
Ulcia no właśnie należę do pokolenia trzydziestoparolatków, którym przysżlo spędzac dzieciństwo w tych czasach kiedy na półkach nei było nic, kiedy rodzice stali w kolejce przez całą noc by zdobyć odkurzacz a przynosili pralkę, bo te akurat przywieźli. Zabawki które dostawałam od Rodziców były dla mnie czymś cennym, miś wyżebrany od ekspedientki przez Mamę sprawił, że przedszkole wcale takie straszne nie było. Wakacje to tylko u Babci i Dziadka na wsi (choć na wsi zawsze i tak mieszkałam i mieszkam), sianokosy, nawlekanie tytoniu na sznurki - to była frajda, zero komórek , komputerów, zabawa w wojnę i budowanie domków i deptanie sąsiadowi zboża. Zabawy z kolegami na placyku, wkradanie się do nauczycielki sadu na pyyyszne jabłuszka, wiszenie za gatki na drzewie itd ..... To były czasy !!!!!!!!!! Prawdziwe dzieciństwo.
OdpowiedzUsuńTwoje "wyszywajki" podobają mi się bardzo , o czym juz wspominałam ;)
A wiesz ja tez raczej samochodami sie bawiłam, no inna sprawa , ze wychowywałam sie wśród chłopaków, więc mi młotek gwoźdźiki i zabawy w wojnę nie obce
pozdrawiam
Śliczności nadal produkujesz :))
OdpowiedzUsuńWspomnienia piękne, a Twoje zdjęcia urocze.
Zawsze inaczej patrzy się na dzieciństwo, świat wydawał się piękniejszy, bo byliśmy dziećmi...
Ja wierzę, że nasze dzieci też będą miały dużo świetnych wspomnień...
Pozdrawiam serdecznie
Kolejne piękne wytworki. Organizer bardzo pomysłowy.
OdpowiedzUsuńTak, wspomnienia z dzieciństwa zwykle przywołują błogi uśmiech. Trzeba przyznać, że byłaś wyjątkową dziewczynką z tym zamiłowaniem do samochodzików i ...traktorów (!) :))
Myślę, że i nasze dzieci wspominać będą z rozrzewnieniem te lata... Jedno mnie jedynie martwi -brak bezpieczeństwa. To w dzisiejszych czasach jest najgorsze.
POzdrawiam serdecznie.
Wszystko cudne!Zdolne masz lapki i widze ,ze bardzo dobrze dogadujesz sie z maszyna do szycia haha.Wierze ci ,ze planow zawsze wiele,a czasu malo.Mi tez sporo siedzi w glowie,ale niestety jak sie juz zabiore za szycie to albo mala glodna,albo czas na kapiel, albo po prostu musze pobawic sie z Noemi.No coz ,taka rola matki:-). No nic, pozno juz a ja nadal "zmuszam" Nadie do spania haha.Mam nadzieje,ze w koncu padnie.Jeszcze raz gratuluje talentu.Naprawde piekne i starannie wykonane prace. Pozdrawiam cieplo.Ania i Naduska,ktora wcina wlasne dlonie hihi.
OdpowiedzUsuńuff, Ty też bawiłaś się samochodzikami! czyli jest nadzieja dla mojej Amelii!
OdpowiedzUsuńpytana co by chciała,żeby jej przyniósł Mikołaj odpowiadała,że "modzik", a na urodziny życzyła sobie "katon z bibisiem"-czyt. traktor z przyczepą...
a czasy,cóż są jakie są..nie przeskoczymy tego, ale mamy wolny wybór-Rumcajs czy Ben10,Cartoon Network czy Baśnie Andersena przed snem..itd
nie mam "kablówki"mimo tego mój Szymek jak z rękawa sypie nazwami postaci z bakugana, czy innych diabłów,ale zapamiętać imiona kolegów z grupy..ooo to już wyższa szkoła jazdy!
wierzę,ze nasze dzieciaki postrzegać będą świat jaki my im go pokażemy..
co do Twoich wytworków, to zapatrzyłam się na różowy słodziuchny woreczek i serduszko muzyczne:) rewelacja!
pozdrawiam
cudne te twory spod igły, woreczek uroczy... a autko... klasyk :)
OdpowiedzUsuńWzdycham podziwiając kolejne Twoje pomysły:) Woreczek "dziewczęcy" jest uroczy, taki bezpretensjonalny, ale równocześnie z dużą dozą elegancji. Która by nie chciała takiego mieć?
OdpowiedzUsuńPrzybornik i gliniane cacuszka to też bardzo udane dodatki. Wypracowane.
obserwuję i podziwiam... wszystko dopieszczone, dopracowane - dla mnie bomba! moja Majka jest na etapie różowego i słodkiego - na punkcie woreczka oszalała! od wczoraj nie daje mi spokoju :)... jeśli chodzi o dzieciństwo - masz rację - dzieci teraz nie szanują i nie doceniają... mają wszystko na wyciągnięcie ręki - człowiek chce im uzupełnić wszystkie braki które miał w dzieciństwie... ale czy to dobre? takie czasy...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :) i czekam na więcej
Ushii jakie ty robisz piękności!!! A miłością do samochodzików też się zarażałam, miałam nawet taką małą kolekcję.. hihi.. pozdrawiam cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPiękności Ushii, same cudeńka ... napatrzyć się wręcz nie mogę ...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą co do dzisiejszych dzieci i młodzieży, kiedyś dzieci potrafiły się bawić a dziś ... no cóż szkoda gadać ... sama obserwuję to po swoich dzieciach ... kiedyś zabawka to był rarytas, większość rzeczy którymi wówczas się bawiono były tworzone przez same dzieci i ile niosły radości takie zabawki a dziś kupiona zabawka zajmuje dziecku co najwyżej 15 minut i w kąt. Kiedyś skakało się w gumę, w klasy, bawiło się w podchody, w chowanego a dziś ... kiedy obserwuję dzieci na moim osiedlu to ręce można załamywać ... chłopcy to tylko walki bójki a i dziewczyny nie lepsze ... komputer, telefon to są teraz zabawki ... szkoda ...
Kolejne śliczności zapodałaś , wszystko mi się podoba a już gliniane ptaszki z delikatnym motywem i serduszko , miodzio.
OdpowiedzUsuńCo do dzieciństwa masz rację ,więcej czasu spędzało się wtedy na powietrzu bawiąc się . Teraz niestety rośnie nam pokolenie "monitorowców " Jak nie komputer to TV ,czy inny ekran z grami.Rodzice powinni mieć więcej czasu i chęci na zorganizowanie dzieciakom ciekawie czasu. Niestety z tym różnie u niektórych bywa.
Nie jesteś jak widać osamotniona w samochodowych zabawkach ,moja Tuśka też je zawsze lubiła .
Pozdrawiam cieplutko
Uleńko mam do Ciebie pytanko z innej beczki zupełnie.Co Ty masz za układ bloga?Ja byłam przekonana,że mogę sobie porozmieszczać niektóre rzeczy,a okazało się,że tylko po jednej stronie;/I teraz się zastanawiam,co za układ TY posiadasz i jak go zmienić nie tracąc przy tym ulubionych stron?
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam co do dzieciństwa obecnego pokolenia dzieci.
OdpowiedzUsuńJakie dzieciństwo?! To samotne, długie godziny spędzane przed monitorem komputera lub wielogodzinne wpatrywanie się w ekran telewizora... STRASZNE!!!
"Gliniaczki" bardzo, ale to bardzo mi się podobają :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję za wszystkie komentarze i opinie...
OdpowiedzUsuńNie miałam zamiaru demonizować współczesności i z łezka w oku opowiadać jak to za moich czasów było lepiej :)
Oczywiście macie sporo racji - bardzo dużo zależy od rodziców! I to jest clou problemu. Bo osoby takie jak Llooka, Alizee, Decomarta i mnóstwo innych wspaniałych Mam przez duże M, które tu poznałam - to niestety nie wszystkie mamy... za dużo jest takich, które nie mają czasu, a przede wszystkim chęci na bycie takim rodzicem. Martwi mnie ogrom komercji w naszym życiu - tu, w maleńkim blogowym światku obracamy się wśród kreatywnych osób, jest też trochę firm z bardzo ciekawą ofertą dla dzieci, ale wystarczy na chwilę włączyć telewizję czy pójść do supermarketowego działu dziecięcego, by poczuć duży niesmak, a niestety odbiorca tej tandety jest masowy.
I ja będąc trochę większym już dzieckiem marzyłam o graniu na komputerze... Ale jednocześnie skakałam właśnie w gumę, o której wspomniałaś Kasandro, lepiłam zwierzątka z plasteliny, obserwowałam gwiazdy i robiłam multum innych rzeczy, których teraz dzieci nie robią i nawet nie wiedzą, ze mogłyby - bo jak już się im je pokaże to często są bardzo zainteresowane! Ja się nie potrafiłam nudzić, a dziś widzę, że niektóre dzieciaki nie potrafią się bawić.
Madlinko już wysyłam maila!
I mnie jest żal większości dzisiejszych dzieci - bardzo mi przykro, kiedy widzę, jak trzech chłopców spotyka się po to tylko, żeby usiąść obok siebie na kanapie, każdy wyjmuje własne PSP i gra... Niby razem, a osobno. Brr...
OdpowiedzUsuńZa tak zwanych moich czasów, kiedy się człowiek spotykał z kuzynostwem to robił bunkry z koca pod babciną maszyną do szycia - albo zbierał glinę po rowach, udając, że poluje na zwierzynę (kuzyn) oraz przyjmował tą glinę z wdzięcznością, udając, że gotuje z niej obiad (ja).
Ciepło Cię pozdrawiam! M.
Obejrzałam wszystko z rozdziawioną paszczą! Jakież Ty cuda tworzysz!!! Jakbyś tylko chciała, zbiłabyś na tym majątek! mówię Ci! Cuda!
OdpowiedzUsuńA wspominki z dzieciństwa bardzo sympatyczne :)
Idę jeszcze sobie popatrzeć na fotki :)
Buziaki :)
No cuda same stworzyłaś, woreczek uroczy, a wyroby z gliny prześliczne. Ja mam tylko jedno pytanko, gdzie Ty kupujesz tak cudne materiały? I krateczki i kropeczki...marzenie.A jeśli chodzi o dzieciństwo, to fakt...nasze było chyba zdecydowanie bardziej ciekawe, pomimo, lataliśmy z kijami , bawiąc się w podchody, gralismy w zbijaka i w klasy...ale się rozmarzyłam:)Teraz faktycznie jest trudno, owszem staram żeby dzieci jak najmniej czasu spędzały przed komputerem, ale przykład idzie z góry:)))A mamusia...? codziennie...na bloga! Twoje autko jest dzisiaj wspaniałą pamiatką!
OdpowiedzUsuńbuziaki
piękniaste "gliniaki" ! ;)
OdpowiedzUsuńco do barwniejszego naszego dzieciństwa (bo i moje częściowo na lata 80 się załapało) to w pełni się zgadzam i cieszę, że nie tylko ja mam takie zdanie....
to prawda, że dla nas było kolorowo bo to nie my stalismy w kolejkach, ale przywoływane tu wspomnienia świadczą, że było właśnie barwnie, kreatywne i sądzę że ta kreatywność do dziś Wam (Nam) została....
co bedę wspominać obecne dzieci - napewno też będzie to dla nich magiczny czas, ale w większości są to włąśnie zabawki na 15 min, tv, komputer - dla niektórych rodziców to też najprostsza forma zorganizowania im czasu.
Nie czarujmy się taka orgniazacja czasu dzieciom i zabaw jaką prezentują blogowe Mamy to dziś niestety wyjątek...po części mogący się urzeczywistniać dzięki temu, że większość z Pań nie pracuje zawodowo? Chyba, że się mylę - to tym bardizje podziwiam...a film polecany przez Lookę (dzięki)napewno zobaczę!
Powaliło mnie jak zobaczyłam ten rózowy woreczek, jejku jakie cudo :)
OdpowiedzUsuńBuziaki Aga
Przez przypadek weszłam na Twojego bloga i od razu żałuję ,że tak późno.
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażenie,wykonanych prac ,zrealizowanych pomysłów...
Dzięki temu co na Twoim blogu zobaczyłam ,postanowiłam zrobić totalna przemianę mojej sypialni.Boję sie tylko czy uda mi się ładnie przemalować meble,aby ciekawie wyglądały .Pozdrawiam