Karkóweczka i... półeczka (z cyklu Before & After). No i knedle!

Uznałam, że muszę ograniczyć posty hurtowe. Dlatego dziś wyłącznie o półeczce. No i karkóweczce... no, knedle też muszę koniecznie już teraz :D Czyli "krótko i na temat" w blogowaniu całkiem mi nie wychodzi :)


Jakiś czas temu pisałam o porządkach po "kochanych" sąsiadach i znaleziskach piwnicowych. Była wśród nich półeczka, żaden antyk, ale stara i fajna. I oczywiście wysmarowana na grubo musztardowo żółtą farbą; by the way, tak mnie zastanawia czasem: dlaczego to już kolejna rzecz w takim kolorze? Każda z innego źródła, a wszystkie jakby jeden "artysta" malował... taki popularny kolor to był? Bo wydaje mi się, że jednak łatwiej kiedyś było o białą olejną niż kolorową... ale może się mylę, tego aspektu poprzedniej epoki moja pamięć nie obejmuje :)

W każdym razie półeczka została po długich bojach z oporną farbą opalona, oszlifowana i zrobiła się bardziej do ludzi podobna... Po oświetleniu widać, ze w środku zimy ją obrabiałam :)


Następnie została wytarta z pyłu i pomalowana farbą do drewna, rzecz jasna w kolorze off-white.

I zawisła w kąciku szumnie zwanym przedpokojem, bo okazała się mieć idealny rozmiar - właśnie takiej półeczki szukałam dla tamtego miejsca :) Takie niespodzianki bardzo lubię - gdy jakąś rzecz sobie zaplanuję, wymarzę, a zaraz potem - przypadkiem, kiedy wcale jej nie szukam - wpadam na nią niechcący... i w dodatku najczęściej za grosik, albo tak jak tu - za darmo! A jak specjalnie szukam - to najczęściej długo nic nie znajduję, co odpowiada mi w stu procentach :)


Półeczka już trochę wisi, a ciągle mnie cieszy :) Często zmieniają się na niej dekoracje. I wraz z lustrem nad którym wisi, jest pierwszą rzeczą, jaką widzi każdy wchodzący do nas - i we dwójkę chyba całkiem nieźle charakteryzują wszystko co będzie można zobaczyć dalej :) Ale przedpokoju dziś w całości nie pokażę, bo jest taki malutki, że muszę dobrze się zastanowić, jak mam mu zrobić zdjęcia (zwłaszcza aparatem, który w zasadzie już nie działa ;)... a mam tam coś jeszcze do pokazania, coś co bardzo lubię! A nawet kilka cosiów :)

Dziś będzie za to jeszcze karkóweczka, jak w tytule... weekendowaliśmy się dwa tygodnie temu na łonie natury i na obiadek zapodałam karkówkę z grilla. Dla wielu z Was to żaden wyczyn, a dla mnie tak - pierwszy raz robiłam sama coś takiego, a w kupowaniu i marynowaniu mięska zaprawiona nie jestem, bo jeść mogę w zasadzie tylko drób i ryby... ale aromaty grillowe tak lubię, że wolę odchorować te pyszności niż nie zjeść :)) W każdym razie musiałam improwizować i zaufać intuicji w przygotowaniach... A karkóweczka wyszła pyszna, rozpływająca się w ustach i wywołała powszechny zachwyt :)

Karkówka z grilla
marynata:
  • musztarda - np. sarepska
  • musztarda francuska z gorczycą (mniej niż zwykłej - mniej więcej o połowę)
  • miód (ok. 1 łyżeczki na 2 łyżki musztardy)
  • odrobina oleju
  • kilka ząbków czosnku roztartych na pastę z odrobiną soli
  • przyprawy - pieprz trójkolorowy, wędzona oraz słodka papryka, rozmaryn, płatki chili i inne wedle smaku
  • sól
1. Przyprawy utłuc w moździerzu, karkówkę lekko rozbić, natrzeć pastą czosnkową i posypać sola oraz mieszanka przypraw.
2. Wymieszać musztardy, miód i olej, nałożyć na kawałki karkówki i zostawić na noc w lodówce.
Roboty tyle co nic, a jakie to było pyszne...

Dziś było już bezmięśnie - za to tradycyjnie :) Z czym kojarzy Wam się sierpień? Mi z długim wieczornym siedzeniem na pomoście... i z knedlami ze śliwkami! Była taka książka "Wakacje z duchami" - nigdy nie cierpiałam książek o przygodach "młodzieży", więc zachwyciła mnie w dzieciństwie średnio. Ale była tam jedna scena, którą ciągle pamiętam, bo bardzo trafiała w mój kulinarny gust :) Bohaterowie w taki właśnie jak dziś ciepły i piękny wieczór zostali uraczeni knedlami... z gęstą kwaśną śmietaną... i jedli je na dworze, w ogrodzie (o ile dobrze pamiętam :) Ależ wtedy chciałam się znaleźć na ich miejscu :D

U mnie ciasto mało tradycyjne, bo serowe, a nie ziemniaczane. Bardzo je lubię, bo jest delikatne i cudnie pasuje do śliwek.. przepis podawała Bajaderka na Cinie - oryginalnie były z morelami, ale ja za nimi nie przepadam. Ale śliwki - mniam, mniam :) Trzeba jeść póki są! Zdjęcie takie sobie, ale mój aparat nie pozwala obecnie zaszaleć... a poza tym nie zdążyłam cyknąć ciekawszej fotki, bo zaraz znikły :D
Knedle serowe ze śliwkami
Składniki:
  • kostka sera (250g) - wolę przynajmniej półtłusty
  • 1 jajko
  • 3/4 - 1 szkl. mąki
  • 2 łyzki roztopionego masła
  • szczypta soli
  • ok. 10 dojrzałych śliwek
  • cukier do posypania śliwek
1. Ser wymieszać dokładnie z jajkiem i solą, stopniowo dodawać mąkę, na końcu dodać masło. Schłodzić - minimum dwie godziny, można przez noc. Ale ja najczęściej robię je bez planowania, dlatego zamiast do lodówki wkładam do zamrażarki na dość krótko :)
2. Śliwki umyć, rozkroić na połówki, wyjąć pestkę i posypać cukrem.
3. Z ciasta odrywać małe kawałki, rozpłaszczać na placuszki i formować knedelki wokół połówek śliwek. Gotowe układać na omączonej desce.
4. Wkładać po kilka knedli do gotującej się osolonej wody, od chwili wypłynięcia gotować ok. 8 minut (większe knedle minutkę dłużej).
5. Podawać klasycznie z gęstą śmietaną albo z bułeczką tartą i cukrem. Mniam!

Pozdrawiam,
ushii

47 komentarzy :

  1. Jaka piekna i zgrabna ta poleczka!! A ten domek na niej...cudo!
    Karkoweczka zapachniala mi az tutaj...nic chyba zglodnialam! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Litości nie masz kobieto karkówka z grilla i knedle o TAKIEJ porze????????????????????

    się będziesz smażyć za TO :)

    pozdrawiam
    13ka

    OdpowiedzUsuń
  3. No to narobiłaś:). Człowiek tu głodny po skromnej kolacji a Ty takie pyszności serwujesz.Jak tu teraz przetrwać do rana?
    Za te knedle dałabym się pokroić:)
    Dobrej nocki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. och knedle..ale mi narobilas apetytu na swieta noc Ushii...yyy..mniam, mniam...
    Poleczka luks, a jesli chodzi o jej poprzedni kolor to mnie sie wydaje, ze wiekszosc przedmiotow wtedy byla wlasnie w tym zoltawym kolorze (zeby nie powiedziec sr..kowatym). I wbily mi sie w pamiec slynne lamperie w roznego rodzaju urzedach..wlasnie tegoz koloru...
    dobrej nocy

    Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ula, tak przed nocą tyle pyszności! To ja też Ci smaka zrobię, właśnie skończyłam leczo z cukini, papryki i pomidorów w ziołach, a ciasto z owocami się dopieka:) Co do półeczki myślę, że tą żóltą farbę było a) dużo ciężej dostać co ostatecznie potwierdzało wyjątkowy status właścicieli, b) był to radosny i kolorowy akcent w szarym, peerelowsim świecie:) na szczęście u Ciebie przeżywa drugą, lepszą młodość, jest śliczna!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tą farbą to może było tak,że skoro biała była powszechna i dostępna a kolor taki niedostępny,to jak rzucili w sklepie "orzech" czy inny brąz,ludzie kupowali i paćkali nimi wszystko co się dało :)

    Tak czy siak,Twoja półeczka prezentuje się wyśmienicie,podobnie jak to co na niej stoi.Czekam na więcej przedpokojowych cosiów!

    Pozdrawiam cieplutko i lecę ślinić się do monitora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak ładnie piszesz, że można czytać i czytać...
    Półeczka rewelacja, właśnie taką widziałabym w właśnie urządzanym przeze mnie pokoju dziecięcym...może i mi się trafi podobna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mniammmm, choć pora nie ta:)))
    Te serowe knedle zaczynają już wokół mnie krążyć:)))
    Półka świetna, z kolorami rzeczywiście tak było - musztarda, zgnilizna poganiana:> Minęło!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. farba orzech jasny towarzyszy mi przez całe życie jako zastana lamperia w łazience ( określona przez małe wówczas dzieci jako "rzadka kupa" a potem na podłodze w domku na wsi. Teraz Twoja półeczka prezentuje się pięknie ale nawet taka tylko oskrobana była ładna.

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie dostałam ślinotoku... Półeczka z dodatkami świetna, też czekam na resztę cosiów :)

    OdpowiedzUsuń
  11. piękna metamorfoza półeczki. a za przepisy ślicznie dziękuję, choć przyznaję, że te fotki to całkowite przegięcie! :p

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja też mam taką półeczkę! jeszcze nie odnowioną ale mam:)
    Knedle wyglądają bosko, koniecznie muszę zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  13. półeczka cudna! i z niecierpliwością czekam na kolejne odsłony przedpokoju !

    OdpowiedzUsuń
  14. Półeczka swietna!!!
    Jeśli chodzi o ten orzechowy kolor farby, to ostatnio pokazywałam u siebie babciną ławkę,która też w takim kolorem była pomalowana! I dużo rzeczy u babci jest takim kolorem pomalowane.
    Karkóweczkę z grilla robię często ale w musztardzie jeszcze nigdy.Przy najbliższej okazji wypróbuję Twój przepis!
    A knedle ...hmm..ślinotoku dostałam na widok Twoich smakołyków...
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  15. To nie musztardowa (piękne określenie btw) tylko orzech czy jasny orzech. Olejnica. Śmierdząca, że kaplica - jak mawia mój teść;) Mam wrażenie, że w nie tak dawnych czasach istniał ten kolor, li i jedynie. Wszystkie znane mi(a podejrzewam, że nieznane również) lamperie są w tym odcieniu. Brrr..
    A teraz półeczka wygląda piknie, jak wszystko tutaj. Siedzę sobie u Ciebie i nadrabiam zaległości, więc mam świeży ogląd;)
    Pozdrawiam dobranocnie,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale mi ochoty na te knedle narobiłaś! chyba jutro je zrobię:), bo karkówkę dziś na obiad już miałam!
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. o to ja juz wiem co jutro zrobie na obiad!!! szkoda ze juz prawie polnoc bo moglabym isc nawet teraz takie knedle pochlonąć. mniam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Robiłam z truskawkami, zrobię ze śliwkami, a co! Dzięki za przypomnienie ;))
    Z karkówką jest tak, że mimo wszystkich bejc, zapraw i dodatków duże znaczenie ma samo mięsko - a na grila nie może być 'za chude' :))
    Głodna się zrobiłam, a to już po 24! Lodówka zamknieta ;)

    Umiesz budować napięcie - przedpokoju i cosiów nie mogę się doczekać ;)))
    Ściskam, pa!

    OdpowiedzUsuń
  19. ale mam smaka na knedle... :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ushii! Jak ja uwielbiam patrzeć na Twoje kolejne nabytki na nowo narodzone! Półeczka jest cudna i świetnie się prezentują na niej wszystkie rzeczy :) Już nie mogę się doczekać zdjęć całego przedpokoju :) Mimo tego, że jest malutki - jak pisałaś, mogę się założyć o wszystko, że jest niezwykle urokliwy!

    Co do karkówki i knedli - MNIAM!Pyszności! I patrzę na nie w tej chwili - po pracy, głodna i zmęczona! Jest noc! I co najwyżej mogę dłużej na nie popatrzeć :) Ah, słodka udręka :P

    Pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetna półka, szaleję za takimi prostymi starociami, które w nowym wcieleniu wyglądają fantastycznie :)
    Taką farbą na którą mówię 'pasrakoj' rzeczywiście było mnóstwo rzeczy malowanych. Też pamiętam kilka takich nawet z własnego dzieciństwa (kilka rzeczy jeszcze mam gdzieś w letnim domku) to chyba było bardziej podyktowane praktycznością, bo białe przecież to takie brudzące.
    Karkóweczka wygląda pysznie, nigdy nie robiłam na grillu, a może spróbuję, a wersji ciasta knedlowego z serem nie znałam i przy najbliższej okazji chętnie spróbuję :)

    Ściskam :))

    OdpowiedzUsuń
  22. Ach te półeczki...
    I dzięki za przypomnienie o knedlach :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj - "odtajnia" się stała "podczytywaczka" Twego inspirującego bloga:-) Doskonale znam "musztardową" farbę z domu teściów, który budowali na początku lat 70-tych:-) Musztardowe deski podłogowe, musztardowe drzwi i musztardowa olejna w przedpokoju (to faktycznie "orzech", ale mi także kojarzy się z musztardą oraz...z czymś gorszym:-)). A te twoje smakołyki...piję ulubioną poranną kawę, ale myśli uparcie krążą koło karkówki i knedelków:-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Uleńko, jak ja się cieszę na każdy nowy Twój post, bardzo lubię tu być :)
    pyszności zaserwowałaś że hoho, nigdy nie robiłam knedli, wydawało mi się, że to naprawdę trudna sprawa, a po Twoim opisie mam ochotę już dziś sobie narobić ze śliweczką :)
    a propos jedzonka, rolada bezowa wyszła wyśmienita, dziękuję za przepis :)
    Buziaki i miłego dzionka :)
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  25. oh ushii narobialas smaku.zaraz biore sie do robienia knedli.co do polki to pamietam ,ze kiedys wisialy u mojej cioci na wsi takie podobne a trzeba dodac ,ze spedzalam tam najcudowniejsze wakacjewiec to moje klimaty .przepiekne i wspomnien czar.pozdrawiam majowababcia@blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. ula...a co to znaczy opalanie...tzn. najpierw ścierasz wszystkie warstwy farby z półki, a potem opalasz (czym?), potem oczyszczasz połkę z pyłu i malujesz na konkretny kolor?....ja laik w tych sprawach jestem, ale ciekawi mnie to, bo czeka na mnie kilka rzeczy do zrobienia.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Miałam na oku taką samą półeczkę, ale nie wiem... czemu nie kupiłam :( bo szukam takiej od dawna.
    Pięknie się prezentuje u Ciebie :)
    Lubię jak się nadaje drugie życie przedmiotom.

    Knedle, mmmm, uwielbiam! Pychota! Wyglądają cudownie. Chyba się skuszę ;)

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  28. Półeczka świetna !!! Ja też na taką poluję :). Nie za duża, nie za mała w sam raz !
    Karkówka pyszna i ja lubię te właśnie przyprawy. Moje dzieci uwielbiają chleb z musztardą francuską z gorczycą :)) więc zawsze ją mam w lodówce.
    Knedle uwielbiam, ale sama jeszcze ich nie robiłam- zawsze jem u mamy :)
    Muszę wykorzystać Twój przepis i sama ukulać ;)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  29. cudna półka!!!
    Z rana narobiłaś mi smaka na karkóweczkę i na knedle ,,zaraz idę po ser i jutro zrobię knedle.

    OdpowiedzUsuń
  30. Półeczka super! A te dzbanki na niej to po prostu zachwycają. Faktycznie to dobry pomysł na przedpokój. Gości witają takie klimatowe przedmioty. Mój przedsionek pozostawia wiele do życzenia... chyba muszę to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  31. No wlaśnie.Mniam.Nigdy nie robiłam knedli :)Trzeba wypróbowac przepis.Czy mi się zdaje czy zaczęłąś szaleć w kuchni ostatnio???Półka jest świetna, pięknie ja odreanimowalaś i teraz oby służyla długie lata:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Chyba sobie muszę sama taką półkę wudłubać, bo nigdzie niewidziałam podobnej, no - może raz, w sklepie ze starociami i jej cena mnie zabiła - coś koło 50 zł, a stan nie do opisania;)Kolor "jasny orzech" do tej pory funkcjonuje na wsi, jako najpraktyczniejszy do odnawiania podłóg od lat malowanych taką farbą. U moich dziadków tak było, teraz w tym domu mieszka wuj i też taki kolorek jest na podłodze;)Biały zarezerwowany był dla okiennych ram i ewentualnie kredensów.
    A knedle... uhmmm...mniammm...
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Pieknie prezentuje sie poleczka, farbe w tym kolorze tez pamietam z dziecinstwa, szczegolnie sciany do polowy pomalowane tym kolorem a reszta chlapnieta wapnem :)
    Karkowka ohhhh miodzio czuje zapach a knedle.... no i musze kupic sliwki :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  34. Uwielbiam te serowe knedle z truskawkami albo ze śliwkami.
    Półeczka fajna, ale domek na niej lepszy (bo taką półeczkę mam, a domku nie ;))
    Pozdrowionka i czekam na cały przedpokój.

    ps zapraszam do mnie na wakacyjne candy :)

    OdpowiedzUsuń
  35. znam ten musztardowy odcień doskonale - z ławek, półek, taboretów... może to jakaś jedna "fabryka" robiła :) półeczka bardzo ładna i zdecydowanie lepiej jej do twarzy w bieli niż w musztardzie... a mięsa nie lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Półeczka śliczna i aranżacja na niej też śliczna :o)
    Knedle wyglądają apetycznie ale ja za nimi nie przepadam :o(
    Za to karkóweczka z grilla miodzio!!!
    Aż mi ślinka leci :o)
    Pozdrawiam upalnie

    OdpowiedzUsuń
  37. półeczka prezentuje się uroczo!!! a karkóweczke musze wypróbować, aż ślinka cieknie!!!

    OdpowiedzUsuń
  38. Ach i och! Na wszystko... Półeczka jest cudna, jesteś Czarodziejką i potrafisz dać tak inne życie tak różnym przedmiotom(m. inn. Twoje ptaszki w klatce to mistrzostwo świata przemian) Fajnie, że często można zmieniać ulubione przedmioty na takiej półeczce. W zalezności od pory roku, świąt - nadaje ona inny klimat w tym miejscu. Każdy powinien miec cos takiego do ekspozycji. Ja mam , ale jeszcze nie wisi... ):

    Twoje kulinarne szaleństwa rzucają mnie tez na kolana, nie pierwszy raz, bo choć rzadko komentuję , to zaglądam do Ciebie stale. Przepadam za takimi knedlami, mięsko tez bym zaaplikowała na ruszt , ale na knedle jestem wielki łasuch .
    I dziś , właśnie dziś nadszedł czas wielkich wyznań. uwielbiam Twoje poduszki, woreczki, serduszka, wszelkie Twoje rękodzieła. Cenię Twoją pracowitość, konsekwencje w działaniu, pomysłowość i TALENT.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie , miłego dnia .

    OdpowiedzUsuń
  39. Droga Ushii, za chwileczkę będziemy degustować proponowane przez Ciebie knedle serowe - ciekawe ciasto i ekspresowe przygotowanie. pozdrawiam, ewa

    OdpowiedzUsuń
  40. Ulcia na początek zachwycam się jedzeniem bo właśnie siedze w pracy i z glodu zaraz zacznę jeść monitor z knedlami i karkówką :) Przepis sobie na knedelki już wydrukowałam i zaserwuje rodzinie w weekend, bo czasu do jutra nie mam za grosz. Nich głoduje rodzina, a co.

    Póleczka świetna, mój małżonek własnie walczył z opalarka i elementami starych drzwi, na pocżatku wg niego sie nei da tego zrobic( czyt. nie chce mu sie) ale po wielkich pertraktacjach szoruje i opala. A ja zajmuje się Miłym w tym czasie i nadzoruje pracę, wnerwiając tym samym swoją drugą połówkę :) hihi

    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  41. Półeczka-cukiereczek, a "orzech jasny" to faktycznie kultowy odcień! u nas trafila się wielka bieliźniarka, pamiętam też podłogę w tym kolorze... BRRR... pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  42. Bardzo się ciesze, ze podobają się Wam i przepisy i półeczka... Ewo - daj znac czy Ci posmakowały! Mili - Ty też :))

    ABily - oj, nie ostatnio, ja odkąd mam nowa kuchni eto piekę, gotuje, smażę na okrągło :)) Całe szczęście że jakoś drastycznie od tego nie tyjemy, bo bardzo bym nie chciała przestać :)

    Z tym kolorkiem "musztardowym" to dobrze wiedzieć, że to "orzech", nie wpadłabym na to :)) inne skojarzenia miała owszem, organiczne, ale nie z rośliną wcale :)) No ale kulturalnie chciałam, dlatego określiłam to musztardą :)

    Sunsette - hm, moze dlatego właśnie nie wiem, że to orzech - bo u mnie na biało stoarke się malowało... deski niemalowane były chyba... chociaż - u dziadków jakiś kolor zdaje się był na podłodze?? ale nie ten paskudny na pewno. A lamperie były u nas niebieskie :)

    małgosiu - opalasz opalarką do drewna, coś trochę jak suszarka, ale o wiele gorętsze, pod wpływem gorcego powietrza farba łuszczy się i schodzi z drewna. Nie szlifujesz przed tym, po prostu ogrzewasz miejsce koło miejsca i szpachelka zdrapujesz farbę jak widzisz, że zaczyna się łuszczyć. Potem dopiero papierem ściernym usuwasz pozostałości, które nie zeszły opalarką. A po całkowitym oczyszczeniu mebelka wycierasz pył ze szlifowania i dopiero malujesz - farba do drewna, bejcą czy lakierem. Najlepiej kilkakrotnie cieniutkimi warstwami, wałkiem, albo szmatka w przypadku bejcy... Jeśli nie wytrzesz pyłu - drobinki poprzyklejają się i będzie nieładnie. Po pierwszym malowaniu warto jeszcze przeszlifować całość drobniutkim papierem ściernym - bo w drewnie podnosi się tzw. "włos" i powierzchnia jest lekko chropowata.

    Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie!!
    I nieujawnionych podczytywaczy też :))

    OdpowiedzUsuń
  43. no, no , no - pyszna musi być ta karkówa :)))
    a i knedliczki też apetycznie wyglądają , chyba spróbuję takie zrobić jutro na obiad :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Po prostu brak mi słów!! ;) Koleżanka pokazała mi "Moje mieszkanie", w którym było twoje mieszkanie, bardzo nam się spodobało i obie teraz " studiujemy" Twojego bloga. Jestem pod wrażeniem... też lubię czasem coś stworzyć własnoręcznie, ale nigdy nie robiłam takich cudów!!! Nie wiem skąd bierzesz te wszystkie pomysły, ale są super! Jestem baaardzo zainspirowana i czekam na kolejne posty...
    Co do półeczki, bardzo mi się podoba i chyba muszę poszperać trochę w piwnicy/strychu, może jakieś podobne coś znajdę...
    Poza tym mój pokój czeka na remont i właśnie chciałam go fioletowo-biały, więc znajdę u Cb masę pomysłów... ;)
    A i jeszcze jedno... uczę się gotować i nie mam pomysłów na obiady, więc po raz kolejny bd inspiracja ;)
    Ps. Mamy w planach z koleżanką wybrać się na jakiś pchli targ czy coś może znajdziemy coś co nas zainspiruje... :)
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  45. Seforo bardzo mi miło :)) I cieszę się jeśli mogę komuś podsunąć jakiś pomysł... po to piszę tego bloga :)
    A pomysły... no jedni piszą piękne wiersze, inni podnoszą ciężary na olimpiadzie, a tacy jak ja rodzą się pomysłowymi Dobromirami, hehe :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  46. nawiązując do trendów malarskich to w moim mieszkaniu wszystkie pomieszczenia były wymalowane lamperią w kolorze sraczkowaty brąz do połowy wysokości.Istny koszmar!

    Urocza ta półeczka, a domek na niej mnie oczarował.

    Knedlami mogłabym się okładać na smutki-tak je uwielbiam :P

    OdpowiedzUsuń