Śmiesznie się złożyło, w tym samym czasie miałyśmy z Lavande identyczny pomysł na posta :) A ponieważ ubiegła mnie nieco bo chciałam najpierw pochwalić się swoimi wypiekami - dołączam do jej zabawy :) A zatem...
Z woreczkami to jest śmieszna sprawa, niby są praktyczne, ale u mnie spełniają rolę głównie estetyczną, mam je do macania i się zachwycania :) Bo ja tak naprawdę to nie bardzo mam co do nich chować, jako ze jestem anty-chomikiem i drobnicy akuratnej do takiego chowania u mnie bardzo mało :D Ale są takie drobiazgi, których moje maniackie pozbywanie się rzeczy niepotrzebnych nie dotyczy... maleńkie okruszki przeszłości, nielicznie ocalałe fragmenty dnia codziennego poprzednich pokoleń obu naszych rodzin...
Na samym prawie początku bloga opowiadałam jak nieziemsko mi się poszczęściło, bo po różnych perypetiach dostaliśmy cudne kredensy i inne mebelki od siostry M. (o tutaj :) Ale niestety te wspaniałości nadal czekają na mnie na przechowaniu u dziadka, a ja czekam na swój wymarzony dom (z wielkim ogrodem ofkors :), żeby je do niego wstawić, bo aż tak pojemne to nasze poddasze to nie jest :( A u nas stoi jedynie mój ukochany stół z krzesłami od cioci M. i zaledwie kilka mniejszych starych sprzętów - kilka krzesełek, półeczek czy stoliczek - i tyle, na więcej miejsca nie ma :( A w pamiątkach mniejszego kalibru jest jeszcze gorzej... Prawie nic się nie ostało z rodzinnych zasobów. Dlatego też każdy drobiazg jaki do mnie trafia sprawia mi ogromną radość :) Od czasu do czasu pokazuję tu niektóre z nich, dzieląc się z Wami moją radością. I dziś także o tych naszych kilku okruszkach chciałam opowiedzieć.
Przede wszystkim całkiem niedawno trafiła do nas cukiernica należąca do Babci M. Wzdycham do niej od dawna, ale jest dla Babci M. ważną pamiątką po jej Mamie i nawet nie śmiałam o nią prosić. Jednak cukiernica została nam wypożyczona i cieszy jak na razie moje oczy - no i mam nadzieję, że kiedyś będzie nasza :) Nie jest w idealnym stanie, ale właśnie taka mi się bardzo podoba, nie wygląda jak gadżet z Desy, ma charakter i duszę, widać na niej upływ czasu, ślady niezliczonych dotknięć... Szkoda tylko, ze nie udało mi się uchwycić jakie ma ładne zdobienie wieczka :(
Drugą pamiątką jest lampka, którą już kilka razy pokazywałam. Należała do drugiej Babci M. i ją uwielbiam, zwłaszcza od czasu gdy nieco upiększyłam jej klosz. Niestety kiedyś M. chciał mi pomóc i próbował ją wyczyścić :D W efekcie musiałam ją całą troszkę wypolerować, bo zrobił mi na niej błyszczącą plamę. Ale nadal jest cudna.No i malutka, a ja mam fisia na punkcie małych lampek :)
Po tej samej Babci mamy jeszcze jedną pamiątkę. Wachlarz. Bardzo skromniutki, zwykły drewniany wachlarz, ale... Ktoś miał fantastyczny pomysł - są na nim wpisy różnych osób, na każdym skrzydełku kogoś innego. Taki nietypowy pamiętnik :) Nie wiemy, czy są to np. wpisy kolegów szkolnych, czy tez innych osób, nikt tego nie pamięta niestety, a Babci już zapytać nie można... Kiedy go oglądam, czasem zastanawiam się - co się z tymi wszystkimi ludźmi stało? Jak wielu z nich przeżyło wojnę, gdzie mieszkali? Wpisywali się z pewnością ludzie młodzi (wiem na podstawie dat) - jakie mieli wtedy marzenia, plany na przyszłość? Jak wiele z nich udało się zrealizować? Niesamowicie mi się podoba ten wachlarz, chociaż czeka go wymiana tasiemki, bo ktoś ją wcześniej już próbował wymieniać i nie bardzo mu to wyszło. Ale co dalej? Tu niestety poległam. Lampkę, czy puzderko wkomponować we wnętrze łatwo, ale wachlarz? No nie umiem... Nie lubię takich rozłożonych wachlarzy zawieszonych na ścianie, kojarzą mi się z pewną ścianą zawieszoną w ten sposób tandetnymi pseudo-orientalnymi wachlarzami. No i to troszkę zbyt banalne i oczywiste jak dla mnie. Ale innego rozwiązania wymyślić nie mogę - może Wy mi coś podpowiecie? Problem dla mnie tym trudniejszy, że mam jeszcze jeden wachlarz - japońską pamiątkę M. i nie wiem czy eksponować oba, czy nie...
Jakiś czas temu trafiła też do nas malutka buteleczka, służyła do przechowywania octu. Szkoda, że nie jest ciut większa, byłaby cudnym wazonikiem :) Bo ja różne octy smakowe to w trochę większych pojemnościach użytkuję. Butelusia pięknie wpasowała mi się w kuchni, z której jakiś czas temu zniknęły czerwone dzbanki i na razie robi za tzw. durnostojkę, co u nas rzadko się zdarza.
Jakiś czas temu trafiła też do nas malutka buteleczka, służyła do przechowywania octu. Szkoda, że nie jest ciut większa, byłaby cudnym wazonikiem :) Bo ja różne octy smakowe to w trochę większych pojemnościach użytkuję. Butelusia pięknie wpasowała mi się w kuchni, z której jakiś czas temu zniknęły czerwone dzbanki i na razie robi za tzw. durnostojkę, co u nas rzadko się zdarza.
Nie pokazywałam dotąd jeszcze jednego przedmiotu, dziwnego siteczka, którego przeznaczenia nikt nie pamięta, ani skąd się wziął, czy był to element jakiejś większej całości; znalazłam go robiąc porządki w rzeczach Babci. Raczej nie jest ogromnie zabytkowy, taki zwykły staruszek... ale jakoś wyjątkowo mi się podoba :)
Pozdrawiam,
ushii
ushii
Piękne pamiątki,jak będę we Wrocławiu (to jak chmury i inne pyły pójdą przecz,będzie w przyszła środę :) to również chętnie napiszę o naszych pamiątkach.
OdpowiedzUsuńSitko,tak mi się wydaje,jest do zaparzania herbaty,kładło się je na kubek z wrzątkiem wsypywało esencje i zaparzało.Mhm,ale nie jestem na 100% pewna ;)
Pozdrawiam dziś bardzo słonecznie.
p.s.upiekłam Pavlowa :D
Witam, ja też podzielić się radością z wami, bardzo ładne pudełko. Miłego dnia. Iva
OdpowiedzUsuńRodzinna historia zamknięta w cudnych przedmiotach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
No skarby z prawdziwego skarbca! Co jeden, to ładniejszy. Szkoda, że ja nie mam się czym pochwalić, bo żadnej babci ani dziadka nie mam:(
OdpowiedzUsuńPiękne te twoje skarby...nostalgiczne
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć:)Wachlarz przepiękny w swej prostocie. A buteleczka może nawet stać na toaletce taka cudna...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Llooka
Oj uwielbiam takie cóśki które o czymś opowiadają, ja wchlarze w wazonie(ale takim szeeeerokim) trzymałam :), a co do siteczka, moja babcia miała cósik podobnego i zaparzała sobie tym herbatkę, bo to miało drobne oczka, a widomo kiedyś herbatka to tylko sypana :):) buziaki i cudne kwiatuszki pokazujesz :)
OdpowiedzUsuńPiękne pamiątki, i piękna historia którą opowiadają...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Piękne pamiątki, ale wachlarza zazdroszczę z całego serca!!!!
OdpowiedzUsuńU ciebie zawsze tak cudnie....
OdpowiedzUsuńUwielbiam stare przedmioty z duszą. Szkoda tylko, że moja prababcia poza Singerem, nie ma nic ładnego i godnego uwagi :( Wszystko bardziej współczesne i bez wyrazu.
OdpowiedzUsuńNikt z moich przodków nie przywiązywał wagi do otaczania się ładnymi przedmiotami, które mogliby przekazywać z pokolenia na pokolenie.
No, ale cóż, dobrze, że są targi staroci ;)
A Twoje przedmioty są takie piękne...Ach ;)
Pozdrawiam
O to mi właśnie chodziło! cudny ten Twój post...sitko na 100% służyło do zaparzania herbatki, wiem, bo widziałam identyczne na allegro:)
OdpowiedzUsuńWachlarz z wpisami jest rewelacyjny!!! nie wpadłabym na taki pomysł- a szkoda...
czekam na następne skarby, moze coś jeszcze masz w zanadrzu?:)
Ściskam
P.S. woreczkową maniaczką to ja jestem, i też zbieram je po to, by cieszyć oko. Niektórych tylko używam w podróży, a w mniejszych chowam.....lawendę:)
Super pamiatki! Moj maz ma troche istnych cudow po rodzicach, z mojej strony jakos nikt nie mial zaciecia kolekjcjonerskiego i wszystko, co teraz mogloby miec jakas sentymentalna wartosc zostalo wyrzucone albo oddane:( Kilka lat temu przypadkiem odkrylam u rodzicow kubek, ktory dostalam ponad 30 lat temu. Po przejsciach, z krasnoludkiem, wyszczerbiony, ale wyjatkowy. Synowi od wielkiego dzwonu laskawie pozwalam sie z niego napic;) wachlarz jest super. Tez nie lubie wieszanych na scianach, ale moze mozna go inaczej wykorzystac? Skoro lubisz lampki, pierwszym skojarzeniem byla przerobka go na oslonke do lampki. Ksztltem by spasilo do stozowatego szkieletu. Taka lampka moglaby fajnie wygladac zarowno w dzien, jak i wieczorem z przeswiecajacymi pomiedzy elementami smugami swiatla. Moze tylko warto byloby pociagnac wszystko wczesniej matowym lakierem, zeby zabezpieczyc wpisy?
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam :))
OdpowiedzUsuńNiestety - u mnie w rodzinie bardzo mało się zachowało takich drobiazgów, bo wojna, powstanie i szabrownicy, bo państwo kiedyś odbierało co tylko sie dało... ehhh. A potem jeszcze prababcia rozdała to co zostało :/ Ale cieszy mnie to co mam i może dlatego to szanuję i doceniam :)
Madziu - a jak ja bym chciała mieć takiego starego singera, nawet nie wiesz! Odziedziczyłam maszynę, Singera, ale niestety już nie takiego stylowego :)
Lavande - zapomniałam do Ciebie linka dać, już poprawiłam :))
Z wachlarzem to właśnie tez byłam zachwycona jak go M. mi dał i żałowałam, ze ja kiedyś na coś takiego nie wpadłam, bardzo oryginalnie, nie? :) Coś tam jeszcze sobie schowałam na inną okazję :))
Paulinko mam nadzieje, za smakowała :)
Pozdrawiam!
tijgertie - oj nie, nie rozmontuję go i nie przerobię na klosik :) chociaż pomyśl fajny i może bardzo fajnie mogłabym tak wykorzystać inny rzeźbiony ażurowy wachlarz, który kiedys sobie z Capri przywiozłam, hmmmm... pomyślę, dzięki :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, sito do herbaty. A cukiernica cudna - kluczyk tez masz?
OdpowiedzUsuńUshii kochana. Dziś już się nie zawiedziesz ;D Zapraszam.
OdpowiedzUsuńPatrz i podziwiaj...
PS. Pamiątki wspaniałe...
Piękne pamiątki :)
OdpowiedzUsuńPamiątki z duszą:)
OdpowiedzUsuńUleńko,piękne pamiątki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
nie ma to jak pamiątki bibeloty i związana z tym radość :))
OdpowiedzUsuńCzytając twój post od razu sobie pomyślałam o książce Olgi Tokarczuk "Prawiek i inne czasy" - czas zatrzymany w przedmiotach. Uwielbiam tak cofnąć się w czasie...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z resztą, że jest to na pewno siteczko do zaparzenia herbaty. Zazdroszczę Ci jego strasznie!!!:)
bardzo ciekawe pamiatki a wachlarz oryginalny :) :) mysle ze nie zawsze wszystko trzeba eksponowac,wystarczy od czasu do czasu po prostu sie pochwalic ,a warzlarza mozesz uzywac w gorace dni :) :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna sprawa te wszystkie pamiątki-zazdroszczę,bo sama niestety nie mam takich cudów,jakoś tak wszystko się rozeszło :(
OdpowiedzUsuńWidzę, ze zaczęła się seria ciekawych postów z pamiątkami w tle. Post o meblach dopiero teraz przeczytałam - są fantastyczne! Już sobie wyobrażam jakie cuda będziesz miała w przyszłym domu. A co do pozostałych bibelotów - ochy i achy, bardzo interesujący wachlarz!
OdpowiedzUsuńKurcze, napisałam cały poemat i mi wcięło!!! :(
OdpowiedzUsuńTo teraz napiszę już tylko ostatnie zdanie:
"To są Wasze skarby Uleńko".
Serdecznie pozdrawiam :)
Flokmyself - no niestety nie :( tzn. gdzies podobno jest, ale nie wiadomo gdzie i nie mam pewności, że sie znajdzie...
OdpowiedzUsuńWiecie, to moje pamiątki to takie drobiazgi, mam ich przecież tyle co nic - a Wy piszecie, że "zazdrościcie", bo sami macie równie mało albo nic? Byłam przekonana, że większość ludzi miało o wiele więcej szczęścia, nawet jak zaglądam na różne blogi to często wodze rzeczy o których ja słyszę tylko opowieści...
Piekne skarby posiadasz z piekna historia.
OdpowiedzUsuńCukiernica jak wyjeta z palacowej jadalni(tak mi sie kojarzy)
A wachlarz zachwyca,zwlaszcza zapiski na nim.
Pozdrawiam cieplutko.
Piekne starocie :) moją pamiatka rodzinną są srebrne łyżki.Są one wartościowe, ale dla mnie są bezcenne, bo to pamiątka po mojej babci i rodzinie. Zamieściłam je kiedyś na swoim blogu :)
OdpowiedzUsuńA co do siteczka to w 1005 jest do herbaty. Herbatę fusiastą zaparzało się w dzbanku bez filtra, dzisiaj też tak sie robi. Nalewając tą herbatę do filiżanki leciały brzez dziubek dzbanka fusy i żeby ich nie było w filiżance, zanim nalało się herbatę, nakładało się na filiżankę takie oto ozdobne siteczko.
U mnie w domu używało się takiego siteczka i inne też :) niedawno sobie kupiłam tego typu nowe siteczko i tez je używam, wspomnając moje dzieciństwo i opowiadania mojej Babci :)
Cukiernica bossska, marzę o takiej kuferkowo-szkatułkowej, niestety nawet na allegro ceny zwalaja mnie z nóg.
OdpowiedzUsuńPamiątki masz piękne, ja jestem maniaczką wszelkiej starzyzny jaka została po moich przodkach, tych z Kresów, bo ze strony warszawskiej rodziny (dziadka) podobnie jak u Ciebie sporo w powstaniu licho wzięło, reszta jakoś beznadziejnie się rozeszła po ludziach, a to co zostało trafiło w ręce rodzeństwa mojego dziadka.
Pomysł z wpisami na wachlarzu super i też miałabym problem gdzie go wyeksponować, bo też nie lubię wachlarzy na ścianach.
Ale sitko jest cudne!!!!!
Pozdrawiam Cię serdecznie
uwielbiam zdjecia na Twoim blogu, podziwiam Cię za smak... marzę o takim wyczuciu estetyki. I też kocham biały kolor :)
OdpowiedzUsuńWachlarz mnie wzruszył ... bezcenny i bardzo oryginalny, pomimo, że niby taki prosty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Piękne drobiazgi ,taka cukiernica na kluczyk marzy mi się od dawna , pożyjemy ,zobaczymy. U mnie niestety tych prawdziwych rodzinnych pamiątek tyle co kot napłakał,dlatego cenię to co mam.
OdpowiedzUsuńWachlarz -CUDO-, można go położyć na paterze w towarzystwie innych babskich bibelotów i tak zawsze będzie przyciągał wzrok. Albo po prostu umieścić np. za szkłem w owalnej ramie(?)
Pozdrawiam cieplutko.
Może do wachlarza trzeba zrobić jakieś ładne pudełeczko i w tym pudełeczku przechowywać na toaletce jeśli wyeksponujesz wpisy mogą wyblaknąć a to po niektórych może już jedyny ślad...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, może by ten wachlarz włożyć w taką ramkę-pudełko (coś jak angielskie shadow box), można by mu zrobić takie tło pasujące, z ładnego papieru, kawałka tapety czy takiej grubszej tkaniny - a w takiej ramce byłby chroniony szybką, a dodatkowo mógłby stanowić ładną kompozycję z obramowanymi fotografiami (niektóre z nich mogłyby mieć nawet to samo albo nawiązujące tło).
OdpowiedzUsuńNiezwykły ten wachlarz, reszta skarbów również!
ja wyeksponowałabym wachlarz w malutkim stoliczku z szufladką i blatem ze szkła, albo wieszając stare zdjęcie młodej babci M.( zdjęcie musiałoby być odpowiednio duże, aby zachować proporcje) chowającej twarz kokieteryjnie za wachlarzem z tajemniczymi podpisami. Być może,są to autografy kawalerów z którymi babcia przetańczyła wiele walców na balach ???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.Dorota.
Cukiernica -cudo! Wachlarz pełen wspomnień, niezwykły przedmiot. Widziałam kiedyś gdzieś wachlarz rozłożony w oknie, jako zazdrostka, chronił kwiaty przed zbyt silnym słońcem - ale twój wachlarz rzeczywiście mógłby wyblaknąc i stracić napisy, więc chyba pomysł z ramką i szkłem byłby najwłaściwszy... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł Doroty jeśli chodzi o wachlarz! :)w sumie oprawiłabym go w ramkę i jako obrazek robiłby lepsze wrażenie niż jak piszesz te wielkie wachlarze na ścianach :P które tez mi się źle kojarzą... gdzieś w toalecie chyba ściaqnę zdobiły ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa ta cukiernica! :))) fajny staroć. Ushii czemu Ty piszesz, że u ciebie to tylko coś musi do czegoś służyć??? przecież wcale tak nie jest z wieloma rzeczami, które pokazujesz ;) nawet taki aniołek... wiele rzeczy jest po to aby cieszyć oczy właśnie! to też jakiś użytek ;) a sam obrazek na ścianie do czego słuzy dla Ciebie pytam się? :P chyba po to by na niego popatrzeć ;) może ja nie jestem kumata jak to podkreślasz, że nie chomikujesz rzeczy ja bym to inaczej nazwała... :P
A ja mam singirkę mojej babci, stoi biedna w garażu od jakiegoś miesiąca bo ciocia która robiła remont w domu powiedziąła, że jak jej teraz nie zabiorę to ją odda bo chętnych na nią ma! a w remoncie jej przeszkadząła :( więc stoi w garażu i pewnie jeszcze trochę postoi :( mam po babci moździerz, który już pokazywałam ;) ale też za wiele skarbów się nie uchowało, dlatego tak cenne jest to co mamy :)))
Ściskam!
kocham wachlarze, a ten babciny jest piękny! lato się zbliża, a wtedy wachlarz jest nieoceniony!
OdpowiedzUsuń________
www.klimatycznywroclaw.blox.pl
Ja tez jakmaniak zbieram pamiatki rodzinne, dlatego wykrzykiwalam ogladajac Twoje. Wspaniale rzeczy. Sa podwojnie warte bo stanowia czesc rodzinnej historii. na widok cukiernicy krzyknelam na glos "o matko!!". Jest wspaniala. To prawdziwy antyk, bo tylko te bardzo stare byly zamykane na klucz. Pozdrawiam serdecznie nie mogac przestac wzdychac
OdpowiedzUsuńDaguś ciężkie pytanie mi zadałaś. Bo ja mam tak, że nie lubie jak cos leży w szufladzie i biorę to do reki tylko z okazji porządków, jak cos mam i nie użyję dłużej niż rok, znaczy że mi niepotrzebne i się pozbywam... zwłaszcza, że ja straszna(!!) bałaganiara jestem i jedyną metoda walki z tym jest pilnowanie by każda rzecz miała własne miejsce i była łatwo dostępna, bo jak nie od razu mam nie powiem co w domu :) a im mniej przedmiotów tym łatwiej nad tym panować :)
OdpowiedzUsuńA dekoracje - są oczywiście takie których nie oddam nikomu bo je bardzo lubię i są mi bliskie, ale generalnie to jak juz czymś nacieszę oczy to czesto idzie w swiat, a ja mam miejsce na nowe :) Bo jak mam za dużo przedmiotów to sie duszę, ja lubie przestrzeń :)
Może to po blogu nie do końca widać, bo pokazuję co i raz różne drobiazgi, ale to nie jest tak, ze one wszystkie na raz sobie stoją - jedne wyjmuję, inne chowam, jeszcze inne idą do ludzi - a na wierzchu stoi raptem kilka wybranych. Poza tym ja leń jestem i nie chciałoby mi się przy odkurzaniu każdego drobiazgu przestawiać pięć razy :P Ale ja tu pisałam raczej nie o takich rzeczach jak obrazek czy pamiątkowy wachlarz, ale o takich, no, bardziej durnostojkach :) Np. ładna miska może sobie stać, bo z przyjemnością podam w niej sałatkę, ale nie ustawiłabym sobie np. zastępu sosjerek, bo nie korzystałabym z tylu, a tylko co i rusz z kurzy trzeba byłoby je wycierać :) Ale kilku sztuk lampek, świeczników, wazoników i aniołka wypierać się nie zamierzam :D
No, to się uzewnętrzniłam :)
Pozdrawiam późnowieczornie!
Cudne pamiątki z historią. Wachlarz niepowtarzalny możesz zawiesić jako chwościk na mebelkach w formie złożonej ;) tak mi się nasunęło.
OdpowiedzUsuńBuziak
Lubię czytać o takich starych pamiątkach.Wachlarz kryje w sobie nieodkrytą historię,niesamowity!
OdpowiedzUsuńHmm, no rozumiem z tymi sosjerkami ;) ja też wiele rzeczy mam w kartonach i raz to wyjmuję i to chowam i na odwrót, choć mam też wiele rzeczy, które są i się kurzą... nic mi nie mów, chora jestem jak mam kurze zcierać :( :P ale ostatnio powynosiłam siostrom rzeczy które stały w kartonie, kiedyś mi się podobały (nazwijmy to czasy przed prowadzeniem bloga ;) i miałam do nich sentyment, bo to od kogoś dostałam... ale w końcu precz z sentymentami gdy do niczego mi to nie pasuje i już się nie podoba... ;)
OdpowiedzUsuńAaa widzę stemple przy zaparzaczce do herbaty ;) ja bym poprosiła trochę bardziej treściwe zdjęcia tych stempli ;) pewnie co niektóre dziewczyny też byłyby zainteresowane pooglądaniem ;) no i nie napisałas mi (jak kiedyś pisałas o stemplach holtzowych) jakie to... ;) a ja ciekawa jestem ;)))
Buziaki
piękne pamiątki, a najcenniejsze są wspomnienia...
OdpowiedzUsuńPiękne pamiątki i wyjątkowe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńWidzę że nie jedna z nas ma zamiłowanie do rodzinnych pamiątek i to tych nadgryzionych przez ząb czasu(:
OdpowiedzUsuńMam podobne siteczko służy do posypywania cukrem pudrem.
Pozdrawiam.
A wachlarz to może wyeksponować w takiej ramce,skrzyneczce z innymi jakimiś pamiątkami na zasadzie małego kolażu czy instalacji.
OdpowiedzUsuńŚWIETNE RODZINNE PAMIĄTKI, TAKIE MAJĄ W SOBIE ZAKLĘTĄ DUSZĘ. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń