Pamiętacie mój zeszłoroczny kalendarz z gwiazdkami? Ten pomysł z wykorzystaniem naszej drewnianej choinki tak się wszystkim spodobał, że choć pierwszy pomysł miałam całkiem inny, zdecydowałam się jednak wykorzystać ją jeszcze raz. No, ale oczywiście coś musiałam zmienić! Nie byłabym sobą, gdyby stało się inaczej :D Zatem tym razem upominki i karteczki z zadaniami ukryłam w... woreczkach. Bardzo oryginalnie, wiem :D Ale za to w jakich! O, proszę:
Bo to właśnie te woreczki były powodem zmiany koncepcji :) Zupełnym przypadkiem, całkiem niedawno zobaczyłam tkaninę na kalendarz w drukarni tkanin KUKA i po prostu musiałam - no musiałam!!! - je zrobić. I już wiem, że to nie moje ostatnie zakupy tam:) Bo na żywo tkanina jest piękna!
Początkowo wybrałam perkal, ale przypadkiem się złożyło tak, że woreczki zostały wydrukowane na chino - i myślę, że obie te tkaniny są idealne do kalendarza (nansuk moim zdaniem byłby jednak za cienki). Zostało mi tylko w ekspresowym tempie uszyć woreczki - co nie do końca jest proste, gdy trzeba czajnikować przed małym szpiegiem, tak żeby nic a nic się nie domyślił... no i uszycie 24 woreczków - ściegiem francuskim oczywiście, żeby było porządnie - chwilę jednak zajmuje. Ale efekt - baaardzo mi się podoba, a jedyny trudny w całej operacji element to idealnie równiutkie wycięcie prostokątów na woreczki. :) A Wy, co myślicie?
A tu kilka zbliżeń:
Dziś oczywiście pierwszy z woreczków został odszukany i starannie opróżniony :) I właśnie myślę, czy odwieszać puste woreczki z powrotem, czy zdejmować, hmm...
W każdym razie - fotki zrobione i z pewnością trafią do grudniownika... Ale, ale! Skoro o tym mowa - i o niespodziankach - to mam jeszcze jedną w zanadrzu, tym razem dla Was!
Ponieważ uparcie zachęcam Was do uwiecznienia tegorocznego grudnia we wspominkowym albumie a najwyższa już pora takowy zacząć - mam dla Was konkurs! Ha! :) Co można zdobyć? No oczywiście małe wsparcie grudniownikowe - czyli zestaw zimowo-świątecznych kart od Family Portraits (a dokładnie 3 zestawy! :) plus kilka małych drobiazgów, gwiazdek i takich tam :) O proszę:
Co zrobić, żeby zdobyć widoczne wyżej karty?
Proszę opowiedzcie mi, czy zdarzyło Wam się dostać kiedyś od Mikołaja jakąś fantastyczną książkę? Taką, że do tej pory z przyjemnością to wspominacie? Jeśli tak, to jaką? Bardzo ciekawią mnie Wasze odpowiedzi, a jedną z nich z przyjemnością nagrodzę tym co na fotce (i czymś jeszcze - niespodziankowym oczywiście! :D). I, Moi Drodzy, śpieszcie się, bo czasu malutko! Bo czekam na wasze opowieści do... następnego wpisu, który będzie już bardzo, bardzo niebawem! Ale nie zdradzę kiedy dokładnie :) Aha, jeśli ktoś miały ochotę udostępnić informację o tym konkursie - będzie mi bardzo, bardzo milo oczywiście!I to na dziś byłoby już prawie wszystko, gdyby nie... jeszcze jedna niespodzianka :) Ha! I ho ho! :D Bo - uwaga, uwaga - szczęścia można spróbować aż dwa razy, bo drugi konkurs znajdziecie na fanpage Ushiilandii! Zapraszam wiec serdecznie i tam! :) No... ufff... to już koniec na dziś niespodzianek wreszcie :)
Pozdrawiam,
ushii
PS
Aha, bo pytacie - niestety, większość rzeczy z przedświątecznych porządków wyprzedała się zanim trafiła na stronę, ale kilka drobiazgów jeszcze zostało, tutaj, gdyby ktoś chciał -
<3 bajeczny kalendarz!!!
OdpowiedzUsuńOk, skoro takie cuda cudeńka to już piszę :)były takie dwie, jak byłam mała no i jak byłam już baaardzo duża ;) ta pierwsza była książka pod tytułem "O lwie który lubił tylko truskawki" Claude Aveline - o! do dzisiaj pamiętam jak mi ją mama czytała, bo to były takie chwile tylko z nią, wiec mocno w serce zapadają, a tę książkę zawsze kojarzę ze Świętami więc może kompilacja tych chwil sprawiła, że jest ona tą szczególną książką. Po latach wielu udało mi się znaleźć na allegro, i mam ją w swoich zbiorach książek dziecięcych ;) A druga... Nigella Lowson "Feast" kiedy pojawiły się jej pierwsze filmy o gotowaniu a w Polsce książek jej wtedy jeszcze nie drukowali, a przynajmniej ja nic o nich nie wiedziałam, ja zapragnęłam jakiejkolwiek jej książki aby tylko była... no i Małżon mój wyczarował mi spod ziemi, po angielsku, miałam ją w rękach i mogłam powąchać podotykać i ugotować nie gapiąc się w ekran telewizora, to było bardzo przyjemne ;)
OdpowiedzUsuńNo a Twój kalendarz adwentowy jak zawsze zachwycający mnie od wielu już lat ;)
uściski!
Kapitalny! :D Bardzo mi się podoba Twój kalendarz!
OdpowiedzUsuńale urocze drzewko adwentowe :F
OdpowiedzUsuń1. Fantastyczny kalendarz! No miód malina!
OdpowiedzUsuń2. Dostałam. Książkę kucharską od mojego męża. Wiem, nic specjalnego. Ale tylko pozornie. Może i nie zaglądam do niej często, ale ma dla mnie, tak osobiście, wielkie znaczenie. Bo to prezent od niego, taki wiesz, samodzielny.
Niestety mój m jest z tych, co nigdy nie wiedzą co kupić a teraz bardzo rzadko bywa w domu, więc dochodzi do tego brak czasu.
Tym bardziej cenię tą książkę, bo wiedział, że mi się spodoba. Dużo dla mnie znaczy, że nie poszedł wtedy na łatwiznę i nie kupił "byle czego" albo nie powiedział "kup sobie coś sama".
I ta jego mina, kiedy otwierałam prezent.
Do tej pory pamiętam.
I wiesz, aż się wzruszyłam teraz.......
Pewnie, ze pamiętam, to było w 3 klasie podstawówki, a mi aniołek pod choinkę (na mikołaja zawsze dostawaliśmy paczki zakładowe ze słodyczami) przyniósł "Anię z Zielonego Wzgórza". I wciągnęło mnie... czytanie, pisanie własnych opowiadań, a następnie studia na Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwie. Ale to nie wszystko. To własnie dzięki Ani mam taki a nie inny obraz małżeństwa i rodziny, którą w kolejnych częściach założyła. Choć obecnie czytam zdecydowanie inne książki, to ta jedna wywarła na pewno największy wpływ na moje dotychczasowe życie :)
OdpowiedzUsuńUla, piękny kalendarz, kolory ujmujące i słodkie, jak oczekiwanie!
OdpowiedzUsuńA książki... Książki zawsze mi się kojarzą ze Świętami, to co roku obowiązkowy punkt odkąd sięgam pamięcią. Teraz przez głowę przewijają mi się rozmaite tytuły i dużo pięknych wspomnień. Dla mnie odkryciem była "Wigilia Małgorzaty" - jedna z tych książek dla dzieci, które są tak naprawdę dla dorosłych. To taka podróż w stronę tego, co ważne, podróż krótka, ale opowiedziana pięknym obrazem i mądrym słowem. Piękna taka. Największe emocje budzi u mnie inna książka, którą podarowałam Mamie - i o ten moment niecierpliwości mi tutaj chodzi, czy niespodzianka się uda? Nie chciałam, żeby Mama od razu znalazła książkę, więc schowałam prezent pod poduszkę. Pomysł dobry, myślę sobie, położy się do snu, a tu proszę - niespodzianka, prezent do czytania, hip hip hurra, nocka z głowy, tak jak lubimy. Potem górę wzięła niecierpliwość i miałam ochotę wołać: no już, dalej, podejdź tam, przesuń poduszkę, zobacz, co tam się ukryło :) Niespodzianka się udała, chociaż przyznam, że senną mamę otrzeźwiło mocne łuupp, gdy lektura nieco się omsknęła z posłania. Na szczęście dobrze zapakowana, taka, na jaką czekała - jej zaskoczenie to był najlepszy prezent. I ja też się wzruszyłam, jak Gosia, przy takich wspominkach.
Pozdrawiam serdecznie!
Gdy byłam mała przychodził Mikołaj zostawial prezenty gdy dorosłym dowiedziałam się że tym Mikołajem był mój dziadek. Spędziliśmy razem tylko 3,5 lata mojego życia ale jednak pamiętam ten dzień gdy dostałam książkę Oliver i spółka. To była moja pierwsza książka która pamiętam. I jedna z chwil która pamiętam spędzonych z nim. Druga to był wspólny spacer kiedy życie budziło się do życia pokazywał mi jak drzewa rozkwitaja a nie długo po tym odszedł.
OdpowiedzUsuńCudny kalendarz. Myślę, ze nie powinnaś odwieszac pustych woreczkow. Po pierwsze czym wiecej ich ubędzie bedzie oznaczać to, że święta tuż tuż
OdpowiedzUsuńPo drugie, ta choinka sama w sobie jest piękna :-)
Co do książki...
Jako, że jestem molem książkowym to co roku dostaję jakaś książkę pod choinkę. Każda jest świetna, ale jedną zapamietam na całe życie.
Paręnaście lat temu Mikołaj przyniósł mi niewielki prezent...Był to czas kiedy czułam się nieszczęśliwa. Wszystkie moje przyjaciółki powychodziły za mąż, porodziły dzieci. Czułam sie samotna jak jamnik. Mimo, że bylam już dorosła, dzieciata to nie umiałam zrozumieć, dlaczego babki w naszym wieku nie potrafią się juz przyjaznic... wiem, dziecinnie to brzmi, ale rodzina rodziną...a pogaduchy do kawuchy to inna bajka... zresztą wy kobitki zrozumiecie...
Rozpakowałam prezent a tam....
,, Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya"
Przeraziłam się.... tytuł tak tajemniczy, że nie wiadomo czy czytać czy co???
Ale ten kto czytał vte książkę zrozumie...
Przecudowna!!!!!
O przyjaźni....przyjaźni na całe życie.
Przeczytalam ją z 8 razy, ze 4 razy obejrzałam film( gra tam Sandra Bulog), nie omieszkalam taką samą zakupić mojej przyjaciółce...
Jednoznacznie stwierdziliśmy ze to nasza taka ,, biblia" przez małe ,,b"
I tak to do dziś przyjaznimy sie z moją Anną. Mogę dumnie powiedzieć, ze mam najlepszą przyjaciółkę z którą sie przyjaźnie od 5 roku życia. A od zerówki siedzieliśmy w szkolnej ławie....Jeny...już 34 lata razem...cud, miód...
A książka? Uświadomiła nam co w życiu jest ważne :-)
Coś mój profil ukazał się jako nieznany :-/
Usuńśliczniości! Kalendarz anwentowy bajka!
OdpowiedzUsuńkalendarz rewelka a co do ksiazki musze pomyslec :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kalendarz, weszłam na stronę ,KUKA maja cudowne materiały.
OdpowiedzUsuńDla mnie książki to normalka, dostaję szczególnie od córki kilka razy w roku Mona Lisa Donalda Sassoon i biografię Sofii Loren.Ja też dzieciom wnukom kupuję książki,taka u nas tradycja.
Książki uwielbiam i wszyscy którzy mnie znają wiedzą, że to dla mnie najlepszy prezent. Najbardziej trafionym prezentem była książka Balsam dla duszy na Boże Narodzenie. Dostałam ją kilka lat temu, a czytam ją co roku w Adwencie. Wzrusza mnie zawsze jak za pierwszym razem. Wiem, ze jest na lata. Polecam wszystkim na prezent. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKsiążki pod choinką nigdy nie znalazłam, ale czytnik do ebooków też się liczy, dzięki metodzie obdarowania jaką zastosował mój małżonek. Cudny papier prezentowy skrywał bowiem pudełko ptasiego mleczka. I proszę sobie wyobrazić moją zawiedzioną minę, kiedy okazało się, że żadnych słodyczy nie będzie :-)
OdpowiedzUsuńJa dostałam nie na Mikołaja tylko na święta Stokrotki w śniegu. Jedna z piękniejszych książek!
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas w święta do niej wracam, to piękna opowieść, która naprawdę zostaje w człowieku na długo. Jeżeli nie znacie to polecam!
Piękny kalendarz! Podziwiam szycie, ja jednak uciekam się do prostszych metod (a i tak zawsze kończę pracę za pięć dwunasta). Moją uwagę najbardziej zwróciły kolory, pastele i zgaszone odcienie są dość nietypowe o tej porze roku, a przecież wyglądają pięknie. Nie musi być tylko złoto, zielono i czerwono;)
OdpowiedzUsuńCo do książek - choć w dzieciństwie dostawałam ich mnóstwo, z Mikołajem nie kojarzy mi się żadna. Za to teraz to ja wspomagam Mikołaja;) i w tym roku świątecznie kupiłam niemal same książki... Chyba najtrudniej było mi znaleźć pięknie ilustrowane historie o Bożym Narodzeniu, ale udało się, polecam zajrzeć do dwóch pozycji wydawnictwa Jedność, "Opowiadania o Bożym Narodzeniu" i "W swiętą noc Bożego Narodzenia". No i jeszcze "Madeline w Paryżu", kto pamięta tę bajkę z dzieciństwa?:) Tak tak, przyznaję się, te książki kupiłam też dla siebie:)
Super kalendarz! Ja bym chyba nie odwieszała woreczków. Im mniej woreczków, tym bliżej do świąt przecież...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wypadek był faktycznie maleńki i wszystko jest ok.
Pozdrawiam serdecznie!
Niesamowite są Twoje pomysły - uwielbiam je oglądać :)
OdpowiedzUsuńKsiążka od Mikołaja?
Do najbardziej ucieszających należała "Chatka Puchatka", znalazła się w worku w towarzystwie jednej pomarańczy, "pierścienia do spinania" chusty zuchowskiej, piżamy :( i pewnie innych drobiazgów, których nie zarejestrowałam. Wszystko to mama "zdobyła" jakimś cudem. Pamiętam szelest worka pod poduszką, emocje towarzyszące wypakowywaniu i oczekiwanie na koniec lekcji, żeby wreszcie spokojnie poczytać...
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!