Ależ dużo nowych fotek i ciekawych opowieści na blogach... a ja nie mam kiedy, nie mam jak, komputer mi się buntuje i w ogóle :( Blogować też nie daję rady, przez te upały wszystko rozciąga się niemiłosiernie... Ale jeszcze nadrobię, zobaczycie :) No i ile ja mam do pokazania! Ale to na osobne posty zasługuje :) Dziś znów mydło i powidło, tak to jest jak się nie pisze na bieżąco...
Na początek kilka małych wyjaśnień odnośnie artykułu najpierw, bo dostaje bardzo dużo maili, a nie na wszystkie jestem w stanie odpowiedzieć (patrz wyżej :) Przede wszystkim ogromnie dziękuję za tak wiele słów uznania, za komplementy i za zachwyty, normalnie puchnę z dumy jak balonik, hi hi :) Jesteście wspaniali!
A zatem - skąd "ushii"? To nie mojej Babci pomysł wcale :) Rzeczywiście pochodziła ze Śląska, a że w związku z tym powiązań z Niemcami moja rodzina ma dość dużo - Babcia spędzała tam sporo czasu i ja trochę też - i tam właśnie tak na mnie wołali, to niemieckie zdrobnienie od mojego imienia, nie śląskie :) Po drugie łazienka - nie było jej w artykule, bo nie chciałam i tu tez jej nie będzie - przynajmniej nieprędko - bo po prostu jej nie lubię. Fajna jest, bo z oknem, ale ciągle jeszcze w okropnych maziajowato-błekitnych kafelkach poprzednich mieszkańców poddasza. Będzie za to kiedyś mój tak zwany hol, czyli miejsce gdzie często powstają różne rzeczy :) A w jaki sposób moje mieszkanko trafiło do gazety? Nie wysyłałam nigdzie zdjęć, sami mnie znaleźli :)
Teraz kwestie dekoracji... Pytacie o deseczki nad kanapą - niestety niewiele mogę pomóc. Deseczki pochodzą z czasów gdy pracowałam przy imporcie i handlu francuskimi winami - takich deseczek nie ma nigdzie w regularnej sprzedaży... podobnie sprawa ma się z lusterkami. Wszystkie to przypadkowe trafienia, czasem w bardzo zaskakujących miejscach - dlatego moja jedyna rada to mieć oczy szeroko otwarte... mój skromny zbiorek powstawał przez prawie rok! Tutaj wszystko jest opisane :)
Były rzeczy, które większość z Was już widziała, to teraz wypadałoby pokazać nieco nowości... zatem nowe-stare filiżanki :) Staruszki, ale wpadły mi w ręce dopiero co, za przysłowiowy grosik i to 12 sztuk, nie mogłam się nie skusić! (dzbanek już miałam :)
Ja co prawda kawy nie pijam, ale filiżanki zawsze się przydadzą, nie tylko do gorącego napoju, prawda? :)
Gdyby było nieco chłodniej mogłabym napisać, że zamiast kawy mam herbatkę, a do niej nową lekturę, całkiem dla mnie nietypową... upały mącą mi jednak w tekście i w herbatki nie mam, ale mam książkę - dostałam taką niespodziankę od M. - zwykle nie czytuję biografii, literatury obyczajowej, ani tzw kobiecej - nie moje klimaty. Ale tym razem będzie inaczej, bo ciekawi mnie ta jej bohaterka i autorka zarazem, bo zachwyciła mnie Meryl Streep odtwarzająca ją w filmie "Julie i Julia" (a jaka tam była piękna kuchnia Julii!), bo dla mnie tak samo jak dla niej kuchnia stała się objawieniem i pasją :) Bardzo jestem ciekawa tej książki :)
A zostając w klimatach kuchennych, oto nasz obiadek - jak nigdy unikam ostatnio wszelakiego pieczenia i dłuższego gotowania. I oczywiście królują u nas owoce (buu, wczoraj były ostatnie już chyba truskawki... ) i warzywa - ta obfitość wszelakich pyszności na straganach powoduje u mnie nieustanny ślinotok i chęć kupienia wszystkiego :) Dziś np z trudem pohamowałam się od wykupienia całej cukinii i bakłażanów - i na obiad mamy faszerowaną cukinię.
Faszerowana cukinia
- 2 ładne średnie cukinie
- 2 małe cebulki
- 2 pieczarki
- 2-3 pomidorki z puszki
- 1-2 ząbki czosnku
- mozzarella
- inne dodatki wg upodobań (i stanu lodówki :) - ja np dodaję suszone pomidorki, czasem oliwki, paprykę
- masło lub oliwa do smażenia
- sól, cukier i zioła do smaku (np. oregano, bazylia i inne włoskie zioła, wędzona papryka)
1. Umyć cukinie, przekroić je wzdłuż, wybrać środek. Można lekko obgotować w osolonej wodzie, żeby krócej się piekły.
2. Czosnek utrzeć na pastę z solą, podsmażyć na masełku z czosnkiem cebulkę drobno pokrojoną, dodać pieczarki i miąższ z cukini drobno pokrojone, chwilkę podusić, dodac pomidorki, doprawić do smaku.
3. Cukinie napełnić farszem, położyć na wierzchu mozzarellę i zapiekać - obgotowane tylko do rozpuszczenia sera, surowe nieco dłużej, do miękkości.
Pyszne i sycące... można dodać tu mielone mięso jeszcze, ale - nawet mój mięsolubny M. nie uważa tego za konieczne :) Polecam, zwłaszcza jeśli ktoś jeszcze nigdy cukinii nie próbował, bo ostatnio spotkałam takie osoby - i były z góry przekonane, że jej nie lubią... a po spróbowaniu zmieniły zdanie! Ja kocham to warzywo i mogłabym je jeść na milion sposobów :)
Miałam wpaść tylko na chwilkę, a znów dłużyzna mi wychodzi, więc już znikam, uciekam się schłodzić... Kto to widział, żeby w nocy 30 stopni było?? No, owszem miałam tą przyjemność (lub nieprzyjemność :-p) znajdować się już w miejscach gdzie to normalka i jeszcze się ludzie cieszą, że to tylko 30, ale nie u nas przecież! Wariactwo, jak nie leje z nieba to leje się z nas :) Ale jak ktoś ma urlop to trafił jak w totka :) Ale, ale... zanim zniknę, jeszcze jedno zdjęcie... i zagadka - kto zgadnie co to jest?
2. Czosnek utrzeć na pastę z solą, podsmażyć na masełku z czosnkiem cebulkę drobno pokrojoną, dodać pieczarki i miąższ z cukini drobno pokrojone, chwilkę podusić, dodac pomidorki, doprawić do smaku.
3. Cukinie napełnić farszem, położyć na wierzchu mozzarellę i zapiekać - obgotowane tylko do rozpuszczenia sera, surowe nieco dłużej, do miękkości.
Pyszne i sycące... można dodać tu mielone mięso jeszcze, ale - nawet mój mięsolubny M. nie uważa tego za konieczne :) Polecam, zwłaszcza jeśli ktoś jeszcze nigdy cukinii nie próbował, bo ostatnio spotkałam takie osoby - i były z góry przekonane, że jej nie lubią... a po spróbowaniu zmieniły zdanie! Ja kocham to warzywo i mogłabym je jeść na milion sposobów :)
Miałam wpaść tylko na chwilkę, a znów dłużyzna mi wychodzi, więc już znikam, uciekam się schłodzić... Kto to widział, żeby w nocy 30 stopni było?? No, owszem miałam tą przyjemność (lub nieprzyjemność :-p) znajdować się już w miejscach gdzie to normalka i jeszcze się ludzie cieszą, że to tylko 30, ale nie u nas przecież! Wariactwo, jak nie leje z nieba to leje się z nas :) Ale jak ktoś ma urlop to trafił jak w totka :) Ale, ale... zanim zniknę, jeszcze jedno zdjęcie... i zagadka - kto zgadnie co to jest?
Pozdrawiam,
ushii
to jest pewnie taki talerz na jajka...ja mam kamionkowy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Mózg mam ugotowany :), ale jednak spróbuję zgadnąć ....talerz na jajka ? Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńteż myślę,że talerz na jajka-pisanki. Piękne wnętrza i zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńbardzo ladny zestaw kawowo-herbaciany,bardzo subtelny
OdpowiedzUsuńDołki trochę za głębokie jak na paletę do farb... ale to nie może być talerz na jajka bo to zbyt oczywiste by było... hmmmmm sama nie wiem, trochę przypomina też tarczę od telefonu:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie bardzo duzo roznosci u Ciebie. Upaly daja sie we znaki i ciezko blogowac. Nie mam zielonego pojecia, co to za ustrojstwo pokazalas. Kojarzy sie z jajkami .-))
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy mamy już dość tych upałów :)
OdpowiedzUsuńPiękna porcelana, pyszny obiadek.. A to "coś" - pierwsze skojarzenie też miałam z jajkami :)
Pozdrawiam serdecznie :)
A widzisz ja z polskich upałów przyjechałam do zimnej Norwegii :P tu jest 13-16'C w dzień i już czuję że mnie przewiało :( ale upałów nie lubię ;) tu w kurtce trzeba jeszcze chodzić... opóźnienie miesięczne we wszystkim co w Polsce ;) takze właśnie bez przekwita ;) i np na obiad jadłam zielone szparagi :P
OdpowiedzUsuńTeraz u Ciebie pewnie ciemna noc, a u mnie właśnie słońce zachodzi nad fjordem :)
Wiesz, też się zastanawiałam nad łazienką, wyszłam z załozenia takiego o którym piszesz ;) a co do tego co pokazujesz, paleta? na jajka? tylko to mi świta :)
Pozdrawiam z Norweskiej Krainy :*
Co widzę, wielka Julia Child! :) Mój małżonek pamięta, jak był małym chłopcem i jego mama oglądała w telewizji Julii program o gotowaniu, taka stała jego dzieciństwa :) Teraz też są czasem powtórki, a że program o gotowaniu jest najczęściej oglądanym programem w naszym domu, to się nam trafia zobaczyć Julię w akcji, jak macha nam przed oczami rybą czy innym kurczakiem :) Kiedyś robiła naleśniki, śmialiśmy się jak małpy, bo ona strasznie taka nieskoordynowana ruchowo była, w sposób wybitnie uroczy. Kiedy byliśmy w muzeum w Waszyngtonie mieliśmy okazję zobaczyć kuchnię, w której kręcony był ten program, świetna sprawa. A jej kuchnia w filmie jest rzeczywiście taka, że tylko wejść i gotować :)
OdpowiedzUsuńNo nic, rozpisałam się aż strach, dodam więc tylko szybko, że niezwykłe, jak Ci się udało dokupić te filiżanki do dzbanka! Niech Ci będzie chłodno i przyjemnie! M.
Ty to masz rękę do zakupów :)
OdpowiedzUsuńHm... też mi przyszedł na myśl talerz na jajka, ale jak znam życie będzie to coś bardziej zaskakującego?
;) Pozdrawiam orzeźwiająco w te gorące noce letnie i miłej lekturki ;)
P.S. A ten talerz z dołkami to mi się kojarzy z jakąś grą :) Talerze na jajka na ogół mają te dołki takie bardziej owalne, więc mi się z grą skojarzyło, taką na kulki w dwóch kolorach :)
OdpowiedzUsuńfilm mnie zachwycił, a czy ksiązka też by mnie również zachwyciła? nie wiem... byc może, na razie nie chcę sobie psuć wrażeń pofilmowych :)
OdpowiedzUsuńCo do naczynia to stawiam, na naczynie do zapiekania ślimaków :)
Pozdr An :)
JEśli nie talerz, to może foremka do ciastek, czekoladek lub lodów...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to kupiłaś piękną porcelanę, czy to przypadkiem nie jest Fryderyka ?
Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości... u mnie tak ciepło nocą, że nawet komary nie latają:)
A Fryderyka, Fryderyka :)
OdpowiedzUsuńDagmarko, ależ ja Ci tych szparagów zazdroszczę!!!! A tu jeszcze cały rok będę czekać :((
Rozwiązanie zagadki niebawem, chociaż... ciepło, ciepło :))
Witaj,ja też jestem szczęśliwą posiadaczką takiego serwisu-mam jeszcze podstaweczki pod filiżanki,cukiernicę i mlecznik,oraz bardzo podobną sosjerkę.To Wałbrzych-moi rodzice kupili to cudo na początku lat 70tych ubiegłego stulecia (jak to brzmi,hahaha) Pozdrawiam Cię serdecznie,a odpowiadając na Twoje pytanie-czy to "talerzyk" do jajek??
OdpowiedzUsuńMaja
stojak na drewniane szpulki ?
OdpowiedzUsuńObstawiam ,że to talerz-podstawa, na jajka.
OdpowiedzUsuńA co do cukini, to w tym roku odkrywam ją na nowo i dużo eksperymentuję w kuchni.
Fryderyczków, zazdroszczę...ale z czasem też sobie kupię ...a co!
Pozdrawiam
Uleńko,dzieje się u Ciebie pomimo upałów :)
OdpowiedzUsuńPorcelana piękna,delikatna i biała.Kwintesencja piękna.
A zdjęcie zagadka,mhm,też pierwsze skojarzenie z jakąś paterą na jajeczka.
Ciekawa jestem,co to takiego,więc nie trzymaj nas długo w niepewności!
Pozdrawiam i życzę dobrej nocy.
też pomyślałam o jajkach...
OdpowiedzUsuńPierwsze skojarzenie to tarcza od telefonu pozbawiona części metalowych...
OdpowiedzUsuńa porcelana piękna...wytworna...
serdeczności...
Artykuł o twym mieszkanku pochłonęłam i pewnie nieraz przyglądać się będę szczegółom:)
OdpowiedzUsuńPokazane ustrojstwo przypomina mi foremkę na ciastka pieczone na palniku. Ciastka wyglądały jak orzeszki:)
Jak zwykle pięknie u Ciebie. Filiżanki są po prostu boskie! Nawet, jeśli kawy się nie pija, to i tak pięknie zdobią salon. Pewnie ja bym ich nawet nie używała, coby nie potłuc, bo szkoda :)
OdpowiedzUsuńNo i podsunęłaś mi pomysł na koleją książkę, którą sobie kupię. Film podobał mi się szalenie, więc może i z książką będzie podobnie.
A zagadka? No nie będę oryginalna... Jak cała reszta uważam, że to coś związanego z jajkami :)
Powiewu chłodu życzę!
Kurcze, a ja przez jakiś czas nie zaglądałam na blogi i doopiero teraz zobaczyłam, że Twoje mieszkanie było w czasopiśmie!
OdpowiedzUsuńGRATULUJĘ! Absolutnie na to zasłużyłaś!
Filiżanki są śliczne, takie delikatne.
A krzesło od Ity kilka postów niżej? Boże, jak ja o takim marzę! a najlepiej o czterech, do kuchni ;P Może mi się też uda. W koncu z Itą buszujemy po tych samych klamociarniach. Muszę się lepiej rozejrzeć.
A kolekcję Twoich ramek podziwiałam od dawna. Jest naprawdę przepiękna.
Pozdrawiam Cię Ushii i miejmy nadzieję, że te przeklęte upały wkrótce się skonczą, bo aż myśleć się nie chce....
Wlasnie dopadlam "Moje Mieszkanie".Latwo nie bylo, ale w koncu dotarlo.Nie mialam jeszcze okazji przeczytac, ale dzisiaj na pewno to nadrobie.
OdpowiedzUsuńPrawie wszyscy obstawiaja talerz na jajka, i takie bylo moje pierwsze skojarzenie, chociaz mysle ze byloby to za proste i zakoczysz nas jakas niebanalna rzecza.
OdpowiedzUsuńCukinie robilam podobne ale z mieskiem.
Porcelana cudna.
Pozdrawiam serdecznie.
Mam 2 takie starusieńkie filiżanki, tylko trochę wyższe niż Twoje. Babcia je "ocaliła" :) Muszę je przyciągnąć z domu rodzinnego do własnego.
OdpowiedzUsuńA co do zagadki: myślę, że jest to podstawka-noga jakiejś lampki, patery, albo czegoś takiego. Bo te otworki wydają mi się trochę za małe jak na jajka. Ewentualnie jakiś pojemniczek na szklane kulki ;)
Znowu cudowności i smakowitości u Ciebie :)) Porcelanka za grosik - ach świetna... to prawda, że trzeba mieć oczy i uszy otwarte :)))
OdpowiedzUsuńCukinię uwielbiam i Ciebie też !!!
Buziaki
Ushii ale mi narobiłaś mi smaka na bakłażany i cukinie - po pracy lecę do warzywniaka...dzięki za przepis, skorzystam.
OdpowiedzUsuńFiliżanki pięknie zaaranżowane! Masz rację z tymi oczami szeroko otwartymi - nigdy nie wiadomo co wpadnie w oko. Fakt trzeba się powstrzymać żeby za bardzo w graty nie obrosnąć - ja akurat mam do tego tendencję.
zaglądam, oglądam, podziwiam, gratuluje :)
OdpowiedzUsuńjeżeli talerz z wgłębieniami jest ceramiczny to z pewnoscia służy(ł) do zapiekania w nim ślimaków, jeżeli drewniany to rzeczywiście może do jajek.
z filiżankami nic straconego, wyglądają na filiżanki do herbaty, kawowe są raczej mniejsze.
pozdrawiam i przesyłam (wreszcie) chłodną bryzę znad oceanu :)
U mnie również pierwsze skojarzenie z jajkami było, chociaż weganką jestem i nie jadam ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i życzę przyjemnej lektury. Jak już będziesz po to napisz o wrażeniach - może też się skuszę?
Piekna porcelana, ja też kupuje mimo,że nie używam na codzień, ale na wypadek wszelaki warto mieć jakąś ładną zastawę.A nuż zjawią się goście z gazety:P
OdpowiedzUsuńW ostatnie Boze Narodzenie oglądałam film Julie & julia i strasznie napalilam sie na ksiązki, filmy związany z J.Child,te dostępne na youtube znam na pamięc,polecam ten z kurczakami (http://www.youtube.com/watch?v=2ohiUbQyDhk&feature=related)trzeba przyznac,że byla to niesamowita kobieta.Dzieki niej dostalam dużego kopa do działania i postanowiłam robic coś bardziej wykwintnego w domu.Efekt jest taki,że mąż za kazdym razem podejrzliwie pyta ile masła uzyłam:)Jeśli pamietacie film to wiecie,że maslo bylo u Julii podstawą.
Jesli chodzi o zagadkowe zdjęcie,gdyby nie to,że ta rzecz jest prawdopodobnie z drewna a nie metalu to powiedzialabym,że to patelnia do poffertjes czyli holenderkich maleńkich racuchów:)Pozdrawiam
Oj masz rację, te upały się niemożliwe! Pocieszę Cię, że ja siedzę w mega kurzu, bo mamy akurat w epicentrum tego skwaru remont:) Skuwanie kafelków i inne atrakcje:)
OdpowiedzUsuńFilm widziałam, książki nie czytałam, ale się chyba skuszę:)
Cukinię uwielbiam, więc wypróbuję z Twojego przepisu:)
A co do tego talerzyka, to mi się to wygląda na talerzyk na jajka, jak większości, ale to chyba faktycznie zbyt oczywiste skojarzenie by było. Może jakiś przybornik na "coś", tylko nie wiem co;)...?
Pozdrawiam ciepło!:)
cudownie tu jest
OdpowiedzUsuńzachwycam sie słowami i obrazkami
Mnie też się to od razu skojarzyło z podstawką na jajka, choć pewnie to nie to:/ a filiżanki boskie,u mojej Mamy są podobne:) pozdrawiam Cie serdecznie!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to pojemnik na jajka, bodajże można gotowane na twardo przekrajać układać z majonezem i zieleniną;) Tak mnie się skojarzyło:) Bardo miło się tutaj wpada, czyta już nie pierwszy raz jestem i nie ostatni:) Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMam takie filiżanki po babci. Są do herbaty, nie do kawy.
Podziwiam to jak komponujesz ze sobą przedmioty. Musisz być bardzo ciepłą osobą. Koleżanka pożyczyła mi gazetę z Tobą, a ja sobie zdałam sprawę, że już kiedyś natrafiłam na Ciebie w sieci. Takie mieszkania/domy robią na mnie ogromne wrażenie; chyba wszyscy wychowaliśmy się na meblościankach i "ołtarzu" z telewizorem ;)więc każda tego typu "inność" zasługuje na najwyższe uznanie.
Pozdrawiam.
Cukinia również bardzo często gości na moim stole w przeróżnych wersjach:leczo,placki,zapiekanki.Mój synuś przepada za cukinią smażoną jak kotlety schabowe.Tanie,proste a jakie pyszne jedzonko.Z Twojego przepisu chętnie skorzystam,ponieważ takiej opcji jeszcze nie próbowałam:)
OdpowiedzUsuńMiłego popołudnia:)))
Hi, no ja mysle, ze zagadka jest paleta malarska. Filizanki sa superkowe, i na cukine juz mam ochote:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i sciskam
czytałam pościka z rana, a teraz wracam żeby coś skrobnąć:)
OdpowiedzUsuńPrzepis bomba i jak zawsze na pewno skorzystam :) a co do zagadki... wyglada na drewno, bo słoje widać, raczej nie za duże, tylko zbliżenie wielgaśne :) oczek bedzie miało z osiem, myślałam o jakiejś podstawce lampeczkowej, ale po co jej byłyby te oczka, z Tobą jednak nic nie wiadomo i na proste rzeczy nie będę stawiała :):):) buziaki
Przepis smakowity,wyprobuje :) a co Juli Child - film piekny, kuchnia jej ehhh marzenie :)Po obejrzeniu filmu z Meryl S musialam zaopatrzyc sie w ksiazke kucharska Juli, polecam :)
OdpowiedzUsuńHmmmm mysle ze to cos malego :) moze jakas forma, a moze podstawka na jaka przepiorcze ;)
Twoj blog i Twoje dziela sa dla mnie inspiracja ....pozdrawiam i milego weekendu zycze!
Uwielbiam Twoje deseczki nad sofą - wyglądają przepięknie, a poza tym to deseczki przypominające o najlepszym z trunków, pochodzącym z mojego ukochanego kraju...
OdpowiedzUsuńPomysł z filiżaneczką-świecznikiem wybitny! Uwielbiam wymyślać/podglądać nowe zastosowania dla przedmiotów, które służą nam na codzień, zwłaszcza, gdy te przedmioty są tak pełne uroku.
Pozdrawiam!!!
czy to cos na jajka? ale drewniane...hmmm pewnie nie -za proste by było:)))
OdpowiedzUsuńA sobie kupiłam tę gazetę z Twoim mieszkaniem, bo bardzo jestem dumna, że Cie znam i bywam Twoim gościem ;) Zresztą podoba mi sie to jak mozolnie i z ogromnym zaparciem realizujesz swoje marzenia i plany. Moje wyobrażenia o naszym domku są całkowicie inne niż to wygląda u Was, ale podoba mi sie Wasze wnętrze.
OdpowiedzUsuńa ja się zachwycam,gazetkę kupiłam i dopiero teraz do końca kolejki się dopchałam z gratulacjami :D
OdpowiedzUsuńpięknie!
z niecierpliwością czekam na relację z naprawy nowej komody no i oczywiscie na jej nowe wydanie:D
Odwiedzam Cię anonimowo od dawna, gazetę oczywiście kupiłam, a co do zagadkowego naczynia, myslę, że służy do nawilżania powietrza. We wgłębienia wlewa się wodę i stawia w dogodnym dla siebie miejscu. Pozdrawiam, sahara
OdpowiedzUsuńjestes nareszcie :) i znowu cudownosci i pieknosci pozdrowionka znad upalnego polskiego morza :)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa zrządzenie losu - w srodę przegladałam Twoj blog - był dla mnie - poczatkujacej crafterki, jak objawienie...w nocy niestety wylądowałam z synkiem w szpitalu, rano mąż przyniósł mi do poczytania nowe gazetki wnętrzarskie, w tym "Moje Mieszkanie" i patrzę i oczom nie wierzę! Ushiilandia:) Dziś już na szczęście jesteśmy w domu i wracam na Twoj blog, który będzie moim regularnym "podręcznikiem" i miłą chwilą relaksu...pięknie Tu u Ciebie, z każdym dniem coraz piękniej...
OdpowiedzUsuńFryderyczków Ci zazdroszczę.To nic ,że kawki nie pijesz.Deserek w takich filiżankach też będzie rewelacyjnie smakował.
OdpowiedzUsuńZachwycam się Twoimi wnętrzami nieustająco.
A zagadka? Nie mam pojęcia.Pisz szybko co to jest !!
Buziaki
Kochana ja jak długo nie piszę to nazbiera mi się tego tak dużo, że sama nie wiem od czego zacząc i o czym pisać. W rezultacie połowę myśli mi ucieka
OdpowiedzUsuńUlcia filiżaneczki świetne, bardzo mi się podobają. Ja z tej serii dysponuję jedynie cukiernica bez wieczka i jedym deserowym talerzykiem Babcinym. A gdyby mieć tak cały serwisik - echhh marzenie.
Ta podstawka to może taki pojemnik na farby - ni nic mi nie przychodzi innego do głowy.
A jak uporałaś się z manekinem? Ja mam też takiego w czarnej koszulce , szukam do niego białego stretchu ale nie mogę nigdzie znależć tak elastycznej tkaniny by mu uszyc wdzianko.
pozdrawiam
Ushiii ależ u Ciebie pięknie!!! mieszkanko widziałam i artykuł czytałam w moim ulubionym MM:) też tam byłam w lutym. Pozdrawiam - będę do Ciebie zagląć na pewno często!
OdpowiedzUsuńNie podejmuję się odgadnąć przeznaczenia tajemniczego przedmiotu ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie życząc chlodnego weekendu ;))
Ja spieszę ze spóźnionymi gratulacjami w związku z piękną prezentacją Twojego mieszkanka w MM. Przeglądałam w sklepie ciekawa co tam wartego uwagi w nowym numerze, a tu taka miła, znajoma niespodzianka - oczywiście nie było wątpliwości czy ten numer warto kupić :)
OdpowiedzUsuńFiliżanki cudnie się skomponowały z czajniczkiem. Takich cudeniek nigdy mało.
Twój pomysł na cukinię na pewno wypróbuję, bo ja też "cukiniwo-patisonowo-bakłażanowa" panna. Dziś też u mnie na obiad gościła cukinia, choć w trochę innym wydaniu.
..od niedawna odkrywam blogi...tu też wpadłam przypadkiem..
OdpowiedzUsuńa foremka...do zapiekania ślimaków :)
...i jeszcze podpowiedź co do serwisu kawowego...to krakowska (Wawel) FYDERYKA...stary wzór-współczesne wykonanie..sprzedawane często w hipermarketach..na wagę:) lub serwisami...mają dwa rodzaje dzbanków/filizanek -wyższe,smuklejsze i niższe/pękate jak ten na blogu ushii...i jeszcze oprócz białych w pięknym niebieskim kolorze ( o różnym stopniu naseycenia)...
OdpowiedzUsuńFRYDERYKA....FRYDERYKA....FRYDERYKA...(sorry,za zjedzenie litery!)
OdpowiedzUsuńbilsko Kochane blisko, ale niecałkiem - rozwiązanie niebawem :)
OdpowiedzUsuńleloop, Agato - co do filiżanek - to to są właśnie takie malutkie, choć może na zdjęciu nie widać - do espresso jakby. Zwykłe do kawy są większe, a do herbaty mają całkiem inny kształt (wiem, bo mam :)... Agato, bardzo Ci dziękuję za miłe słowa :) A co do meblościanek - moja Mama w głębokiej komunie jak tylko przeprowadziła się na swoje i kupiła meblościankę (no bo nic innego nie było przecież) to od razu ja rozmontowała i zaczęła przerabiać :) nasza ulubiona zabawa z dzieciństwa mojego - ciągłe przestawianie i przeróbki :))
Anominie - ja wiem, że to Fryderyka, ale to nie Kraków, a Wałbrzych. I te filiżanki to nie są współczesne, bo obecnie robi je fabryka Krzysztof, a te są sygnowane przez nieistniejącego już oryginalnego producenta :)
Mili - ja juz właśnie mam prawie cały serwisik :))) A z tym pisaniem to mamy podobnie :)
Magiczna, Alewe, Martusiu - dziękuję :) Martuś, tych klamociarni to ja wam tak zazdroszczę, że nie wiem co :))
Ano - ciesze się, że z synkiem juz dobrze - i zapraszam w takim razie jak najczęściej :)
Bree - no właśnie chciałbym sobie kupić jej książkę, poczytać i coś tam wypróbować, ale jakoś na razie mi sie nie składa...
Monisiu - polecam, niecukiniowi jeszcze ani razu się na to nie krzywili, to co dopiero Twój synek :)
Asiejo... no co Ty? Zdjęcia to jeszcze się staram, żeby jakieś były, ale talentów pisarskich u mnie żadnych :D
Elisaday - powodzenia w takim razie!
Bestyjeczko - ja dlatego kupuje z kluczem - tylko określone kolory no i tylko przydatne - ile pokus odpada :))
Pozdrawiam!!
Uleńko :))
OdpowiedzUsuńdopiero teraz, ale bardzo gratuluję pięknej sesji fotograficznej :)) gazeta oczywiście zakupiona i przeglądana, oglądana i czytana chyba ze 100 razy ;))
filiżaneczki piękne, aż się proszą o takie mini aranżacje :)) jako świeczniki wyglądają bardzo fajnie :)))
a co do tajemniczego czegoś, to jest na pewno z drewna, więc jako naczynie do zapiekania jajek itp. odpada... i zupełnie straciłam koncepcję...
pozdrawiam serdecznie :))))))))))
... a ja uważam,że to "coś" służy do zamrażania kostek lodu. ))) Serdeczności i pozdrowienia a gazetkę z Twoim mieszkaniem - oczywiście zakupiłam i oglądałam z wielką przyjemnością - Iwoja )))
OdpowiedzUsuńPomysł z lustrami rzeczywiście jest niezwykły. Jak dla mnie Ushii to Ty profesjonalistka jesteś:) Ciekawa geneza blogowego imienia. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńA ja widzę, że na obiad mamy to samo:) Jesteśmy z Pablem maniakami cukinii i rukoli jeszcze no i suszonych pomidorków:) Nie zapominając o czosnku:)
OdpowiedzUsuńNaczynie kojarzy mi się zdecydowanie z tym do zapiekania ślimaków -ale jak Cię znam, to ta odpowiedz byłaby za banalna:):):):)Uściski i pozdrowionka:)
Piękne kompozycje w filiżankach. A cukiniowy obiad dzisiaj zagości na moim stole.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pięknie u Ciebie, kiedyś już tu gościłam, ale komentarz piszę pierwszy raz :)- dodałam sobie twojego bloga do ulubionych i już mi się nie zgubisz :))
OdpowiedzUsuńGazetkę kupiłam od razu i czytałam sobie jeszcze na urlopie na plaży (super)- przepis wydrukowany i na pewno wypróbuję :)
pozdrawiam
Wszystko bardzo smakowite- i lustra z ramkami, i porcelana, i książka (zapisałam na listę; kiedy w końcu będę miała czas na czytanie...), i wreszcie cukinie. Wszystko super podane, czyli zdjęcia cudowne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHej Ulenko.Mnie sie naczynko kolarzy z czyms na jaja lub slimaki.Faszerowana cukinie tez bardzo lubimy.Czesciej pojawia sie jednak nadziewany baklazan (mieso mielone,papryka czerwona i zielona,pieczarki,czasem pomidorki plus ser tarty).
OdpowiedzUsuńGratuluje przede wszystkim artykulu w "moim mieszkaniu"! Twoje mieszkanie jest jednym z tych,ktore bardzo chetnie podziwia sie i marudzi "tez takie chce..." haha.
Cudne te filizanki.Na imieninki moj kochany K zakupil mi serwis obiadowy z filizankami i napatrzec sie na nie nie moge haha.Marzy mi sie kiedys w kuchni antyczna witryna z masa przeroznej porcelany.Wracajac do rzeczywistosci-zwrocilam uwage na twoja rolade bezowa.Wyglada tak apetycznie,ze pewnie zrobilabym ja juz dzis ,gdyby nie fakt,ze nie mam smietany do ubicia.Co za pech.Zlece Krzysiowi zakup w drodze powrotnej i jeszcze dzis albo jutro wyprubuje.Wyglada bardzo....mniam :-) Lece kapac dzieciaczko moje.Pozdrawiam cieplo.Ania
To znowu ja haha.Zajzalam wlasnie na twojego drugiego bloga.I tak sie zastanawiam nad kilkoma rzeczami.Po pierwsze,ten koszyk na pieczywo jest czyms usztywniony? Jesli to nie tajemnica,powiedz mi jak robisz nadruki na materiale? Slyszalam o drukowaniu normalna drukarka,ale mysle,ze ten tusz sie spierze lub rozmyje.No nic teraz to juz serio uciekam:)
OdpowiedzUsuńTo znowu ja haha.Zajzalam wlasnie na twojego drugiego bloga.I tak sie zastanawiam nad kilkoma rzeczami.Po pierwsze,ten koszyk na pieczywo jest czyms usztywniony? Jesli to nie tajemnica,powiedz mi jak robisz nadruki na materiale? Slyszalam o drukowaniu normalna drukarka,ale mysle,ze ten tusz sie spierze lub rozmyje.No nic teraz to juz serio uciekam:)
OdpowiedzUsuń