Czwartkowe smutki... bez zdjęć.

Smutno mi dziś... bo dziś jest koncert. A ja kocham koncerty. Te poważne, te jazzowe... a przede wszystkim te dla mniej grzecznych dziewczynek. A w ciągu ostatniego roku nie mogłam niestety zbyt często na takich bywać :( I Eddiego kocham, od wielu, wielu lat; miałam to szczęście słyszeć go już na żywo parokrotnie, nawet sobie go z bliska obejrzeć :P ale ciągle mi mało. I tak mi podwójnie smutno, bo poszalałabym trochę na koncercie i bo Eddiego dawno już na żywo nie słyszałam... a nie mogę. Już nawet miałam jechać, ale jednak okazało się, że guzik :( Kto dziś jest na Pearl Jamie, niech wyszaleje się też za mnie, co?... Ehhh...

No, ale co jest najlepsze na smutki? Podobno kobiety chodzą na zakupy... ja nie, nie przepadam jakoś szczególnie za kupowaniem ciuchów itp. Relaksujące kąpiele tez odpadają, ilość wanien w posiadaniu = 0. Ewentualnie można rzucić sie wir pracy, ale niedawno z niego wypadłam, nie chce mi się wracać... osobisty przytulacz zajęty... no to co mi zostaje?? Poza rozwiązaniami procentowymi, które akurat w tej chwili odpadają :) można jeszcze pocieszać się czymś słodkim, ale ja słodkie lubię piec, a nie jeść... dołka mam...

P.S.
Nie Kochane, nie jestem w ciąży, bo chyba o tym niektóre z Was pomyślały :))

39 komentarzy :

  1. Na upał i złe samopoczucie polecam mrożoną herbatę, wygodną herbatę i książkę, a w tle ulubioną muzykę (nawet jeśli nie można jej usłyszeć na żywo). Nie martw się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jutro będzie lepiej
    ja tak przeżywałam, że nie mogłam być na Wielkiej Czwórce - ale mówi się trudno i żyje się dalej
    % odpadają - czy ja coś przegapiłam??
    czyżby zaraza blogowa i Ciebie dopadła ?? ;)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ushii,głowa do góry.Eddie'go jeszcze nie raz usłyszysz, uwidzisz czy powąchasz :P Ja miałam okazje w niedzielę.
    Na zakupy trochę za późno i żadnemu budżetowi na zdrowie nie wychodzą,ciastka choć niewiadomo jak dobre w boczki pójdą.Napij sie wina jak to zwykle E robi, włącz Ten i odleć.3maj się

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja Ci mówię, nic nie rób!! Po prostu sobie poleż, bez niczego i nikogo....Tak jakby świat nie istniał....Mnie tam pomaga :::)))
    Buziaki
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja bym tak chciała na Seala... (11 lipca w Kongresowej) Marzyłam o tym od dawna... A na 9 lipca mam termin porodu - no nie dotrę, nie dotrę... Ale w grupie pomartwić się raźniej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, kochanieńka, jak to prostolinijnie mówi moja teściowa: "was de do, es life" :) A swoją drogą, ja tam Twoje posty czytam dokładnie i ciekawi mnie to i owo :) W każdym razie głowa do góry! Wieczory to do siebie mają, że smutki się powiększają jak cienie na ścianach - a rano świat wygląda inaczej.
    P.S. Właśnie po raz około 22-gi rozwył się w moim osobistym mieszkaniu alarm, bo od rana je w blokach sprawdzają - już nawet się kląć nie chce... "Was de do, es life, was de do" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uleńko po burzy zawsze wychodzi słoneczko ... wiesz to prawda ...
    Wypocznij a jutro przywitaj dzień z uśmiechem na pyszczysku bo jutro ... napewno zaświeci słoneczko

    Przytulam mocno

    OdpowiedzUsuń
  8. no proszę !!widzę, że nie tylko ja cierpię!!
    łączę się z Tobą w bólach - też kilkakrotnie byłam, a edka również kocham na zabój;)

    mam nadzieję,że chociaż słuchałaś w radiu transmisji...

    a tam jeszcze będzie massive attack...i skunk anansie...ehhhh

    ściskam serdecznie!!

    justyna

    OdpowiedzUsuń
  9. Od tych Twoich aluzji Ulenko juz mi sie skakac do gory chce:) Trzymam kciuki jesli to jest to co mysle;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdy ma swoje paranoje ;) raz pod wozem raz na wozie -kaczki!uuu ;)
    Dobra dobra, przytulam :* nie smutaj się długo, nie warto :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyłaź z tego doła ,ale szybciorkiem! Może jednak przyjdzie Ci do głowy jakiś pomysł na polepszenie humoru ! Muzyka ,wino...itp.
    Buziaki i uściski ślę

    OdpowiedzUsuń
  12. ooooo bedziemy sie bardzo cieszyc?:)
    buziole

    OdpowiedzUsuń
  13. Parafrazując nieco Kasandrę.. "po ciemnej nocy Bóg dzień na ziemi czyni i słońcu z morza wstawać karze.." że tak pojade Sienkiewiczem :) dołek normalna rzecz. Każdemu się zdarza.. radzę przeczekać, a raczej przeleżeć :)
    Pozdrowienia,

    OdpowiedzUsuń
  14. Zakopuj ten dół raz dwa! ;)) Jeśli sama tego nie zrobisz, my Ci tu pomożemy! Dziewczyny - łopaty w dłoń! ;)

    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mamy gratulowac?))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Czasami mamy gorsze dni, ale po nich więcej radości mamy z tych kolejnych :) Inaczej być nie może!!! Więc głowa do góry :) I powitaj uśmiechem kolejny dzień :) Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Posmucę sie z Tobą..też uwielbiam koncerty i chętnie bym Pearl Jam zobaczyła i posłuchała...ja sobie zaraz ich "puszczę" tak, że pół osiedla będzie zmuszone słuchać ich ze mną;) i potańczę z dzieciakami:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Uluś,
    trzymaj się!!!!
    Buziak

    OdpowiedzUsuń
  19. Ushii, a jak dzisiaj? Lepiej troszkę? Pozdrawiam i wysyłam garść pozytywnej energii:)

    OdpowiedzUsuń
  20. i do mnie przyszedł dół dlatego nic nie pomogę...

    ale może będzie lepiej

    OdpowiedzUsuń
  21. już mi lepiej :)
    dziękuję Wam za ciepłe słowo :)
    a fragmentu w radiu posłuchałam, a jak, ale tyle co nic tego było... na szczęście przytulacz jednak postarał się być wolny i miło spędziliśmy wieczór :)

    Ale nic mi nie gratulujcie, bo ja nie jestem w ciąży, hehe :)
    buźka!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ushii- rozumiem Cię, bo z tego samego powodu mam taki sam nastrój. Tzn ja jeszcze mam, bo widzę, że Tobie się polepszyło... Ech... taki koncert... i Edie... Dobrze, że chociaż świeci dzisiaj słońce:/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Ściskamy razem z Lenką!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. oj słońce to może chociaż jakiś spacer, aparat w dłoni i... świat zaraz wyda się bardziej pogodny.
    A wracając do artykułu w MM to ... jestem pod wrażeniem, ale najbardziej zadziwiło mnie Twoje zdjęcie. Jakoś tak człowiek sobie was wszystkie wyobraża, trochę pomagają zdjęcia profilowe, ale ... Nagle moim oczom ukazała się taka nastolatka :) poważnie!!!
    No i masz oczy kusicielki :)
    Co do mieszkanka... w końcu zobaczyłam te belki w całej okazałości i ... echhhhhh tylko sobie westchnę :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Hihi, Mirelko, nastolatka... kiedy to było, ja swoimi latami dwie nastolatki bym obskoczyła :)) ale młody wygląd u mnie jest dziedziczny, moja babcia nie ma ani jednej zmarszczki :))

    OdpowiedzUsuń
  26. Kochana nie ma co sie przejmowac, na pewno nadarzy sie jeszcze nie jedna okazja.
    Mocno sciskam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja zamiast koncertów wolę festiwale filmowe, ale łączę się z Tobą w bólu! Jeszcze sobie odbijesz! Przed nami słoneczny weekend - będzie dobrze Uleńko!
    Całusy ślę i ściskam jak osobisty ściskacz zajęty;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Rozumiem Twoje koncertowe doły; mnie ostatnio trzeci raz Matallica przeszła koło nosa :(

    Jednak myślę, że jeszcze dużo dobrych decybeli przed nami ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  29. no tamten koncert tez mi przeszedł koło nosa właśnie :( chociaż ja akurat na pozostałe zespoły byłam bardziej chętna :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie wymyślę nic nowego pisząc jak większość - głowa do góry :) Jeszcze będzie nie jedna okazja.

    Mi też smutno, że mnie tam nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  31. Nosek do gory !!!!bedzie dobrze Ohhhh u mnie jest 35 stopni,takze od 2 dni mam leenia niesamowitego i w sumie tez mam kiepskie dni, oby szybko minely!!!
    a koncert? pewnie bedzie okazja na kolejny :) Milego weekendu

    OdpowiedzUsuń
  32. Kochana z tym koncertem to moze nawet lepiej ze nie bylas....organizacyjna KLAPA, zapowiadalo sie na zamieszki kolejkowe. Ja na przyklad stalam w kolejce ponad 2 godziny tylko po to aby zamienic bilet elektroniczny na opaske. Oj co tam sie dzialo! mysle ze niektorzy nawet na pearl Jam nie weszli- bo nie przebrneli przez kolejke.
    A z dołkami wiesz jak bywa...musi byc dolek zeby potem byla gorka:) Taka pozytywna oczywiscie:))

    OdpowiedzUsuń
  33. Pearl Jam to muzyczna miłość mojego życia i też nie mogłam pojechać - dlatego doskonale Cię rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  34. gdybyś miała ochotę to zapraszam na wymiankę do mnie http://zpotrzebytworzenia.blogspot.com/2010/07/wymianka-na-torbiszcza.html

    OdpowiedzUsuń
  35. No i... nie wiem co napisać. Lubię koncerty, muzyka na żywo to jest nadzwyczajne przeżycie i chociaż mieszkam w mieście gdzie organizuje się naprawdę mnóstwo cudnych różnistych muzycznych czrownych chwil, od kilku... a może od kilkunastu lat nie byłam na ani jednym koncercie. Tęsknię za tym, ale nie mogę z bardzo prozaicznej sprawy - finanse. Głupie co? Ale tak jest i musze rezygnować. Sama gram, pogrywam już tylko w zasadzie, a moja współskrzypająca przyjaciółka nawet stwierdziła, że fajnie mi wychodza jazzowe klimaty. No to sobie pogrywam i to mi musi wystarczyć. Jednak marzę i się nie daję, a wierzę, że marzenia si.e spełniają. Wiem, że koncertu nazywo Czesława Niemiena nie posłucham, ale może kiedyś trafię na Ediego właśnie. Kto wie?

    Życzę wypełznięcia z dołka jak najszybciej. Może posłucha płyty...

    OdpowiedzUsuń
  36. No a wydawało się, że nie wiem co Ci napisać... hihihi.

    P.S. No i oczywiście o Eddiego chodziło :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja też niestety nie byłam na Pearl Jamie....to są moje klimaty z tzw. młodości :))- kiedy "chodziłam" z moim obecnym mężem...on był nie tak dawno na Slayerze-jak chciałam go poderwać, to udawałam, że "metal" mnie kręci-ale wyszło szydło z worka, że zjadliwa dla mnie jest tylko Metallica :))...Ulu-piękna ta lampa!!!!

    OdpowiedzUsuń