Pragnienie błękitu

Pogoda znowu płata psikusy, ale chyba w zeszłym roku majówka i tak była bardziej deszczowa i zimna, prawda? Tak mi się wydaje... mam nadzieję, ze mimo pogody miło spędzacie czas i dobrze wypoczywacie :) My niestety za dużo wypoczynku nie mamy, bo samochód oczywiście postanowił się właśnie na długi weekend zepsuć i walczyliśmy z nim przy użyciu różnych wysoce zaawansowanych sprzętów takich jak młotek :D więc nawet mi nie żal braku słońca... Ale wracajmy do tematu :)

Jakoś tak się składa, że ostatnio co do mnie trafia to albo różowe, albo błękitne czy turkusowe, mam widac na te kolory spory apetyt :) Różowości nieco już tu było, więc dziś będzie bardzo niebiesko...

...i niechronologicznie, bo zacznę od drobiazgu, który wcale nie był pierwszy, ale od niego mam ochotę zacząć :) Bardzo przypadkowy zakup. O garnkach tej firmy marzę od dawna - tylko te ceny :/ I w dodatku wybór kolorów u nas zupełnie jest nie dla mnie - albo czerwone, abo pomarańczowe, albo ciemne, w najlepszym razie beżowe... Miałam jednak szczęście i w outlecie z tzw mydłem i powidłem - stał sobie z boczku, sztuk jeden - i błękitny! Wzięłam i już nie wypuściłam z rąk, zwłaszcza, że cenę miał przyzwoitą. I umila mi teraz lenistwo kanapowe z herbatką i książką :)

błękitne dodatki kuchenne

Czajniczka - owszem, nowego szukałam, choć bez konkretnych planów - i sam mi wpadł w ręce.  Ale nie zawsze jest tak prosto i szybko... Miałam chciejstwo. Takie nieduże, ale jak się okazuje wcale u nas nie takie łatwe do zrealizowania... otóż wymyśliłam sobie błękitną miskę. Ceramiczną oczywiście, bo tylko takich używam. I... no way, ni ma :( Plastikowe w całej tęczy barw i wzorów, a ceramiczne - zero. Ale byłam cierpliwa... i w końcu, w sklepie oczywiście niewiele mającym wspólnego z kuchennymi gadżetami - stała ona. Zobaczyłam cenę, popukałam się w czoło i poszłam precz. Trafiłam tam ponownie dobrych parę miesięcy później i całkiem niechcący - trafiłam na wyprzedaż :)) No i mam!

błękitne dodatki kuchenne - miska ceramiczna

Idealna, bo podobne wyższe już miałam (i gorąco je polecam, piękne, stabilne i doskonale znoszą ciągle używanie!) i chciałam taką niższą - no i proszę mam dwa w jednym, niższa i błękitna :) Chociaż mam ją już jakiś czas, ciągle cieszę się z niej jak dziecko!

Myślicie, że to już koniec? A gdzie tam :)  Miskę mam już od jakiegoś czasu, ale całkiem niedawno trafiłam na inne błękitne maleństwa. Miałam jedną starowinkę uratowaną z pewnego domu razem z kredensami i innym dobrem (tu cała historia - klik)  - niby nic takiego, ale bardzo mi się jej kolor i wzór podobał. A ostatnio na tzw "gratach" zobaczyłam małą z tej samej serii - w dodatku za złotówkę, więc nawet się nie zastanawiałam. A żeby było śmieszniej, po przejściu może 50 metrów zobaczyłam u innego sprzedawcy drugą ... no i mam dwie :D W dodatku różnią się odcieniem, więc fajnie razem wyglądają. I tak to moje błękitne szaleństwo się rozwija... a w zasadzie nie tylko błękitne, bo w użyciu była ostatnio turkusowa farba - ale efekty jej użycia będą już innym razem :)

błękitne dodatki kuchenne - stare miski ceramiczne

A dziś na koniec dwie szybkie słodkości - tak, tak, wiem, znów słodycze u mnie :) Co ja poradzę, że mam takich łasuchów koło siebie? :) I tak nie pokazuję nawet połowy moich wypieków, bo blog by się kulinarny wyłącznie zrobił :) Obiecuję, że następny post będzie już zdecydowanie wnętrzarski... ale te drobiazgi pokazać muszę - bo kupiłam już rabarbar! Ach jak cudnie - i tylko do szparagów się jeszcze ślinię, ale jeszcze cenę mają nie bardzo... Ale jak to dobrze, że sezon na obie moje ukochane pyszności już się zaczyna! A potem jeszcze trochę i będą truskawki... Ach!

rabarbarowe muffinki

Rabarbarowe muffinki
Suche:
  • 1 i 1/3 szkl. mąki
  • niepełna 1 szkl. cukru
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3/4 łyżeczki sody
  • 1/3 szkl zarodków pszennych (można ominąć, ja tym razem akurat nie miałam, nie dałam i też są dobre :)
  • 1/3 szkl. orzechów posiekanych (albo np migdałów)
  • ok. 170 g rabarbaru (dwie łodygi)
Mokre:
  • 3/4 szkl. maślanki
  • 1/2 szkl. oleju
  • 1 jajko
  • 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
Technika jak zawsze przy muffinach - połączyć w misce oddzielnie suche składniki, oddzielnie mokre, dodać do nich suche i wymieszać - nie bardzo dokładnie, tylko do połączenia. Nałożyć do foremek (do max 2/3 głębokości) i piec w 190C ok 25min, do suchego patyczka.

Przepis pochodzi z "Feast" Nigelli, u mnie jest nieznacznie zmieniony. Można go łatwo modyfikować, np dodawałam truskawki, albo jabłka - zawsze jest pysznie. W oryginale wierzch posypuje się jeszcze cynamonem i cukrem, ja tego nie robię. Za to tym razem muffinki dostały czepeczki z kremu z mascarpone zmiksowanego z cukrem pudrem :) Pyszne, leciutko kwaskowe, mmm... i dopiero po wstawieniu tu zdjęcia zorientowałam się, że dopasowałam je niechcący do wcześniejszych niebieskości :))

Pozdrawiam serdecznie,
ushii

Poświątecznie

Mam nadzieję, ze dla wszystkich zaglądających do mnie osób te Święta były udane i spędziliście je tak, jak lubicie :) U nas było spokojnie i słodko... i zorientowałam się, że jeszcze nie wpisywałam tu przepisów na słodkości, które są u nas zawsze na Wielkanoc (choć piekę je cały rok a nie tylko na te święta, bo wszyscy za nimi przepadają). Słodkości było więcej, ale tylko dwie udało się przechycić i cyknąć nim zniknęły...  cóż, pozostałe będą innym razem :)


Babka drożdżowa

Bardzo ją polecam - szybka i prościuteńka w produkcji, a pyszna, puszysta, wilgotna i wyjątkowo długo świeża - nie wiem nawet czy na drugi dzień nie lepsza, a to u drożdżowców rzadkość :) Ma w sobie dużo żółtek, fakt, można co prawda ograniczyć ich ilość nawet o połowę - ale naprawdę warto dorzucić ich aż tyle, babka odwdzięczy się boskim smakiem. Przepis kiedyś podała Limba na GP, dobrze jest też oczywiście znany na Cinie.
  • 0,5 kg mąki (wg przepisu tortowej - ale ja daję często zwykłą i też jest dobrze)
  • 3 dkg drożdży
  • 7 -10 żółtek (im więcej tym lepiej)
  • 1/4 l mleka
  • 10 dkg sklarowanego masła
  • 1/4 szkl. oleju słonecznikowego
  • 2 małe ugotowane ziemniaki
  • niepełne 3/4 szkl. cukru pudru
  • mozna dodać np. startą skórkę pomarańczową / cytrynową, rodzynki, albo kieliszek alkoholu - ja daję jedynie nieco ekstraktu waniliowego
1. Z drożdży, części mleka (ciepłego) oraz odrobiny cukru i mąki przygotować rozczyn - odstawić na 10 minut. Utrzeć żółtka z reszta cukru pudru. Ziemniaki ugnieść i przetrzeć przez sitko do mąki. Do mąki dodać kolejno: rozczyn, utarte żółtka, mleko - a masło i olej na końcu, jak w każdym drożdżowym. Wyrobić gładkie ciasto.
2. Foremkę wysmarować masłem i przelać do niej ciasto - najlepiej ciut mniej niż do połowy formy (ta ilość cista wystarcza mi na jedną dużą formę albo na jedną małą i 12 malutkich babek - i zostaje jeszcze odrobina w sam raz na małą tortownicę - o czym niżej :) Odstawić do wyrośnięcia - ciasto powinno siegac nie wyżej niż do brzegu foremki. Piec w 160C przez ok. 40 min do suchego patyczka.
4. Po ostygnięciu można polukrować lub posmarować roztopionym masłem i oprószyć cukrem pudrem - ale minimalnie, bo babka już jest słodka.

Z resztki ciasta we wspomnianej małej tortownicy (a w lecie często z całości ciasta na dużej blasze) piekę jeszcze placek - na ciasto sypię owoce, przykrywam je kruszonką... i po kilku minutach pracy mam placek, o który się wszyscy biją :)


Druga słodkość to też klasyk... nie ma Wielkanocy bez sernika :) Przepis pochodzi z ksiązki "Desery" Pierra Herme, cukierniczego guru, ale identyczne proporcje można znaleźć w wielu miejscach. Lubię eksperymentować z nowymi przepisami na serniki, ale na święta nie kombinuję, stawiam na doskonałość :)


Sernik krakowski

Ciasto
  • 250 g mąki
  • 125 g masła o temp. pokojowej
  • 125 g cukru pudru
  • 1 jajko
  • cukier waniliowy lub ziarenka ze strąka wanilii
Masa serowa
  • 1 kg twarogu tłustego mielonego
  • 8 jajek (oddzielnie żółtka i białka)
  • 100 g miękkiego masła
  • 250 g cukru
  • 3 łyżki cukru waniliowego
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • żółtko roztrzepane (białko można wykorzystać do lukru)
Lukier
  • odrobina soku z cytryny - albo odrobina wrzątku
  • cukier puder
1. Mąkę rozetrzeć palcami z masłem, dodać jajko i krótko zagnieść ciasto aż będzie gładkie, wstawić do lodówki na min. godzinę (czasem oszukuję i chwilę trzymam w zamrażarce, wtedy krócej schładzam w lodówce :). 2/3 ciasta wyłożyć dno i boki formy  (35 x 25 cm), ponakłuwać widelcem i podpiec w temperaturze 160°C przez 15 minut, (resztę ciasta schować z powrotem do lodówki).
2. Masło, 200 g cukru i cukier waniliowy utrzeć na krem. Nadal ucierając, dodawać stopniowo po 1 żółtku i po trochu twarogu. Ucierać, aż składniki się połączą i masa będzie puszysta. Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec dodając pozostały cukier. Pianę delikatnie wmieszać do masy serowej razem z mąką ziemniaczaną - najlepiej w dwóch etapach (wtedy mniej ją zniszczymy).
3. Na podpieczony spód wyłożyć masę serową. Pozostałe cisto cienko rozwałkować i radełkiem pokroić na 1 cm paski. Ułożyć z nich na serniku kratkę, posmarować ją żółtkiem. Piec ok. 50 - 60 minut w temperaturze 170°C.
4. Po ostygnięciu polukrować - albo lukrem utartym z białka, soku i cukru albo po prostu z cukru i odrobiny gorącej wody.

Dopiero teraz mam czas na blogowanie i dopiero teraz mam okazję podziękować Wam za życzenia - żałuję, że ja nie zdążyłam do Was wszystkich zajrzeć - ale bardzo dziękuję i przesyłam moc serdeczności! Chciałam podziękować również za te życzenia bardziej tradycyjne, kartkowe - kochana Elle i Dag-eSz - dziękuję ogromnie za śliczne kartki! I za super gazetkową niespodziankę jeszcze Dagmarko dziękuję :))


Nie miałam jeszcze też okazji pochwalić się innymi prezentami przedświątecznymi... już wspominałam o spotkaniu z pewną bloggerką - otóż miałam przyjemność osobiście poznać Kaprysa :) Spotkanie było bardzo miłe, a na dokładkę dostałam przeróżne śliczności :) Nie tylko moją wygraną w jej candy - cudne klucze do tajemniczego ogrodu, ale jeszcze dodatkowo zostałam obdarowana ślicznymi pisankami jej autorstwa... ale tych nie mam sposobności Wam pokazać, bo prędziutko przechwyciła je moja Mama :)) i jakoś nie miałam okazji ich sfotografować - ale kto zna prace Kaprysa ten wie, a kto jeszcze nie, tego zachęcam do wizyty na jej blogu, niech sam się przekona :)


Jakoś tak niespostrzeżenie przemknął ten tydzień - i znów mamy wolne dni... i ja znów miałam w planach pokazać tu różne różności i znów nie zdążyłam. I nie miałam też możliwości odpisać na wszystkie maile, za co przepraszam - niestety mój komputer z wolna dogorywa i miałam ostatnio już trzy akcje reanimacyjne :( No nic, może teraz się uda :D Jeśli jednak nie - życzę Wam udanego wypoczynku i pięknej pogody - cieszmy się wiosną!

Pozdrawiam,
ushii

PS.
Ponieważ są problemy ze stroną, na której umieszczony jest mój kursik, a dostałam o niego parę pytań - dołączyłam go do posta, w którym pokazywałam moje jajo (tutaj - klik)- chociaż wiem, że to już troszkę po czasie, ale przecież tą metodę można wykorzystać do ozdób w dowolnym kształcie :)

Jestem w szoku... a miało być dalej świątecznie...

No miało być. Napisałam. Zdjęcia sobie spokojnie robiłam. I... zadzwonił listonosz... nie spodziewałam się przesyłki tego dnia żadnej to się odrobinę zdziwiłam... Odebrałam, zajrzałam i... !!!!!!!!! Za-mu-ro-wa-ło mnie... I do tej pory jestem w ciężkim szoku :)) Jesteście ciekawi co tam znalazłam? He he... potrzymam Was w napięciu, o tym będzie na końcu :-P

A zatem - miały być dekoracje świąteczne :) Próba farbowania jajek zaliczona, palce ufarbowane na milion kolorów, a efekt zupełnie mnie nie zadowalający, jak co roku :) Zatem, po drobnej korekcie pomysłu na tegoroczne dekoracje, na świątecznym stole znajdzie się taka paterka (tutaj w zeszłe lato pokazywałam jak ją przerobiłam)...

patera na pisanki - dekoracje wielkanoc

... w towarzystwie półmiska...
dekoracje wielkanoc

... a na talerzach będą jeszcze takie ozdobniki (oczywiście jajko jak najbardziej do zjedzenia):

dekoracje wielkanoc - stół świąteczny

Na stole na razie pysznią się moje tegoroczne zdobycze, którymi się już chwaliłam - jestem nimi po prostu zachwycona :)Wiem, że znowu gniazdko, ale cóż poradzę, ze ja ten motyw bardzo lubię? :)
dekoracje wielkanoc - pisanki ceramiczne
Ale to nie koniec jajecznej obfitości! Bo niespodziewanie zasób dekoracji bardzo mi się wzbogacił - właśnie za sprawą tajemniczej przesyłki :) Otóż, proszę Państwa, dostałam od pewnej przekochanej dziewczyny jajeczka. Ale nie byle jakie! Okropnie mi się takie podobały - ale u nas o takie słodkie pastelowe cuda trudno, więc tylko sobie powzdychałam do nich... a tu proszę! Mam!! Mam!!! I bronić ich muszę jak lwica przed zakusami różnych łasuchów :))

wielkanoc - cukrowe czekoladowe jajka

O kim mowa? Oczywiście o kochanej ABily! To po prostu specjalistka od spełniania marzeń!!! Dziewczyna o tak dobrym serduszku, że brak mi słów! Już drugi raz spowodowała, że nogi same mi pląsały z radości :)) Ani jedno, ani tysiąc "dziękuję" tu nie wystarczy!

I żeby to było wszystko... a gdzie tam! Bo w pudełku było jeszcze coś - i drugi raz skoczyło mi ciśnienie :) To była istna skrzynia skarbów, a nie paczka! Bo była tam maleńka słodka kamea i różowiutka broszka autorstwa ABily!!! Ależ się cieszę, ojej :)) Cudowne są, prawda?


Niby drobiazgi... a ileż radości potrafią przynieść! La - la - la... i tylko sąsiadom współczuję wysłuchiwania moich radosnych śpiewów :P

Wam też życzę tak radosnego nastroju i dużo słońca w sercu podczas świątecznych przygotowań :) A ponieważ już tu raczej nie zajrzę do poniedziałku (jak pewnie i większość z Was :) chciałbym złożyć Wam życzenia:


Wszelkiej pomyślności,
spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy!

 Wesołego Alleluja!

Pozdrawiam,
ushii

Świątecznie - trwają przygotowania...

Dziś będzie wreszcie o dekoracjach wielkanocnych. Wcześniej pokazywałam tylko pisanki i inne świąteczne zakupy, bo i domu nie dekorowałam, jakoś weny nie było przez to chorowanie. Ale w końcu zebrałam się w sobie, odwiesiłam chorowanie na kołek, definitywnie wstałam z łóżka i zaczynam działać :)

W zasadzie co roku jest u nas podobnie - ot, raz dojdą wiszące w oknach ptaszki i jajeczka (można je zobaczyć np tutaj), innym razem nowe pisanki... ale generalnie - nihil novi. Kolorystyka nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem - dużo bieli, akcenty jasnego różu i zieleni, plus naturalne dodatki. Tak jest i w tym roku... między jednym a drugim kichnięciem wymodziłam jajeczka. Jeśli ktoś miałby ochotę na podobne -  opisałam co i jak :)

dekoracje wielkanoc - pisanki vintage wiszące na gałązce; wazon szlany posrebrzany

Pisanki "vintage" 
Potrzebujemy:
  • wydmuszki, plastikowe lub styropianowe jajka
  • stary papier z nadrukiem
  • klej typu wikol lub magic
  • wstążka do zawieszenia "pisanek"
  • drobne ozdoby (niekoniecznie)

Technika jest superprosta:
1. Papier drzemy na nieduże kawałeczki, smarujemy klejem i przyklejamy je do jajek.


2. Robimy dziurkę w szerszym końcu i wkładamy w nią koniec wstążeczki zawiązany na supełek - albo przyklejamy ją klejem. I gotowe - można jeszcze dalej dekorować, albo zawiesić takie :)

Mam ogromne opory przed używaniem starych książek czy zeszytów nutowych do takich prac, zawsze nawet jak kupię jakąś specjalnie do tego, to i tak znajdę w niej coś wartościowego - i zostaje  nietknięta :D Ale znalazłam stary francuski podręcznik savoir vivre -  w stanie już zupełnego rozpadu i się odważyłam :) I mam teraz niezwykle dobrze zachowujące się jajeczka :D A swoją drogą - lekturę przy pracy miałam ciekawą - któż teraz np myśli o tym jak należy zachowywać się w kinie? Niestety niezbyt wielu...

dekoracje wielkanoc - pisanki vintage wiszące na gałązce

Pisanki, które kupiłam w zeszłym roku, tym razem włożyłam do klatki, a stół dekorują nowe, które już raz pokazywałam... ale nie udało się zrobić na razie zdjęcia - padła bateria, a potem było już za ciemno na fotografowanie (bo ja troszkę oszukuję i posta z musu piszę późnym wieczorem, żeby opublikował się rano - inaczej to chyba po Świętach byłyby te fotki tutaj :) Nic to, będą w kolejnym poście.

dekoracje wielkanoc - pisanki w groszki; klatka biała

Powoli też planuję rożne mazurki i inne słodkości... porządków żadnych specjalnych czynić nie muszę, bo robię to na bieżąco - więc przygotowujemy się nieśpiesznie w miłej atmosferze... I nareszcie się doczekałam szafirków! Cudnie jest :)

dekoracje wiosenne okno

Mam jeszcze kilka dekoracji do wykonania, zabieram się za farbowanie jajek i wykańczanie dekoracji na świąteczny stół; myślę, że jeszcze zdążę je pokazać - może nawet po południu?

Pozdrawiam,
ushii