Pamiętacie krzesła, które pokazywałam jakiś czas temu?
Ich odnowieniem zajęliśmy się już dawno, prawie od razu po ich
upolowaniu, M. pięknie je doczyścił, ja pomalowałam i otapicerowałam,
ale... nie pokazywałam, bo wciąż nie byłam zadowolona z żadnych zdjęć
kącika jadalnianego po przemianie... i nadal nie jestem! Ale natchniona
ulubionymi kwiatami podjęłam ostatnią próbę - oczywiście z tym samym
efektem; widocznie lepszych nie umiem zrobić, więc... Zapraszam do stołu
:)
Wymianie
uległy i krzesła i - zgodnie z zapowiedzią - stół. Podobnie jak
poprzedni jest rodzinnym skarbem - i wprost go uwielbiam. Ma ładnie
intarsjowany blat i kolor, który wyjątkowo mi się podoba, a do tego nie
pokrywa go żadna błyszcząca politura, co cieszy mnie jeszcze bardziej,
bo tego nie lubię. I na dokładkę rozkłada się do całkiem sporych
rozmiarów, a w przeciwieństwie do dotychczasowego - ma w tym celu
solidny mechanizm z drewnianymi prowadnicami - więc cała operacja jest o
wiele wygodniejsza. Czyli jednym słowem strasznie jestem zadowolona z
wymiany!
Zastanawiałam się jak w takim razie wykończyć krzesła: czy dopasować je do stołu, czy
może np pomalować na jakieś zabawne kolory? To drugie rozwiązanie mocno
mnie kusiło, ale ostatecznie wybraliśmy wersję klasyczną :) czyli gruby naturalny len plus przyciemnienie jednie tej pięknej dębiny. Nie było
łatwo dobrać różne preparaty tak, by uzyskać ten sam odcień co na stole, ale się udało!
A oto odnowione już krzesła i nasz kącik stołowy w aktualnej odsłonie - prawie finalnej:
I
tu nastąpi wyjaśnienie tytułu posta... otóż w planach jest jeszcze
wymiana plecionki z oparć na len, taki sam jakim tapicerowałam
siedziska. Troszkę szkoda tych ażurów, ale plecionka w tym kolorze
wygląda moim zdaniem po prostu smutno. Dwa z tych krzeseł, które
powędrowały do mojej mamy, pomalowaliśmy na biało - i tam plecionka
wygląda ładnie; ale tu nie. Ponieważ podejrzewałam, że tak będzie
jeszcze, przed malowaniem, materiały do tej operacji mam przygotowane od
początku, ale równocześnie przerabialiśmy dużo innych rzeczy (chociażby
pokazywane już szafki biblioteczne),
więc chwilowo oparcia czekają na swoją kolej... mam jednak plan uporać
się z tym najpóźniej przed Bożym Narodzeniem. Wtedy oczywiście będę
jeszcze raz walczyć z fotkami i postaram się pokazać efekty :)
Szykuję też małą zmianę nad parapetem widocznym powyżej, jak się w końcu do tego zabiorę, to też pokażę :) A na dziś to wszystko - wrócę niebawem z małą produkcją szyciową, bo nareszcie są temperatury, które mnie nie odstraszają od maszyny!
Pozdrawiam,
ushii
PS
Wybaczcie zaległości w odpisywaniu na maile, ale ostatnio nie bardzo miałam możliwość zaglądać na pocztę i nie na wszystko udało mi się odpisać - ale postaram się poprawić :)
Brawo za to ,że nie uległaś pokusie pobielenia takich skarbów. W takiej formie posłużą jeszcze kilku pokoleniom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A nie nie, pobielanie to dopadało od początku, malować na biało mogę sobie sosnę i takie tam, albo nowe rzeczy, ale stara dębina to inna bajka :)
UsuńBardzo ladnie wygladaja, ale jestem wlasnie zdziwiona,ze nie pobielilas:)
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo podobaja mi sie takie meble i własnie takie nie maźniete na biało :) bo juz myślałam, że polecisz po nich z farbą :) ale nie :0 i jest swietnie :)
OdpowiedzUsuńCudny kącik jadalniany. Nie ruszałabym tych ażurów. One mnie najbardziej urzekły. Myślę, że wprowadzają trochę lekkości. No i fajnie, że nie na biało :)
OdpowiedzUsuńMacie sporo pracy za sobą, ale efekt jest zdumiewający, krzesła są piękne i pewnie bardzo wygodne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStół i krzesła wyglądają pięknie w swojej eleganckiej prostocie. Ja też nie odważyłam się rozbielić moich rodzinnych, dębowych krzeseł. Chyba masz rację z tym oparciem. Będzie jaśniej i bardziej miękko :)
OdpowiedzUsuńBukiet śliczny, w ogóle, jak zawsze, piękne zdjęcia i ten spokojny nastrój u Was...
Ściskam mocno!
marta
"Będzie jaśniej i bardziej miękko :)"
UsuńO to to dokładnie :))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją pracowitość. Krzesła są piękne i warte nakładów pracy.
OdpowiedzUsuńPiękny stół, stare solidne stoły mają to do siebie że są funkcjonalne i lekko się rozkładają.
OdpowiedzUsuńPięknie prezentuje się teraz kącik
Kocik jadalniany wygląda super! Krzesła i stół są fantastyczne. Mi by było szkoda tej plecionki.
OdpowiedzUsuńŚwietny kącik jadalny .Byłabym za pozostawieniem plecionki, jakoś nie widzę tych oparć dzięki niej lżej wyglądają.)
OdpowiedzUsuńPrzywołałaś u mnie wspomnienia dziecięcych wakacji :) Moja prababcia miała bardzo podobny stół z krzesłami. Dobrze, że nie są białe bo dzięki temu mają ten starodawny urok. I ta lampa nad stołem! Bajka. Skoro mówisz, że zdjęcia nie są takie jakbyś chciała to jak ten kącik musi pięknie wyglądać w rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Niezapominatka
Pięknie!Przecudnie! Zazdroszczę Ci tej przestrzeni i światła w domu! Ja przez swoją działalność rękodzielniczą wypełniony mam każdy kącik niestety...
OdpowiedzUsuńJa wszystkie duperele rękodzielnicze sprzątam od razu po zakończeniu pracy - bo jestem okropny bałaganiarz i jak tylko czegoś nie sprzątnę od razu to momentalnie pojawia się tam cały stos rzeczy :)
Usuńzrobiłaś to po mistrzowsku! kącik jest przepiękny. już w ogóle sam stół robi ogromne wrażenie swoją masywnością, chyba ciężko było go wnieść co? meble są bardzo klimatyczne, no nie wiem tylko czy nie byłoby mi szkoda tej plecionki, a może byś ją przemalowała na jakiś taki naturalny kolor żeby pasował do lnianych siedzisk? chociaż tak naprawdę to jak zobaczę krzesła po kolejnej metamorfozie to z pewnością stwierdzę, że wyglądają obłędnie. ale tak to już jest, że jak się za coś zabierzesz to w cudo obrócisz! pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny post szyciowy, pa
OdpowiedzUsuńWiesz co, ten stół wcale nie wygląda masywnie, jest odrobinę mniejszy od poprzedniego i wygląda w tym kącie proporcjonalniej niż poprzedni... no ale przecież pisałam - nie jestem ani trochę zadowolona ze zdjęć, nie umiem oddać klimatu tego zakątka! I jak widać w ogóle jego wyglądu :)
UsuńNie wiem dlaczego Tobie te zdjęcia nie odpowiadaja, mnie podobają się ogromnie, a krzesła są wprost cudowne!!!
OdpowiedzUsuńAAAAAAAA, błagam nie zamykaj tego ażuru, daje tak piękny oddech, lekkość ...
nie chciałabyś mi oddać ze 2 szt. ??? :D
pozdrawiam
MZ
Mnie się podobają krzesła z plecionką, i tak je zostaw.Kącik fajny.:)
OdpowiedzUsuńpiękne te Wasze krzesełeczka i piękny kącik i całe mieszkanko :)) Eustomki z pierwszego zdjęcia absolutnie piękne - bo takie właśnie uwielbiam , pozdrawiam ciepło i zapraszam częściej do naszego blogowego świata :))
OdpowiedzUsuńCześć Skarbie!
OdpowiedzUsuńFaktycznie te ciemne meble do Ciebie nie pasują :) Dla mnie troszkę za ciemne, ale plecionkę bym tez wymieniła, będzie jasniej :)
Buziaki!
pa
Wiesz, one stoją tak, ze albo są na tle białej kuchni, albo na tle jasnoszarej kanapy... więc ładnie kontrastują i jest ok, więc dlatego ostatecznie tak wybrałam. Ale więcej ciemnych mebli już mieć nie mogę, tak jak Ci pisałam... no tylko czy ja się w końcu doczekam twojej naocznej wizytacji :)
UsuńNACIESZ SIE NIMI TAKIMI JAKIE SĄ......A SĄ PIĘKNE..ZAWSZE ZA JAKIŚ CZAS MOŻESZ JE POMALOWAĆ:))
OdpowiedzUsuńO nie, malowania raczej nie będzie :) Ale mam sporo innych krzeseł, któreś na pewno dostanie się pod pędzel :)
UsuńKącik jest wspaniały, a zdjęciami bym się nie przejmowała, to po prostu słabe światło, a nie brak twoich umiejętności. Mimo to kącik prezentuje się świetnie, zawsze jestem pełna podziwu dla twojej cierpliwości, wytrwałości i pracowitości, a także wielu różnych umiejętności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ile ludzi tyle opinii. Twoje krzesła więc zrób z nimi co chcesz:) Stół podoba mi się bardziej niż ten poprzedni. Do tego te krzesła i całość wygląda jak komplet.
OdpowiedzUsuńA jeszcze coś z innej beczki. Tak patrzę na rozkład Twojego mieszkanka i wypatrzyłam drzwi, które wyglądają mi na łazienkowe. Pokazywałaś nam kiedyś łazienkę? (ha, teraz wyjdzie, że zaglądam Ci w każdy kąt:)
Zaraz maila piszę!!!
Ano właśnie :)
UsuńA drzwi istotnie łazienkowe... ale tego co za nimi chyba nigdy nie pokażę, bo wciąż na remont w moim stylu brak środków i czasu :/
Przepięknie wygląda kącik:-) Dobrze, że nie są białe:-))
OdpowiedzUsuńCo do koszyka u mnie to może go chcesz?:-))pozdrawiam!
?? No co Ty? Jasne, ze bym chciała, zaraz napisze maila :))
UsuńPiękne krzesła. Mnie podobają się takie jak są w tej chwili:)
OdpowiedzUsuńTo pierwsze zdjęcie - nieziemskie!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPrzepiękne meble! Dają piękny, klasyczny akcent w twoim jasnym wnętrzu. Mam mieszane uczucia co do pomysłu zlikwidowania plecionki. Z jednej strony z lnem byłoby jaśniej, ale z drugiej strony będzie ciężej, bo ażurek jednak nadaje krzesłom nieco lekkości. Ciekawa jestem, co wybierzesz:) Jedno jest pewne - będzie pięknie:)
OdpowiedzUsuńZ ta lekkością to własnie nie wiem - w przypadku białej zgadzam się w zupełności, ale ta ciemna właśnie moim zdaniem trochę je przytłacza - i z lnem będzie i jaśniej i lżej - tak przynajmniej sadze po próbnym przyłożeniu go do oparć :)
UsuńPiekny stol!! i te krzesla, slicznie je odnowilas, do swiat jeszcze troche czasu wiec sie wyrobisz ze wszystkim :)
OdpowiedzUsuńJa niestety mam stol z blyszczaca politura i az boje sie za niego zabrac, nawet nie wiem jak, a w komplecie jeszcze jest szafa o rany :/
pozdrawiam cieplo i czekam na post szyciowy bo dawno nie bylo :)
No własnie, mój poprzedni też był trochę błyszczący... ale jeśli ma piękny kolor to może nie warto nic zmieniać, co? Mój miał zbyt zjaśniały blat i gdybym nie miała tego co obecnie to pewnie odnawiałabym tamten, ale moze u ciebie wcale nie ma takiej konieczności? Czasem jeden - dwa ciemne meble w jasnym wnętrzu wprowadzają świetny kontrast.
UsuńWyszło rewelacyjnie ! siedziska są idealne. Zdjęcia też są dobre :)
OdpowiedzUsuńA co do stołu to nie ma to jak dobry stół i to jeszcze praktyczny, porządnie rozkładany, który nie rozsypie się przy pierwszym rozłożeniu :)
Miłego dnia.
Taki stół, właśnie okrągły, takie krzesła, to zestaw jakiego poszukuję od dawna...ale nie poddaję się kiedyś go znajdę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Na pewno. I to pewnie w chili gdy akurat nie będziesz sie spodziewać, tak jak to było u mnie :)
UsuńPiękne zdjęcia,nie mniej piękne krzesła :) ja bym zostawiła krzesła tak jak są ale to przecież Twoje krzesła i zrobisz co zechcesz ;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Uleńko, cały komplet wygląda pięknie!!! To taki kontrast przy Twoim jasnym mieszkanku...Mam podobny stół ale mój bardziej zniszczony..
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Czyli bardziej charakterny :)
UsuńEfekt jest niesamowity, spokojny, ciepły i przytylny. Cho ja pewnie mocno walczyłabym z ochotą aby krzesła pomalowac na rózne kolory:D ostatnie zdjęcie jest genialne!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pofolguję sobie z ta chętka na innym krześle, o! :)
UsuńTakich krzeseł szkoda "paprać" farbą. Są doskonałe w takiej postaci! Nawet siatkę bym zostawiła, aby światło grało pomiędzy otworkami:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowe pomysły!
Buziaki wielkie!
Oj, Ula nie wiem co chcesz od tych zdjec sa swietne, wszystko pieknie nam pokazals. Fajnie ze tak zaopiekowalas sie skarbem rodzinnym, widac ze jest niezwykle solidny. A plecionke tez bym zmienila, z lnem bedzie super wygladac.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo ładnie ;) gościnnie i rodzinnie :) Pozdrawiam, Monika.
OdpowiedzUsuńwspaniałe meble, tworzą klimacik, zazdroszcze :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńpiękne eustomy!!
OdpowiedzUsuńpiękny kącik stołowy :)
OdpowiedzUsuńUshi, zagladam do Ciebie od zawsze i zwracam sie do Ciebie z prosba:nie ruszajcie tej plecionki, jest swietna, krzesla zrobia sie ciezkie po obiciu, teraz sa takie charakterne no i azurowe.
OdpowiedzUsuńMieszkam we Francji uwielbiam starocie, czesto bywam w klamociarniach przeroznych i naprawde nie jest latwo upolowac takie krzesla w dobrym stanie.To jest ich wizytowka....
Pozdrawiam,
Kasia z A.
Sęk w tym, ze w moim odczuciu na zdjęciach wygląda to lepiej niż w realu, ta plecionka - takie smutne wrażenie na mnie robi w tym kolorze. Ale zobaczymy - na razie już parę miesięcy stoi i jeszcze trochę postoi na pewno, bo inne remonty mam na głowie :)
UsuńA te moje krzesełka to właśnie z Francji przyjechały :) Chociaż tyle mam na pocieszenie, bo za Francją tęsknię bardzo - tez tam kiedyś przelotnie pomieszkiwałam (niestety zdecydowanie za krótko!), kocham ten kraj więc zazdroszczę miejsca zamieszkania!
Ja też uwielbiam te kwiaty. Pani w kwiaciarni powiedziała, że niektórzy mówią na nie afrykańska róża i ta nazwa bardzo mi pasuje. Twój kącik wygląda bardzo apetycznie, zaprasza na kawkę lub pyszne co nie co... Myślę tak o tej plecionce na krzesłach... a czy nie można by jej pomalować na kolor lny? I pracy miałabyś mniej i zostałaby zachowana oryginalna forma... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńtej nazwy nie znałam, tylko eustoma zawsze słyszałam, fajna jest - bo i faktycznie trochę jak róża wyglada przecież...
UsuńNie, jakoś nie wyobrażam sobie zeby plecionka miała inny kolor niz reszta drewnianego stelaża...
Mnie się podoba bardzo! Klasa i styl w ciepłym domowym wydaniu ! Plecionkę bym zostawiła bankowo - lubię takie ażurowe sploty :)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze ze nie zmienilas tych krzeselek, czasami "mniej, daje wiecej" i akurat w tym wypadku tak jest. Kacik az prosi zeby usiasc i wypic smakowita kawke. Dla mnie, to Twoja wizytowka dobrego smaku i wspanialego wyczucia harmonijnego i eleganckiego ladu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOglądając Twoje zdjęcia uderza mnie jedna rzecz - światło, światło i jeszcze raz światło! Trzeba go mieć duże w sobie, żeby tak oczywiste stawało się na zewnątrz... No i spokój...
OdpowiedzUsuńA co do krzeseł - dołączę do grona obrończyń plecionki. Może rozwiązaniem byłoby ich rozbielenie? Pod farbę też ich szkoda ale może jakiś wosk barwiący... No tak, tylko komu ja tu rady daję :)
Mnie się podobają krzesła z plecionką :)
OdpowiedzUsuńCudownie, plecionka dodaje lekkosci, sliczne wnętrza!
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję za wszystkie miłe słowa i za Wasze opinie! Będę jeszcze myślała, ale... zobaczymy :))
OdpowiedzUsuńPięknie,aż miło zasiąść do posiłku :)
OdpowiedzUsuńMasz bardzo fajne mieszkanie...Mozesz najpierw nacieszyc sie tym kolorem a jak Ci sie znudzi to wtedy mozna pomalowac...
OdpowiedzUsuńSliczny masz blog..
Świetny komplet wyszedł! Moja babcia miała podobny stół, choć bez takich fantazyjnych nóg. Krzesła są kapitalne, choć może faktycznie oparcia też mogłyby być z lnu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPięknie! Krzesła i stół idealnie pasują do wnętrza. Od pewnego czasu moją uwagę skupia na sobie lampa, która wisi nad stołem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Fantastyczne wnętrze i przepiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńpięknie urządziłaś swoje cztery kąty! a stół z krzesłami uwielbiam!:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń