Niestety - nie mam ani balkonu ani najmniejszego skrawka prawdziwego ogródka, to tylko pieśń przyszłości, choć mam nadzieję, że nie aż tak dalekiej... Ciężko jest u nas nawet z parapetami, jako że mieszkamy na poddaszu i "normalne" okna mam tylko dwa i to nieduże.
Jednocześnie uwielbiam kuchnię pełną świeżych ziół i muszę mieć je ciągle pod dostatkiem, więc większość miejsc, które choć trochę nadają się do postawienia doniczki zarezerwowana jest właśnie dla nich. Wyjątki robię tylko dla wiosennych kwiatków, które są powszechnie lubiane i na innych blogach - hiacyntów, szafirków i im podobnych, oraz dla białych dzwonków.
Kiedy kilka lat temu zaczęliśmy się urządzać szukałam w różnych miejscach ładnych pojemników na roślinki - i niestety - jak zwykle - rozczarowałam się ofertą polskich sklepów. Wszędzie takie same, nudne i brzydkie na ogół doniczki, nie pasujące do moich wnętrz... więc jak większość mebli i dodatków - w większości zrobiłam lub przerobiłam je sama, choć mam i takie kupne.
Miałam taki dziwny,wąski gliniany pojemnik dołączony do butelki wina, niestety w naturalnym kolorze - przemalowałam go zatem, dodałam napis i zaczął mi się o wiele bardziej podobać. Podobnie wykończone mają być (dopiero mają bo ciągle nie mam czasu na ich dokończenie) pojemniki na różne kuchenne sypkie produkty - ale te pokażę innym razem, jak wreszcie "się zrobią" do końca.
Drugi pojemnik jest na trzy ziółka - choć tempo w jakim je zjadam powoduje, że rzadko są tam aż trzy. Drewniana skrzynka po koniaku plus dekor i trochę farby = pojemnik, jakiego u nikogo innego nie znajdę.
Często w charakterze pojemników wykorzystuję też elementy białej zastawy lub koszyczki wiklinowe.
Niestety reszta moich pojemników musi poczekać na lepsze oświetlenie...
Pozdrawiam,
ushii
Fantastyczne rzeczy!! że też dopiero teraz to znalazłam u Ciebie! Zdolniacha z Ciebie :)
OdpowiedzUsuń