Tą tytułową ślicznotką rzecz jasna nie ja jestem, tylko szafeczka, który kilka miesięcy temu zawitała do nas. A "zimowa" - bo ubrałam ją w stosowne do pory roku dodatki... Jeszcze kilka dni i wiosna, więc dekoracje bożonarodzeniowe rzecz jasna dawno już schowane, a niedługo będzie już pora wyjmować króliczki i inne wielkanocne drobiazgi, ale kilka jeszcze ozdóbek zimowych mamy. Bo jakoś nie mogę się rozstać z wiklinową gwiazdką, czy szarymi akcentami (o których będzie jeszcze niebawem). No i ta wspomniana szafka właśnie.
A było tak. Potrzebowałam szafki na buty, ale takie gotowe i nowe mi nie pasowały, wolałam - jak zwykle - znaleźć coś starego i zaadoptować. Jakiś czas temu wymyśliłam sobie też szafeczkę do kącika A. - ale w zasadzie nie była mi tam niezbędna, więc był to projekt "na kiedyś tam". A tu proszę, tydzień chyba później trafiły mi się obie na raz, w przyjemnej cenie na dokładkę... Szafkę z przeznaczeniem na przedpokój wystarczyło skontrolować czy nie ma żadnych lokatorów i zaszpachlowac po nich dziurki, a potem pomalować i już...
Pamiętacie moje eksperymenty z mieszaniem farb? Zapowiadałam, że mam plan wykorzystać ich efekty i - tadam :)
I wreszcie do końca wyjaśnił się tytuł - jak widać zachciało mi się "norweskiego" zimowego wzorku na drzwiczkach. Wycięłam z balsy kształty, pomalowałam białą farbą i przykleiłam. Ale nie na stałe. I chyba słusznie, bo pewnie wraz z wiosną gwiazdki znikną (więc to już naprawdę ostatni moment na ten post :). Korci mnie na jakiś inny wzorek, hmmm...
W przedpokoju zrobiło się wesoło i kolorowo, niestety to wnętrze jest tak małe, że trudno zrobić tu przyzwoite zdjęcie dobrze prezentujące szafkę w miejscu docelowym. W dodatku nie do końca planowałam to miejsce na razie pokazywać, bo na swoją (kolejną) przemianę czeka widoczne tu krzeseło, a i malowanie widocznego poniżej starego wieszaka chodzi mi po głowie...ale niech tam :) Swoją drogą nigdy tej półki (kuchennej w oryginale, ale dobrze się sprawdza i w przedpokoju :) nie pokazywałam, więc skoro dziś ma swoja premierę to zdradzę, że to był pierwszy mebel w naszym mieszkaniu, hihi, łóżka nie było, stołu też, a ten staroć już wisiał...
Wracając jeszcze do zimowych klimatów - bo chyba więcej postów na ten temat już teraz nie będzie - to jednak znalazłam jedno uchowane zdjęcie ze świątecznych wypieków - tak wyglądają ciasteczka wypiekane przy pomocy formy, którą tutaj pokazywałam:
A skoro przy wypiekach jesteśmy... Staramy się unikać w diecie A. soli i cukru - wiadomo, nie serwujemy jej też żadnych przegryzek, chrupków i innych takich... Ale bez przesady - upiekłam pannie A. biszkopciki. Przepis to klasyk, ale "ku pamięci" go tu wrzucę - a i może komuś poza mną jeszcze się przyda? Robi się je błyskawicznie, do umycia po ich produkcji jest tylko miska, łyżka i mieszadło miksera, a zostały pokochane od pierwszego gryza :)
Biszkopciki (nie tylko) dla dzieci
2. Wymieszać delikatnie masę z przesianą mąką. Wykładać łyżką w odstępach na blachę wyłożoną papierem do pieczenia ** - z podanej ilości ciasta wychodzą dwie blaszki biszkoptów. Ja dodatkowo przygotowaną już do pieczenia blaszkę delikatnie potrząsam, tzn kręcę takie jakby kółeczka w poziomie - wówczas rozlewają się idealne kółeczka i nie trzeba używać żadnych rękawów cukierniczych itp gadżetów.
3. Piec w 150C ok 15min., do zezłocenia.
* W oryginale były 3 czubate łyżeczki i do tego cukier waniliowy, a spokojnie można zmniejszyć tą ilość bez straty dla smaku - więc pewnie następnym razem spróbuje dać jeszcze mniej cukru.
** Zaraz po wyjęciu blaszki z piekarnika podważam delikatnie biszkopciki nożem, wówczas ładnie odchodzą od papieru. Przy zdejmowaniu po ostygnięciu zostaje już niestety cienka warstewka ciasta na papierze. Wypróbowałam też specjalnie nabytą w tym celu silikonową matę do makaroników, ale wcale nie dochodziły od niej lepiej niż od papieru, więc się jej pozbyłam i zostałam przy patencie z nożem - moim zdaniem mniej zmywania, a efekt lepszy :)
Jak widać nie mają szansy długo przetrwać :) - 2 jajka
- szczypta soli
- 3 płaskie łyżki cukru *
- ekstrakt waniliowy (lub cukier waniliowy)
- 5 (raczej płaskich) łyżek mąki
2. Wymieszać delikatnie masę z przesianą mąką. Wykładać łyżką w odstępach na blachę wyłożoną papierem do pieczenia ** - z podanej ilości ciasta wychodzą dwie blaszki biszkoptów. Ja dodatkowo przygotowaną już do pieczenia blaszkę delikatnie potrząsam, tzn kręcę takie jakby kółeczka w poziomie - wówczas rozlewają się idealne kółeczka i nie trzeba używać żadnych rękawów cukierniczych itp gadżetów.
3. Piec w 150C ok 15min., do zezłocenia.
* W oryginale były 3 czubate łyżeczki i do tego cukier waniliowy, a spokojnie można zmniejszyć tą ilość bez straty dla smaku - więc pewnie następnym razem spróbuje dać jeszcze mniej cukru.
** Zaraz po wyjęciu blaszki z piekarnika podważam delikatnie biszkopciki nożem, wówczas ładnie odchodzą od papieru. Przy zdejmowaniu po ostygnięciu zostaje już niestety cienka warstewka ciasta na papierze. Wypróbowałam też specjalnie nabytą w tym celu silikonową matę do makaroników, ale wcale nie dochodziły od niej lepiej niż od papieru, więc się jej pozbyłam i zostałam przy patencie z nożem - moim zdaniem mniej zmywania, a efekt lepszy :)
A tak przy okazji - prezentuję moją nową miseczkę House Doctor... podobała mi się od dawna, ale cenę miała nieco przesadzoną moim zdaniem... a tu przypadkiem wpadła mi w ręce ostatnia sztuka w Redonionie przeceniona na 25zł. Zaszalałam, a co ;) Piękna jest! A mięta ponoć znów będzie modna w tym roku?
I na koniec jeszcze raz różowości, bo mocno turkusowo-miętowo się chyba zrobiło... A następnym razem będzie szaro, o.
Pozdrawiam,
ushii
PS
Mam wrażenie, że fotki po wrzuceniu do bloggera znów bardzo tracą na jakości :/
Ktoś się zbudził ze snu zimowego ;) Szafka śliczna i taki "ożywczy" kolor
OdpowiedzUsuńaj, żeby to był sen zimowy :/ no ale jestem :)
UsuńPrzepiękne ciastka - serca ;) A gdzie można nabyć taką obłędną formę do ciasteczek?
OdpowiedzUsuńforemka ze Stanów do mnie przyleciała
UsuńJak dobrze, że wreszcie jesteś! Stęskniłam się za Twoimi pięknymi wnętrzami i słodkimi przepisami. Ja też mam coraz większą ochotę na kolor. Na razie szaleję z kwiatami, ale czuję, że na tym się nie skończy.
OdpowiedzUsuńbuziaki :)
no ja tez kwiatami obstawiam sie ile wlezie i kolorowo mam że hoho :)
UsuńOch stęskniłam się za Twoimi zdjęciami ;) Szafka wyszła pięknie, ja jakoś zawsze boję się zaryzykować z kolorem i swoje graty zazwyczaj na biało macham lub zostawiam w naturalnych brązach . A Tobie szczerze gratuluję odwagi , kolor cudny wyszedł ;) A biszkopciki robię bardzo podobnie, tylko zamiast zwykłego cukru dodaję trzcinowy cukier puder 2,5 łyżki ;) i koniecznie krupczatkę ;) Pozdrawiam serdecznie . Ola
OdpowiedzUsuńmilo mi, ze tęskniłaś :) wypróbuję może demerarę faktycznie! a odwaga to żadna, przecież zawsze można zamalować :D
UsuńŚliczny kolor tej szafki:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Witaj!!! Jak miło Cię widzieć i czytać :) Lubię odważne kolory, brawa za niebanalne rozwiązanie. Jaką dużą już masz Córcię :) Cokolwiek pokazujesz czy to zimowe klimaty, czy też nie, zawsze miło jest popatrzeć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
marta
no, duża, ze hohoho :) a włosy ma niewiele krótsze ode mnie :) oj, Kochana steskniłam się :)
UsuńFajnie, że znowu się odezwałaś. Lubię zaglądać do Ciebie i podziwiać jak tworzysz, jak przerabiasz. Panienka A rośnie "jak na drożdżach". Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńdzięki :) i ja pozdrawiam!
UsuńŚwietna szafeczka, a ciasteczka z foremki cudne!
OdpowiedzUsuńO jeju jaka ta Twoja córeczka już duża! Pamiętam jak pisałaś, że nie będzie Ciebie trochę czasu ;) a teraz ten "Powód" wciąga biszkopciki :))) Super :)
OdpowiedzUsuńMetamorfoza jak zawsze śliczna. Wejście do mieszkania masz takie fajne, że chętnie bym je ukradła :) Gdyby się dało ;)
i tam, a ja bym ukradła każde inne, które ma choć troche więcej centymetrów kwadratowych :)
UsuńJa też trochę kolorku wprowadzam do domu, trochę pasteli. Szafeczka bardzo ładna, turkusy ostatnio rządzą :)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię półki z szyfladkami!! A szafka wyszła fajowo!
OdpowiedzUsuńno to widzisz, mamy to samo, ja wręcz mam na punkcie takich szufladek małego hopla :)
UsuńFaktycznie ślicznotka! Rewelacyjny kolor i bardzo podoba mi się kompozycja przedpokoikowa:)
OdpowiedzUsuńPowiadasz,że masz farby i nie zawahasz się ich użyć ;p Komoda rewelacyjnie wyszła!!!! A przyklejane wzorki są dobrym pomysłem-łatwo można je wymienić na inne.
OdpowiedzUsuńNo a ciastka z tej formy wyszły jak arcydzieło sztuki :) Piękne,aż szkoda jeść!
no nie szkoda, bo robi sie je migiem, no i jak zjedzone to zawsze jest powód żeby nowe inne zrobić :P
UsuńRety jaka A. już duża panna, normalnie w szoku jestem! Wciąga biszkopciki, muszą być pyszne!Ja w weekend mojej Hani upiekę,mam nadzieję że mało z tym roboty :)
OdpowiedzUsuńpiecz Kochana, bo to nawet 10 minut nie zajmuje, piecz :)
Usuńoj troszkę Cię nie było Uliś :)) miseczka obłędna - bardzo pasuje do moich nowych klimatów :))) Biszkopciki wypróbuję na pewno i zdjęcie małej rozkoszniaczki takie słodkie - oj rosną te dzieciaki rosną szybciutko :)))) Buziakie wielkie !!
OdpowiedzUsuńno rosną, rosną :) szkoda, ze znów nie wiedziałam, ze w Warszawie byłaś, szkoda, żeście do mnie choć na chwilkę z Ulą nie wpadły :(
Usuńszczerze powiem , że my czas na rozmowy miałyśmy tylko w późnych godzinach nocnych :((( Bardzo mało się widziałyśmy nawzajem :(( W piżamach z szarlotką na kolanach ihihihi ale obiecuję poprawę :)))
Usuńps. półeczka cudna i szafeczka też niczego sobie :0)))
OdpowiedzUsuńAle piękna ta szafeczka na buty :)
OdpowiedzUsuńa dziękować, dziękować :)
UsuńObłędny kolor szafki i jeszcze półka.... majgad jak Ty robisz, że masz nadal tak przestronne mieszkanie...
OdpowiedzUsuńPiękne kolory, smakołyki... a ta mała buzia.... najsmakowitsza :))
Uściski
iiii tam, to obiektyw wszystko oddala, no nie? :)
Usuńdziękuję za komplement w imieniu małej buzi :))
Jak miło przeczytać coś u Ciebie i pooglądać:) Zaglądałam co jakiś czas, ale było cicho..... To czekam, na nowe porcje postów:) A Szafeczka cudna
OdpowiedzUsuńno postaram sie częściej bywac, bo część postów tyle czasu na publikację czeka, ze już dawno się zdezaktualizowały :) ale czasem w zyciu różnie bywa...
UsuńKoniecznie muszę sobie upolować taką formę na ciastka, bo wyglądają obłędnie :)
OdpowiedzUsuńSzafka świetnie wyszła :)
Tą forme do ciasta masz fenomenalną.....i dzięki za przepis na biszkopty....
OdpowiedzUsuńKurcze mam taka sama dębową szafeczkę, ale nie jestem tak odważna jak Ty zeby nadać jej taki świeży kolorek. Moja została potraktowana wybielająca pasta do drewna. Ale dobrze widzieć gotowy efekt, moze mnie kiedyś poniesie wyobraźnia. Bardzo fajnie sie wpasowała do przedpokoju :))
OdpowiedzUsuńi z ta pastą tez pewnie pieknie wygląda!
UsuńSzafka to totalne szaleństwo:) Kolor bajeczny! Zazdroszczę!:)
OdpowiedzUsuńSzafeczka ślicznie Ci wyszła. Biszkopty upiekę jeszcze dziś dla mojego małego Pana B:-)). Ale ta forma w kształcie serca i ciasteczka z niej mnie zachwyciły. Czy wiesz gdzie mogę kupić taką formę? A jak wiesz to proszę i o przepisik. Pozdrawiam wiosennie.Kaśka
OdpowiedzUsuńta foremka jest ze stanów, mam ja dzięki pomocy kolezanki, bo niestety nie udało mi sie zamówic jej do polski bezposrednio... choc oryginalnie takie formy sa niemieckie (to jest forma do springerle) i tam tez maja spory wybór i stamtąd już łatwiej je ściągać.
UsuńSzafka super :) Kolor rewelacja. I genialny pomysł z kuchenną szafką w przedpokoju :)
OdpowiedzUsuńI gdzie tylko Wy wynajdujecie te mebelki? :( U mnie w okolicy już dawno wszystko wyczyszczone do tła :( A na Allegro takie ceny, że płakać się chce...
OdpowiedzUsuńOd tej foremki po prostu padłam, a szczególnie od rezultatów jej wykorzystania. Nigdy nie myślałam, że można zrobić ciastka z takim dokładnym reliefem. Piękne są!
no z giełdy staroci, bo skąd? :) nie ma żadnych w twojej okolicy?
Usuńo, takich przepisów i róznych typów form ze skomplikowanymi wzorkami jest bardzo dużo :)
Fajnie ten zestaw razem wygląda. Szafka ma piękny kolor jeden z moich ulubionych.Uwielbiam też dodatki wszelkiego rodzaju w turkusach. Chciałabym też zaprosić Cię na naszego bloga mazurskiepasje.blogspot.com. Pozdrawiamy serdecznie Kasia i Basia.
OdpowiedzUsuńStokrotki w koszyczku juz zawsze będą mi się kojarzyły z Toba :)
OdpowiedzUsuńKuchenna/przed pokojową polka jestem zachwycona! Piękna jest. Na jaki kolor chcesz ja po malować? A rozkosz na i jaka dużą z Niej juz pannica :)
Buziaki dla Was xxxx
Świetny ten Wasz kącik. Przepis na biszkopty zapisany, moje ciasteczkowe potwory już nie mogą się doczekać:)
OdpowiedzUsuńJak zawsze u Ciebie jest tak ładnie :)
OdpowiedzUsuńLubię twoją wersję mięty - jest bardziej zielona niż niebieska ...
Tak sobie pomyslałam, co Ty za tą turkusowa szafeczką zrobisz...miętową znaczy się, a tu proszę tak idealnie ją wkomponowałas. Efekt powalający;)
OdpowiedzUsuńPiękna szafeczka!! bardzo podoba mi się kolorek!!!
OdpowiedzUsuńI miseczka boska....
Jak zawsze pokazujesz coś ładnego...ja nie mam odwagi do malowania...
OdpowiedzUsuńSuper, dziękuję za przepis, my niedługo wkroczymy w sezon na biszkopciki. No i sama jestem najlepszym dowodem na to, ze można bez cukru, albo z duzo mniejsza iloscią... zmuszona do tego przez cukrzyce ciążową zmobilizowałam całą rodzinę
OdpowiedzUsuńPiękny miętowy kolorek ci wyszedł, szafeczka prezentuje się świetnie, pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńZaglądam tu do Ciebie od czasu do czasu - wcześniej po hendmejdowe inspiracje ale od teraz chyba zacznę po kulinarne:) Pięknie tu:) A córci gratuluję - cudzik!! No i wszystkiego najlepszego dla .was obu!
OdpowiedzUsuńSzafka ma piękny kolor, serduszka wyglądają przepysznie. Dekoracja na tacce bardzo ładna i wiosenna. - pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wróciłaś! :)
OdpowiedzUsuńMetamorfoza szafki jest niesamowita! Ale po Tobie niczego innego się nie spodziewałam :)
Buziaki!
jakie cudowne miętusy! zazdroszczę! ;)
OdpowiedzUsuńOj zazdroszczę tej szafki :) w pięknym stylu :)
OdpowiedzUsuń